Cholodenko jest nierówną reżyserką. Po bardzo udanym High Art (1998) zrealizowała kiepski Laurel Canyon (2002), by w 2010 roku pokazać film wzbudzający skrajne emocje. Wszystko w porządku opowiada o Nic (doskonała rola Annette Bening) i Jules (Julianne Moore), parze lesbijek wychowujących dwójkę nastoletnich dzieci. Obie są w średnim wieku, ale mają całkowicie różne temperamenty. Sytuacja komplikuje się, gdy w ich życie wkracza Paul (bardzo przekonujący Mark Ruffalo), dawca spermy, którą zostały zapłodnione. Jak łatwo się domyślić, taka sytuacja nie może skończyć się sielskim współistnieniem: ktoś będzie musiał zostać wykluczony.

To, co najważniejsze w filmie, to nowatorski sposób potraktowania rodziny z jednopłciowymi rodzicami. Wbrew temu, co głosi plakat reklamujący Wszystko w porządku, moja wiedza na temat współczesnego rodzicielstwa nie została wywrócona do góry nogami – ale świat kina głównego nurtu zatrząsł się w posadach, bo oto dwie lesbijki i ich dzieci stały się podmiotem, a nie jak dotąd, przedmiotem familijnego dyskursu. I to nie dlatego, że pokazane są jako „normalne”, ale z powodu braku tego wartościowania. Nie ma tu miłej/patologicznej pary heteroseksualnej, która mogłaby być papierkiem lakmusowym pozwalającym zaszufladkować Nic i Jules jako lepszą/gorszą wersję macierzyństwa.
Są one przykładem tego, że długoletnie związki między ludźmi są trudne (jak mówi Jules, życie to pierdolony maraton), bez wytykania różnic i podkreślania podobieństw między różnymi modelami partnerstwa.

Joni (Mia Wasikowska) i Lasera (Josh Hutcherson), potomstwo głównych bohaterek, również trudno jest rozpatrywać w kategoriach odrębności queerspawn (dzieci ze związków jednopłciowych). Bo niby gdzie mielibyśmy szukać różnic? Nie są ani mądrzejsi, ani grzeczniejsi, ani nawet bardziej zbuntowani niż inne nastolatki. Możliwe, że chwilami brakuje im ojca, czego dowodem jest chęć poznania Paula, ale ostatecznie odrzucają go jako winnego wszystkich nieszczęść, podczas gdy – obiektywnie rzecz biorąc – nie jest on mniej, ani bardziej odpowiedzialny za romans z Jules niż ona sama.



Film Cholodenko może rodzić pewne pytania o sens klasyfikowania ludzkiej seksualności. Gejowskie video oglądane w sypialni lesbijek podczas seksu, Jules w łóżku z Paulem – to nie dowody na postrzeganie orientacji seksualnej jako kaprysu, ale unaocznienie pewnej płynności, którą zwłaszcza współcześnie odznacza się tożsamość człowieka. Co więcej, nie należy tego zjawiska dogłębnie analizować i szukać dla niego wyjaśnień (bo do niczego to nie prowadzi), ale po prostu przyjąć je do wiadomości.

Jednak najciekawszą postacią w filmie jest Paul, przypominający nieco Hanka Moody`ego z serialu Californication, ale w wersji realistycznej. Obaj panowie to mężczyźni w średnim wieku, uciekający przed wszelkimi zobowiązaniami, także emocjonalnymi. Obaj w pewnym momencie swojego życia budzą się z ręką w nocniku, skrzywdzeni przez samych siebie. Różnica tkwi w sposobie prezentowania tego dość popularnego stereotypu dużego chłopca. Moody prowadzi atrakcyjny tryb życia, oparty na konsumpcji alkoholu i narkotyków, bo wie, że scenarzyści nie dadzą zrobić mu krzywdy. Paul natomiast jawi się jako godny politowania. W pewien sposób zostaje wykorzystany, ale sam na to pozwala, wiedziony chwilową chęcią ustatkowania się. Mówiący sam o sobie człowiek czynu, jest tak naprawdę postacią całkowicie pasywną, wplątaną w wir zdarzeń przez swoje oderwanie od realiów dorosłego życia.

Jak już wspomniałem, uważam Wszystko w porządku za film banalny, a to dlatego, że stwierdzenie o skomplikowanym charakterze długoterminowych związków między partner(k)ami trudno uznać za odkrywcze. Lisa Cholodenko potrafiła jednak ubrać ten truizm w formę skłaniającą do przemyśleń, a nie agitującą na rzecz jednego z odczytań. Każdy ma swoje zdanie na temat Nic i Jules; w zależności od wyznawanej ideologii jedni powiedzą, że to obraza moralności, inni skrzywią się na utwierdzanie heteronormatywnego postrzegania partnerstwa. Cieszy mnie jednak fakt, że na podstawie świetnego scenariusza powstał film z bardzo dobrymi kreacjami aktorskimi, zmuszający każdego widza do zajęcia stanowiska w sprawie i znalezienia własnej, oryginalnej interpretacji.



Wszystko w porządku (The Kids Are All Right)
reżyseria: Lisa Cholodenko,
scenariusz:  Stuart Blumberg,
zdjęcia: Igor Jadue-Lillo,
grają: Annette Bening, Julianne Moore, Mark Ruffalo i inni,  
kraj: USA,
rok: 2010,
czas trwania: 106 min,
premiera: 25 lutego 2011r. (Polska), 9 lipca 2010 (USA),
Gutek Film

MICHAŁ OLESZCZYK O FILMIE