Daję sobie uciąć palec, że Lechki zachwycił się kilka lat temu Dróżnikiem (2003) Thomasa McCarthy’ego. Pewnie obejrzał też jego Spotkanie (2007). To bardzo szlachetne inspiracje i w swych najlepszych momentach – a dobrych momentów jest w Erratum sporo – film pobrzmiewa poezją analogiczną do tamtych filmów. Mamy tu bohatera o wdzięcznym imieniu Michał (Tomasz Kot), który zostaje czasowo wyrwany ze swej codziennej rutyny i wrzucony w leniwy bezczas, zaludniony przez lekko ekscentryczne postacie, których obecność ułatwia bohaterowi zdobycie nowej samowiedzy i ruszenie z miejsca.

Pięknie. Klaszczę obiema rękami. To wielka radość oglądać polski film, który próbuje mieć własny styl i któremu marzy się fuzja realizmu ze zwariowanym humorem, zrodzonym z ducha Formana i amerykańskich niezależnych jednocześnie. Scena, w której Michał, jego kolega i policjanci czekają z wycieczką na komisariat, żeby zobaczyć jak płonąca strażnica pięknie się zawali, jest strzałem w dziesiątkę. Moment późniejszy, kiedy komisarz policji mówi do Michała: „Jest pan dziwny”, a ten ripostuje: „Pan też”, stanowi ciepłe, komiczne centrum całego filmu – oto świat ekscentryków, milczków i uparciuchów, pełen bólu a zarazem wyzuty z prawdziwego zła.

Ale…? No właśnie: Lechkiemu nie udaje się zbudowanie wyrazistego rytmu całości.
Sceny dobre przeplatane są momentami słabo wyreżyserowanymi; pod tym względem przyjemność dostarczana przez Erratum jest wyjątkowo sinusoidalna. Najgorsze jednak, że postać Michała nie została wystarczająco dookreślona w scenariuszu, przez co Kot dosłownie nie ma czego grać w wielu scenach – a że kamera jest zafiksowana na nim z niemal Dardenne’owskim uporem, Michał staje się zionącym otworem w uniwersum tego filmu. Oglądając celowo fragmentaryczną czołówkę byłem pewien, że reżyser celowo odwleka moment, w którym Michał na naszych oczach się „poskłada” i zrozumiemy nie tylko jego motywację, ale też rozpoznamy jakieś prawidłowości jego zachowania, mowy i nawyków. Niestety, nic takiego się nie dzieje: zapięty pod szyję Kot błąka się po filmie w nastroju pół-nieobecnym, pół-refleksyjnym, dumając nad rolą, której nie ma. Nie jest nawet udanym „nieruchomym centrum” w rodzaju Richarda Jenkinsa ze Spotkania, bo Lechki zbyt niemrawo wydobywa na wierzch komizm, płynący z jego pozycji obserwatora dziwności świata (udaje się to znakomicie w dwóch momentach: kiedy Michał przygląda się ogrodowym krasnalom mechanika samochodowego i kiedy widzi, jak dwóch cwaniaczków kradnie mu rower).



Wielkim błogosławieństwem Lechkiego jest jego niechęć do sentymentalizmu, przy jednoczesnej predylekcji do emocjonalnego ciepła. Widzimy pojednanie (?) postaci drugoplanowej z ojcem nad grobem tego ostatniego, ale nie dostajemy łzawego dialogu, który podsuwałby nam pod nos moralne przesłanie. Widzimy, jak nasz bohater jedna się ze swym ojcem w kilka scen później – ale nie lądujemy w telewizyjnym grajdole pt. „porozmawiajmy o naszej szlachetności, a ty, widzu, wyciągnij chusteczkę”.

Lechki jest wielką obietnicą. Jest reżyserem wsłuchanym w nurty światowego kina, który pragnie opowiadać historie realistyczne i krzepiące zarazem – i czynić to środkami czysto filmowymi, bez uciekania się do werbalnego kaznodziejstwa spod znaku św. Ediego. Erratum nie jest filmem poronionym, ale po wyjściu z sali nie czułem, bym obejrzał dojrzały owoc talentu, którego obecności byłem świadom w trakcie seansu. Podobnie jak było to w przypadku Jana Komasy i Sali samobójców, czekam na kolejny film reżysera z wielką niecierpliwością.


Erratum
scenariusz i reżyseria: Marek Lechki
muzyka; Bartek Straburzyński
zdjęcia: Przemysław Kamiński
grają: Tomasz Kot, Ryszard Kotys, Janusz Michałowski, Tomasz Radawiec, Karina Kunkiewicz, Jerzy Rogalski, Janusz Chabior, Mariusz Saniternik
premiera: 8 kwietnia 2011 (Polska), 16 września 2010 (Świat)
kraj: Polska
Best Film



IWO SULKA O ERRATUM











Michał Oleszczyk – krytyk filmowy, absolwent filmoznawstwa UJ. Publikuje w „Kinie” i na blogu Ostatni fotel po prawej stronie. Autor książki Gorycz wygnania: Kino Terence’a Daviesa i współautor (z Kubą Mikurdą) wywiadu-rzeki Kino wykolejone: Rozmowy z Guyem Maddinem. W 2010 roku, nakładem Korporacji Ha!art, ukazała się książka Trzynasty miesiąc. Kino braci Quay, w której można się zapoznać się z obszerną rozmową Michała Oleszczyka i Kuby Mikurdy z braćmi Quay. Fragment wywiadu – do przeczytania tutaj.

Tekst pochodzi z blogu Autora