Meczet
Rabaha Ameura Zameiche’a, w nieco przewrotny sposób komentujący głośny we Francji problem dziedzictwa kolonialnego tego kraju, miał ogromny potencjał. Historia otwarcia meczetu w warsztacie samochodowym i związanych z tym komplikacjami jest dobrze napisana i dobrze zagrana. Chwilami zabawna, a przy tym bez uprzedzeń opisująca życie muzułmanów we Francji, mogła stać się ważnym głosem w dyskusji (choć nie bezpośrednio) na temat mniejszości etnicznych w Europie Zachodniej. Reżyserowi zabrakło jednak umiejętności wywierania na widzu wrażenia, trwalszego niż kilka minut po seansie.

Film Zameiche’a porusza też modny od kilku lat temat relacji pracownik-pracodawca w społeczeństwach kapitalistycznych, w których każdy gest ze strony tego drugiego należy rozpatrywać w kategoriach biznesplanu. W przypadku Mao, właściciela warsztatu samochodowego, który postanawia stworzyć tytułowy meczet jest to tyleż sprytny, co nieprzemyślany sposób udobruchania pracowników. Reżyser stara się wprawić widza w konsternację co do motywacji bohatera, ale robi to mało subtelnie przez co narzuca interpretację opartą na założeniach pragmatycznych. Meczet warto jednak obejrzeć, ponieważ tematyka związana z etnicznością wydaje się tą najbardziej interesującą we współczesnym kinie francuskim.

Film André Techiné Dziewczyna z pociągu jest zdecydowanie jednym z dwóch najmocniejszych akcentów przeglądu. Oparty na wydarzeniach z 2004 roku, porusza dwa nieco już wyeksploatowane, ale nadal witalne zagadnienia: funkcje mediów i spotkanie ludzi z dwóch różnych światów.
Osią fabuły jest historia młodej dziewczyny, która nie będąc Żydówką twierdzi, że stała się ofiarą antysemickiej napaści. Jej kłamstwo wychodzi na jaw dość szybko, ale media i tak mają czas by rozdmuchać nieprawdziwy skandal. Dzięki przekonującemu aktorstwu Émilie Dequenne i Catherine Deneuve możemy doszukiwać się w Dziewczynie z pociągu wątków bardziej egzystencjalnych. Co kieruje ludźmi? Jaka jest kondycja współczesnej moralności? Kto decyduje o dobru i złu? To oczywiście bardzo ogólne i wielkie pytania zadawane zawsze i wszędzie, ale film Techiné skupiając się na bohaterach, a nie widowiskowych skądinąd wydarzeniach, prowokuje wręcz do zastanowienia się nad nimi (być może mimowolnie).



Drugim mocnym akcentem przeglądu stał się film Trucizna. Dość odważna i niestety mało konkretna próba zrozumienia 14-latki poprzez skontrastowanie jej z bohaterami dużo starszymi. Dodatkowo w tle pojawia się wątek represyjności katolicyzmu wobec ciała i silnego powiązania erotyzmu z innymi sferami życia u osób w każdym wieku. Anna przygotowując się do bierzmowania odkrywa w sobie silny pociąg, także fizyczny, do jednego z młodych ministrantów Pierre’a. Stara się kontemplować swoje wnętrze, ale przychodzi jej to z trudem kiedy hormony oddziaływają równie mocno jak Dekalog. Gdy do tego wszystkiego dorzucimy frustrację jej matki, która zafascynowana jest młodym księdzem oraz dziadka, proszącego ją o pokazanie waginy, bo chciałby przed śmiercią zobaczyć miejsce, z którego pochodzi, to otrzymamy nieco schizofreniczną mieszankę toksycznego otoczenia i rozterek młodego ciała targanego żądzami.



Trucizna nie jest filmem zabawnym. To dziejący się niespiesznie dramat o blaskach i cieniach dorastania. Niestety narracyjnie film jest niedopracowany. Wątki splatają się chwilami bardzo chaotycznie, a zakończenie trudno nazwać udanym. Niemniej jednak sugestywność oglądanych scen i przyzwoite aktorstwo (zwłaszcza młodych bohaterów) pozwalają wyłuskać z filmu to co najważniejsze. Często filmowcy tworząc dzieła o młodzieży nie mają do powiedzenia nic oryginalnego, wyczarowują przesłania ze zlepku banałów. Katell Quillévéré zdecydowanie do tego grona nie należy.

Ostatnim pokazem przeglądu był zaskakująco słaby film Wolność. Zaskakująco, ponieważ nakręcony przez zdolnego reżysera Tonego Gatlifa. Historia 15-osobowej rodziny Cyganów, prześladowanych we Francji w czasie II wojny światowej jest niestety nijaka. Nie tworzy klimatu czasów, o których opowiada i nawet nie próbuje stworzyć więzi pomiędzy widzami bohaterami (może oprócz zbliżeń wielkich niebieskich oczu małego chłopca, ale i one na nic się zdają). Problemem zdecydowanie nie jest tu scenariusz. To realizacja pozbawia całą historię siły oddziaływania. Nudne kadry, przeciętne aktorstwo i całkowity brak finezji w prezentowaniu bohaterów, sprawiają, że film dłuży się, choć mnóstwo w nim wydarzeń.

Oczywiście nie jest tak, że Wolność całkowicie pozbawiona jest zalet. II wojna światowa z perspektywy Cyganów jest bardzo interesującym przedsięwzięciem, zwłaszcza, że pochodzącym z Francji, która w filmie jest pokazana raczej w złym świetle. Niestety film Gatlifa nie jest ani intymną opowieścią, ani wielkim widowiskiem, nie wzrusza i sporadycznie śmieszy – jest gdzieś pośrodku wszystkiego co czyni z niego odpowiednik mdłej, pastelowej akwarelki.

We francuskiej kinematografii nie dzieje się dobrze. Ale jest to tendencja utrzymująca się od dłuższego czasu, która potwierdzana jest czasami wyjątkami takimi, jak Prorok. Trucizna i Dziewczyna z pociągu dają nadzieję na to, że tlą się we Francji ogniska oryginalności i filmowego zapału. Reszta filmów nie nastraja optymistycznie, ale też spełnia swoją przeglądową rolę – pokazuje, że współczesne kino francuskie oznacza coś zupełnie innego niż Kino Francuskie sprzed kilkunastu i kilkudziesięciu lat.


PIERWSZA CZĘŚĆ RELACJI Z PRZEGLĄDU NOWEGO KINA FRANCUSKIEGO