Subiektywność tych odczuć nie zmienia jednak faktu, że produkcja Wyatta jest naprawdę porządnie skonstruowanym filmem – od poziomu scenariusza aż po perfekcyjne efekty wizualne, które powołały do życia człekokształtne małpy (dzięki opatrzności, że twórcy nie zdecydowali się na technikę 3D).

Przyczyny destrukcji naszej cywilizacji i znacznej części gatunku ludzkiego, a przede wszystkim przejęcia władzy przez człowiekowate pojawiły się już w sequelach Planety... pochodzących z lat 70. (zresztą na portalu IMDb Geneza... figuruje jako remake Podboju planety małp z 1972, co jest tylko po części prawdą). Scenarzyści, małżeństwo Rick Jaffa i Amanda Silver, postanowili sięgnąć jeszcze bardziej wstecz, ukazać przyczyny ewolucji małp. Słusznie nie trzymali się kurczowo pogmatwanej chronologii i logiki poprzednich części (mam na myśli oczywiście te powstałe po dziele Schaffnera) oraz dopasowali wymowę do współczesności, oddając przy tym hołd „jedynej właściwej” Planecie małp. Modne na przełomie dekady lat 60. i 70. XX wieku przesłanie ekologiczne i, by tak rzec, antynuklearne stało się w najnowszej odsłonie przestrogą przed eksperymentami medycznymi zbyt mocno ingerującymi w naturę. Zakończenie sugeruje inny rozwój wypadków prowadzących do upadku człowieka niż te zaprezentowane czterdzieści lat temu, zostawiając jednak pełne pole do inwencji oraz, a jakże – kontynuacji.
Ale cicho sza!


Początkowo głównym bohaterem filmu jest Will Rodman (James Franco), poszukujący leku na Alzheimera. Kieruje się dobrem ogólnym, ale i uczuciami osobistymi – na tę chorobę cierpi jego ojciec (wspaniały John Lithgow). Eksperymenty przeprowadzane na małpach w końcu przynoszą zaskakująco dobre efekty. Niesprzyjający zbieg okoliczności sprawia jednak, że zostają zarzucone, a nasz ludzki protagonista dostaje pod opiekę małego osieroconego szympansa. Ten zyskuje imię Cezar i od razu wykazuje nieprzeciętne, jak na swój gatunek, zdolności intelektualne. Narracja wydaje się w tych fragmentach może zbyt zdawkowa – lata mijają w ciągu kilku minut, ale w kontekście całości takie rozwiązanie zdaje się logiczne. Płynność zostaje zachowana i na szczęście ani nie odbywa się to kosztem sensu, ani nie służy wyeksponowaniu scen akcji.

Gros filmu to partie bezdialogowe, rozgrywające się w schronisku, gdzie Cezar przygotowuje bunt – odważna decyzja jak na hollywoodzką superprodukcję. Najistotniejsze są działania dorosłego Cezara. Gdzieś w tle rozwija się wątek miłosny, a także swego rodzaju opowieść o uczuciach rodzicielskich, dorastaniu dziecka, w tym wypadku szympansiątka, oraz odchodzeniu starszych. Wszystko bez cienia sentymentalizmu, albowiem głównym tematem jest rodzenie się samoświadomości, której Cezar nabiera wraz ze wzrostem inteligencji. Niezwykła jest scena, gdy małpi bohater pyta, czy jest tylko zwierzątkiem domowym i chce poznać, nomen omen, genezę własnego pochodzenia. Powoli zaczyna odkrywać swoją prawdziwą tożsamość i przynależność do świata człekokształtnych, jak również rolę, jaka przypadnie mu w udziale. Wreszcie pozbywa się wątpliwości co do swego statusu i uwalnia od zależności od „rodzica”.


W stworzeniu przekonującej wizji małpich postaci nieoceniona jest rola efektów specjalnych i wcielającego się w Cezara Andy’ego Serkisa. Nie sposób nie kibicować tłamszonym zwierzętom, lecz gdy te ewoluują i rozpoczynają międzygatunkową rewolucję, nasza identyfikacja staje się cokolwiek dwuznaczna. Jesteśmy po stronie tych teoretycznie słabszych, choć w rozszalałej walce na moście Golden Gate niektóre stworzenia wzbudzają autentyczną grozę, przypominając tym samym o dzielących nas od nich granicach. Tak poprowadzona akcja buduje kolejne konteksty, sięgające kwestii politycznych i rasowych, jeśli potraktować fabułę metaforycznie. Co może wzbudzać lekkie wątpliwości, a jest zaczerpnięte jeszcze z oryginału, to hierarchiczny podział wśród człekokształtnych, z szympansami i orangutanami jako liderami, inteligencją i gorylami w roli siły roboczej.

Osobom nieznającym pierwowzoru z 1967 roku, opartego na powieści Pierre’a Boulle, umkną drobne smaczki i odwołania do dzieła z Charltonem Hestonem: m.in. podobieństwo poszczególnych scen czy zacytowane dialogi. Niektóre są po prostu efektowne, niektóre funkcjonują na zasadzie homage, a jeszcze inne łączą się bezpośrednio z fabułą Planety małp. Polecam ją obejrzeć, nawet kolejny raz, przed seansem Genezy..., dla jeszcze większej satysfakcji.



Geneza planety małp (Rise of the Planet of the Apes)

reżyseria: Rupert Wyatt
scenariusz: Amanda Silver, Rick Jaffa
muzyka: Patrick Doyle
zdjęcia:Andrew Lesnie
aktorzy/głosy: James Franco, Freida Pinto, John Lithgow, Brian Cox, Tom Felton,David Oyelowo, Tyler Labine
kraj: USA
premiera: 5 sierpnia 2011 (Polska)  3 sierpnia 2011 (Świat)
Imperial - Cinepix


Za seans dziękujemy Cinema City Kraków