Rychcik przyznaje głos tym niezauważonym, postaciom z drugiego planu: błaznowi Yorickowi i Horacemu. Prolog bezapelacyjnie należy do tego pierwszego. Po usunięciu ze spektaklu sceny cmentarnej Yorick dostaje swoje pięć minut – w masce przedstawiającej trupią czaszkę wyrzuca z siebie słowa w rytm pulsującej muzyki. Znajduje się w podrzędnym kabarecie, gdzie przy świetle kiczowatych czerwonych lampek ustawionych wzdłuż rampy sceny, wygłasza najdłuższą kwestię tego przedstawienia – kompilację wszystkich monologów Hamleta napisaną przez Agnieszkę Jakimiak (brakuje jednak najważniejszego zdania Być albo nie być? Oto jest pytanie). Błazen występuje w roli ojca, mentora i narratora wydarzeń, aby w następnej chwili przeistoczyć się w tytułowego bohatera. Hamlet-błazen? Błazen w roli Hamleta? A może po prostu „reszta jest myśleniem”…

Po prologu Yorick usuwa się w cień, aby ustąpić miejsca prawdziwemu bohaterowi Hamleta Rychcika – Horacemu. Ambitny, inteligentny, bezwzględny manipulator, zawsze znajdujący się w centrum wydarzeń. To on podpowiada Hamletowi odrażające wizje w scenie na murach, przekonuje go, że widział widmo zmarłego króla (ten zaś nie pojawia się w spektaklu w ogóle), aranżuje filmową „Pułapkę na myszy” i wypala finalnego papierosa nad załamanym i pokonanym Hamletem. Jak przyznaje sam Rychcik, Horacy to w pewnym sensie jego alter ego: reżyseruje zaistniałe wydarzenia, przejmuje rolę wykreślonego ze spisu postaci Fortynbrasa (narzuca się w tym momencie ostatnia scena z Hamleta Wajdy ze Starego Teatru w Krakowie, kiedy Horacy staje się Hamletem).

Nawiązując do pozostałych inspiracji Rychcika, przychodzi na myśl przede wszystkim Hamlet Krzysztofa Warlikowskiego. Jednak kaliski spektakl nie jest aż tak dosłowną kalką z poprzednich polskich inscenizacji.
W scenie z Ofelią nagi książę każe się fotografować, cytując ulubiony kadr reżysera z serialu Sześć stóp pod ziemią. Filmowych aluzji jest dużo więcej. Najbardziej znana, metateatralna scena z Szekspira, Zabójstwo Gonzagi, zmieniła się w quiz ze słynnych scen ze Zbrodni doskonałej, Wierności, Zdrady czy Dzikości serca. Pomysł dobry (Klaudiusz pozwolił się zdemaskować, 3:1 dla Hamleta!), ale aktorsko niedopracowany. Szczerze trzeba przyznać, że te nietypowe kalambury są dość nużące, gdy członkowie trupy aktorskiej odgrywają nagie sceny filmowe, zza pleców dworu królewskiego zwróconego w stronę „prawdziwej” widowni. Po prostu nudne – w przeciwieństwie do długiej sceny, kiedy Hamlet, Horacy, Laertes i Ofelia liczą coraz szybciej do stu (kto pierwszy skończy!) po polsku i włosku, czyli przez tyle czasu, na ile ukaże się duch Ojca. Wyliczanka porywa na tyle, że wszyscy zapominają, po co właściwie liczą – dlatego zjawa nie pojawia się wcale. Bowiem spektakl Rychcika nie jest o zemście za zabójstwo ojca, ale raczej o rozkapryszonym księciu (w krótkich spodenkach z szelkami i białych podkolanówkach), który mści się w imię gombrowiczowskiej Synowszczyzny, gdzie młodzi nie są mniej winni od dorosłych – perwersyjni, okrutni, przepełnieni złością. Wśród fałszywych przyjaciół, takich jak Rozencrantz i Guildenstern (świetne role kobiece), są zagubieni w świecie, gdzie zabójstwo Poloniusza uchodzi na sucho. Zacinający się wciąż pistolet w końcu wystrzela, na ziemię padają Klaudiusz i Gertruda. Nie przynosi to spodziewanego rozładowania frustracji, dorośli umierają, a osamotnieni Hamlet, Ofelia i Laertes muszą ponownie poddać się czyjejś woli – bezwzględnego Horacego.

Interesująca jest scenografia i kostiumy Łukasza Błażejewskiego. Tył sceny zamyka ściana z gablotami wypełnionymi wypchanymi zwierzętami. Na duńskim dworze rozpoczyna się okres łowiecki, w czasie którego to dzieci zapolują na dorosłych. Na półkę z myśliwskimi trofeami trafi Poloniusz, Gertruda i Klaudiusz. Łowieckie zdobycze to pamiątki po dawnym duńskim królestwie, zmumifikowane zwłoki z czasów świetlności panowania starego Hamleta. Po objęciu władzy przez Klaudiusza dworski świat, opanowany przez rozkapryszone dzieci, staje się bezproduktywny, bezużyteczny. Trofea „czekają” na swoją szansę, na zaistnienie w przestrzeni przedstawionego przez Rychcika świata. Dzieje się to jedynie w scenie modlitwy Klaudiusza, który łapczywie je z wypchanej (Czym? Wspomnieniem? Wyrzutem sumienia? Śladem zaprzepaszczonej przeszłości?) głowy sarny. Reżyser nie wykorzystał potencjału tej scenografii, została pustym, porzuconym znakiem (sennym majakiem Błażejewskiego).

Przedstawienie, wbrew oczekiwaniom i pozytywnym recenzjom w prasie codziennej, nie zostało pozytywnie przyjęte. Nie zaszokowało widzów, pomimo intencji twórcy, ale aktorom udało się jednak sprowokować gdańską publiczność do zażartych dyskusji zakulisowych. Znaleźli się przeciwnicy i zagorzali obrońcy inscenizacji Rychcika. On sam utrzymuje, że spektakl jest jego osobistą porażką – gdyż nie wydobył z tekstu Szekspira tajemnicy, która się w nim skrywa. Dramat wszech czasów przerósł młodego reżysera. Chociaż znalazło się w nim wiele ciekawych pomysłów, zostały one porzucone w połowie drogi. A szkoda. Może zapowiadany w przyszłości, na razie półżartem, Hamlet 2 okaże się dużo lepszy.

Tekst ukazał się w „Shakespeare Daily” 6.08.2011, nr 8

William Szekspir
HAMLET
wg Radosława Rychcika

Premiera : 7 maja 2011
reżyseria Radosław Rychcik,
scenografia Łukasz Błażejewski,
muzyka Michał Lis,
reżyser świateł Marek Kutnik,
monolog Yoricka Agnieszka Jakimiak ,
projekt plakatu Jaśmina Polak

Obsada:
KLAUDIUSZ, król Danii – Mirosław Bieliński
HAMLET – Tomasz Nosinski
POLONIUSZ, kanclerz – Dawid Żłobiński
LAERTES, syn Poloniusza – Wojciech Niemczyk
HORACY – Andrzej Plata
KRÓLOWA, Gertruda  – Joanna Kasperek
OFELIA – Karolina Porcari
ROSENCRANTZ, GUILDENSTERN – Aneta Wirzinkiewicz, Dagna Dywicka
REYNALDO, AKTOR - Maciej Pesta


PRZECZYTAJ TAKŻE:

Katarzyna Lemańska - Szekspir rzeczywisty aż do bólu

Karolina Wycisk - Król umiera, czyli anatomia szaleństwa (Anatomia Lear)

Katarzyna Lemańska, Karolina Wycisk - Lalki umierają naprawdę - wywiad z Jannem Siltavuorim

Katarzyna Lemańska - Makbet zabija pieśń

Karolina Wycisk - Szekspirowski esej: Ściana płaszczów, czyli jak uszyć Hamleta