Gdyby złapał, to by wolno było się rozpłakać. Innymi słowy, wzruszyć, gdy bohaterowi wreszcie się udało. A tak – ręce opadają. Aaron jest dorosły, więc powinien jakoś sobie pomóc. Niby się poświęca, niby dla dobra żony i dla dobra dzieci. Robi za „ojca rodzinie”, choć nie zabiega nawet o samego siebie. No szopka. Szał ogarnia, bo to piękny i obiecujący facet, który by sobie poradził, gdyby zmienił miejsce zamieszkania. Żeby zmieścić się w pępku świata – w tym wypadku Jerozolimie – robi sobie krzywdę jak wieszaki z Mediolanu. Samoudręczenie za przychylność Wielkiego Brata, którego modele nazywają Karlem Lagerfeldem, a chasydzi Bogiem. Chorzy z ambicji przyspieszają nadejście piekła, „a choroba ta jest na śmierć”.

Ten rodzaj Żydów, który mamy na ekranie, to – ściśle – charedim, „Boga się bojący”. (Więcej można przeczytać na przykład w Zemście Boga Gilles’a Kepela). Poznać można to po:

(1) całowaniu mezuzy, gdy się wchodzi (pudełeczko na odrzwiach z tekstem modlitwy Szema);

(2) ukrywaniu telewizora w szafie i zgrozie, kiedy go odkryto; obraz (jakikolwiek, w tym telewizyjny) łamie przykazanie przeciw figuracji, dlatego naścienne donosy na kolegów, paszkwilim, drukuje się bez ilustracji; stąd też poufność szkicowania, która łączy bohaterów;

(3) noszeniu peruki; żona nosi, gdy wychodzi w miasto; to po to, żeby nie uwodziła swoim owłosieniem;

(4) myciu dłoni z rana; nie dla higieny, dla rytuału;



(5) myciu się w całości, a właściwie przepisowym obmywaniu – w źródle albo, w przypadku kobiet, w mykwie; żona mówi Aaronowi, że była na ablucjach, co znaczy, że już miała okres i wobec tego zaprasza; więc Aaron przysuwa łóżko, które podczas miesiączki żony było odsunięte;

(6) tarmoszeniu „cycków” (cicit), czyli frędzli od tałesu; mają one przypominać o sześciuset trzynastu micwach, czyli przykazaniach (litery słowa cicit dają po hebrajsku liczbę sześćset, każdy cycek ma osiem nitek i pięć supełków, w sumie sześćset trzynaście); Aaron „tarmosi” zaraz przed pierwszym „momentem”;

(7) osiedlowej policji obyczajowej (osiedle Mea Szearim), bandzie „smutnych panów” w kapeluszach, którzy robią wjazd na mieszkanie, gdy potrzeba;

(8) limudzie; chłopaki umawiają się na wieczorny limud, który nie jest nazwą drinku.

Aaron w czasie wolnym ciągle czyta, ale to nie wskazuje na jego pochodzenie, bo to robią nie tylko charedim i nie tylko Żydzi.

Podczas limudu, czyli nauki, rabin wyznaje, że Bóg stworzył życie po to, by z niego korzystać, dlatego bywa, że poszczącemu liczy się post jako grzech.
Aaron kombinuje, oczywiście. To nie może być zbyt proste. A sam rabin stwierdza, że może! Gdzieś słyszałem, że „charedzi” słuchają się rabinów. Tak czy siak, Aaron jest odstępcą, raz – gdy to robi, drugi – gdy nie

Halacha, czyli żydowskie Prawo, wprost i jasno odradza stosunki płciowe między mężczyznami (zob. Księga Kapłańska, rozdział osiemnasty, werset dwudziesty drugi). Albo jesteś orto, albo jesteś homo. Przez większość historii dwaj główni bohaterowie tkwią w pół-emancypacji: sypiają ze sobą, ale chcą być „święci”. Wygrywa „świętość” i rady ciotki Ady.

„Zakochałem się w koledze z jesziwy. Przerażony, poszedłem do rabiego Josefa Szaloma Elijasziwa, mędrca z ultraortodoksyjnej wspólnoty w Jerozolimie. Mimo że był schorowany, przyjmował gości, którzy codziennie wystawali godzinami w przedpokoju, aby z nim choć chwilę porozmawiać. Wypaliłem po hebrajsku: «Pociągają mnie i kobiety, i mężczyźni. Co mam robić, mistrzu?». «Mój drogi – odpowiedział – masz serce silne podwójnie. Dbaj o nie». Szok. Myślałem, że coś jeszcze powie. «To tyle?». Uśmiechnął się. «To tyle»” (rabi Steven Greenberg, Wrestling with God and Men: Homosexuality in the Jewish Tradition). 10 kwietnia 2011 rabi Josef Szalom Elijasziw obchodzi sto pierwsze urodziny.



Oczy szeroko otwarte (Einaym Pkuhot, Eyes Wide Open)
reżyseria: Haim Tabakman,
scenariusz: Merav Doster,
zdjęcia: Axel Schneppat,
muzyka: Nathaniel Méchaly,
grają: Ran Danker, Tzahi Grad, Tinkerbell, Isaac Sharry, Avi Grainik, Eva Zrihen-Attali, Lidor Daudi i inni
kraje: Francja, Niemcy, Izrael
rok: 2009,
czas trwania: 90 min,
premiera: 2 lipca 2010 (Polska), 20 maja 2009 (Świat),
Against Gravity


Maciej Stroiński uczy filozofii żydowskiej na MISH-u w Krakowie, jest redaktorem tomu Kino polskie jako kino narodowe (2009, z Tadeuszem Lubelskim).