Opowiedziana w filmie historia jest prosta i jednocześnie dziwaczna. Główna bohaterka, Marina, ma 23 lata, ale jeszcze nigdy nie uprawiała miłości. Pierwszych lekcji udziela jej przyjaciółka, później na  horyzoncie pojawia się melancholijny inżynier. Pomiędzy spotkaniami z nimi i monotonną pracą (polegającą na wożeniu pracowników podupadłej fabryki mieszczącej się nieopodal miasta) Marina spędza czas z ojcem, Spyrosem. Był on architektem, projektował piękne, choć nieco dziś podupadające miasteczko, w którym mieszkają. Spyros jest chory i wie, że niedługo umrze. Marina będzie musiała zatroszczyć się o kremację jego ciała. W Grecji jest ona zakazana, dlatego ciało będzie musiało zostać przetransportowane samolotem do Niemiec, tam spalone i sprowadzone z powrotem.

Samo piękne, położone nad morzem greckie miasteczko, w którym dzieje się cała historia, mogłoby być kurortem turystycznym, ale nim nie jest, zapewne ze względu na otaczające je pejzaże industrialne i postindustrialne, dymiące kominy, zardzewiałe budynki fabryk. Piękne ujęcia bohaterów na tle na pół apokaliptycznego krajobrazu mają w sobie melancholijny, nieco niepokojący nastrój.

Historia opowiedziana w filmie mogłaby być metaforą współczesności.
Ojciec bohaterki, samotny architekt umierający w aseptycznym szpitalu, rozczarowany zrealizowaną utopią, wyraża pustkę modernizmu i jednocześnie satyrę na postmodernizm. Jeśli jest coś po nowoczesności mówi autorka, to tylko pustka po dawnych rytuałach, szczególnie jaskrawa w obliczu pozbawionej religijnego sensu śmierci. „Jestem starym ateistą, toksyczną pozostałością po modernizmie, pozostawiam cię w nowym stuleciu, mimo że niczego cię nie nauczyłem”, mówi ojciec bohaterki, kiedy Marina pcha jego wózek pustym, białym, szpitalnym korytarzem. To właśnie te toksyczne pozostałości po modernizmie są głównym tematem filmu. To zarówno otaczające miasteczko fabryki, jak i absurdalne w ponowoczesnym świecie regulacje prawne (na przykład wspomniany zakaz kremacji zwłok), które kiedyś były motywowane religijnie, ale po zmierzchu religii okazują się jedynie groteskowe.

W tej sytuacji bohaterka próbuje tworzyć jakieś własne, idiosynkratyczne rytuały. Wspólnie z koleżanką wykonują szczególny quasi-taniec, pełen udziwnionych póz; w momencie śmierci ojca śpiewa w ciemnym szpitalnym pokoju piosenkę zespołu Suicide pod tytułem Be Bop Kid, nawiązując do jazzowych sympatii Spyrosa.

Gdzieś pośród tego chaosu wydumanych rytuałów bohaterka próbuje też odkryć własną seksualność i przemóc wstręt do bliskości. Bardziej doświadczona przyjaciółka udziela jej pierwszych lekcji całowania, które jednak wyglądają dziwacznie i odpychająco. Późniejsze doświadczenia ze starszym inżynierem również rozczarowują. Reżyserka w ogóle przedstawia seksualność w zdeformowanym, nieco dziwacznym świetle, co ciekawie kontrastuje z kuszącym ciałem grającej Marinę Ariane Labed. Jak na ironię, mimo swojej seksualnej oziębłości i pewnej nienaturalności, Marina jest wielką fanką filmów przyrodniczych Davida Attenborough, uwielbia przyglądać się życiu goryli i dla zabawy imituje ich zachowania razem z ojcem. Fascynacja tymi filmami wydaje się symptomem nostalgicznego pragnienia powrotu do stanu pierwotnej prostoty i jedności z przyrodą; pragnienia zupełnie kuriozalnego w postindustrialnym i ponowoczesnym pejzażu. Wyjątkowo smutne wrażenie tworzy się przez powiązanie dwóch głównych tematów filmu: seksualnego dojrzewania i śmierci.

Śmierć jest w filmie Tsangari w pewien sposób zrytualizowana, jest to jednak rytuał specyficzny, może nawet anty-rytuał. Bohaterka towarzyszy ładowanym do samolotu zwłokom ojca, przygląda się pracownikom lotniska, którzy przylepiają na pudło z trumną odpowiednie nalepki i przewożą ją do samolotu wózkiem widłowym. To czysto techniczna procedura, w której brak jakiegokolwiek odniesienia do transcendencji. W pewnym momencie Marina biegnie bezradnie za wózkiem, jego kierowca, zajęty swoimi obowiązkami, nie zwraca jednak na nią uwagi.

Tak właśnie wygląda ponowoczesna śmierć, sugeruje, jak się zdaje, reżyserka. Zdehumanizowana miłość natomiast nie stanowi przed nią żadnej ucieczki. Na koniec pozostaje jedynie pozbawiony podmiotu pejzaż postindustrialny, kilka hałd, ciężarówki i dymiące kominy, toksyczne pozostałości po modernizmie.



Attenberg
scenariusz i reżyseria: Athina Tsangari
zdjęcia: Thimios Bakatatakis
grają: Ariane Labed, Evangelia Randou, Giorgos Lanthimos, Vangelis Mourikis
kraj: Grecja
rok: 2010
czas trwania: 95 min
premiera: 8 września 2010 r. (Świat), 25 listopada 2011 r. (Polska)
Gutek Film