Niektórzy pewnie nazwą Strażników (2009) ostatnią superprodukcją ery Busha Juniora. W takiej optyce (stojącej na bakier z kalendarzem, ale nie o cyfry w mitotwórstwie chodzi), Star Trek musi się jawić jako pierwsza udana superprodukcja ery Obamy – nastawiona na młodość i „zmianę” do tego stopnia, że sakramentalna formuła o „pokonywaniu nowych granic”, od której zaczynał się serial, tutaj pada na końcu – i brzmi jak obietnica.
Jeśli jednak faktycznie ten Star Trek ma jakiś potencjał polityczny, to kryje się on w urodzie Chrisa Pine’a i Zachary’ego Quinto – nawet nie tyle w urodzie ich samych (nigdy nie wiadomo, ile w Hollywood nałożą człowiekowi pudru), ale w urodzie wykreowanej na potrzeby tego filmu przez majstrów od takich spraw. Obaj bohaterowie są na ekranie cudownie młodzi. Nie tylko oni zresztą. Kiedy Czechow (Anton Jelczin) mówi, że ma 17 lat, jest to tak szokujące, że dopiero wówczas uświadamiamy sobie, że młodość (ściśle związana z edukacją) jest centrum całego filmu. Młodość i obietnica. „Enterpreise”, ptasi statek z przerośniętym mózgiem w kształcie dysku – symbol postępu i wytrwałości – nagle staje się na powrót symbolem nadziei i uporu, których Ameryka tak bardzo potrzebuje. Czekam na sequel do tego prequela!
Star Trek
reżyseria: J.J. Abrams
scenariusz: Alex Kurtzman, Roberto Orci
grają: Chris Pine, Zachary Quinto, Eric Bana, Winona Ryder, Zoe Saldana, Karl Urban, Antonio Elias, Bruce Greenwood, John Cho, Leonard Nimoy, Simon Pegg, Anton Yelchin, Greg Ellis, Scottie Thompson, Jennifer Morrison, Rachel Nichols, Faran Tahir, Tyler Perry i inni
zdjęcia: Daniel Mindel
kraj: USA
premiera w Polsce: 8.05.2009r.
rok: 2009
UIP
Więcej tekstów Michała Oleszczyka dostępnych jest na Blogu Autora