Żywe Trupy są bardzo „na serio". Momentami aż do przesady. Niekiedy Kirkman bawi się w psychologa od siedmiu boleści, co objawia się w nadprodukcji kadrów z "gadającymi głowami" i dętymi dialogami. W zarysie samego pomysłu seria High School of the Dead"jest bardzo podobna do amerykańskiego bestsellera. Ot, zombie ni stąd ni zowąd pojawiają się we współczesnym świecie. Robią to, czym przeciętnie nieumarłe stwory się zajmują – pożerają tych, którzy pozostali przy życiu, i w ten sposób jednocześnie się reprodukują. Jedyny sposób, aby się ich pozbyć, to celny strzał/uderzenie w głowę. Zaskoczeni w swoim liceum Hisashi Igo, Takashi Komuro i Rei Miyamato będą musieli się szybko nauczyć tych prostych reguł, jeśli chcą przeżyć w świecie opanowanym przez żywe trupy.


W porównaniu do Kirkmana i jego Trupów podejście Daisuke Sato i Shouji Sato do klasycznego motywu jedzących ludzkie mięso zombie jest zupełnie inne. Manga ich autorstwa to prawdziwa popkulturowa orgia ogranych schematów. Krwawa, rozerotyzowana, infantylna. Kpiąca sobie z jakiegokolwiek umiaru. High School of the Dead jest utrzymane w młodzieżowej stylistyce (wszak to shonen!), a na kartach komiksu nie braknie zombiaków, samurajskich mieczy, skąpych mundurków szkolnych wypełnionych falującymi biustami, krótkich spódniczek, spod których prześwitują białe majteczki, ukazujące się oczom czytelnika podczas scen uciekania, walczenia, szukania schronienia. Czyli właściwie przy każdej możliwej okazji. A prawdziwym symbolem HSotD jest zombiak powoli wgryzający się obrośnięte tłuszczem mięso w okolicach nad wyraz bujnie rozwiniętych partii piersiowych urodziwych licealistek.

Manga narysowana jest w nowoczesnym stylu – kreska  Shouji Sato jest swobodna i pełna energii, a jednocześnie soczysta. Artyście, który swój warsztat doskonalił, tworząc produkcje spod znaku hentai i dojinshi, nabierał biegłości w rysowaniu kobiecych krągłości, które w pełni możemy podziwiać w HSotD. Niestety, kieszonkowy format nie pozwala moim starym oczom w pełni nasycić się oprawą wizualną – wszystko jest po prostu strasznie małe.

Aż dziw bierze, że nikt wcześniej nie wpadł na tak genialny w swojej prostocie pomysł połączenia zombiaków, delikatnej estetyki gore z erotyką w dopuszczalnej dla przeciętnego nastolatka dawkce nagości. Koncept zombie high school drama to przecież murowany hit, przy odrobinie promocji. I taki los spotkał właśnie High School of the Dead. Cóż z tego, że komiks pełen jest seksistowskich stereotypów, jego przyszła fabuła pewnie zamknie się w klasycznym schemacie survival horroru (chyba że scenarzysta będzie chciał czymś zaskoczyć i szykuje jakieś niespodzianki w kolejnych tomikach), a i ona nie jest tak ważna, jak pantsu, fan-serwis i rozwałka. Manga odwołuje się bezpośrednio do swojego modelowego odbiorcy, któremu do pełni szczęścia wystarczą cycki, posoka i postacie, z którymi będzie mógł się identyfikować. W pełni spełnia swoje eskapistyczne, rozrywkowe zadanie, będąc popkulturą w czystej, wręcz modelowej postaci.


High School of the Dead, tom pierwszy
Daisuke Sato i Shouji Sato
Tłum.: Magdalena Malinowska
Waneko
07/2011