Rzadko mamy w polskich kinach do czynienia z sytuacją, kiedy film chronologicznie wcześniejszy, a przy tym bardziej niszowy, trafia na ekrany niedługo po najnowszym dziele danego reżysera. Ta trudna sztuka udała się, zaledwie 22-letniemu, Dolanowi, którego Wyśnione miłości mogliśmy oglądać w październiku ubiegłego roku. Film o trójkącie miłosnym, opowiadający o poszukiwaniu tożsamości seksualnej i uczuciowej, wprowadził nas w stylistykę obraną przez Franko-Kanadyjczyka, dzięki czemu możemy trafniej ocenić jego pierwsze dzieło, lepsze, choć wcześniejsze.

Zabiłem moją matkę jest z jednej strony filmem bardzo nieprzyjemnym w odbiorze, ponieważ przemoc psychiczna osiąga w nim poziom ekstremalny, ale z drugiej – sposób opowiadania uwodzi wymuskanymi koncepcjami (przez co Dolan porównywany jest do Almodóvara i Kar Wai Wonga). Historia zasadniczo prosta: zbuntowany 16-latek – Hubert – doprowadza swoją matkę do szaleństwa, a ona odwdzięcza mu się tym samym. Dodatkowo Hubert ukrywa przed nią, że jest gejem i od dwóch miesięcy rozwija romans z Antoninem (wysmakowana, najlepsza gejowska scena erotyczna od czasu Brokeback Mountain). Fabuła, jak widać, jest szczątkowa, nie mówiąc już o tym, że straszliwie banalna. Cały efekt, który został nagrodzony 8-minutową owacją na stojąco w Cannes, osiągnięty jest przez perfekcjonizm realizacji i skupienie się na niuansach (m.in. wspaniałe zdjęcia Stéphanie Anne Weber Biron i dobry montaż Hélène Girard).

Najciekawszym elementem filmu jest wykorzystanie dwóch przeciwstawnych estetyk: kiczu i nowoczesnego umiarkowania.
Ta pierwsza reprezentowana jest przez matkę Huberta, Chantale. Jej stroje aż krzyczą intensywnym różem, kokardkami i „panterką”. W wystroju mieszkania dominuje motyw skóry tygrysa, paprotek, kwiatów i motyli. Wyrodny syn natomiast lubuje się w modnych ubraniach, hipsterskich gadżetach i obrazach à la Jackson Pollock. Wydawać by się mogło, że tych dwoje to zupełnie różne osoby, całkowicie przeciwstawne charaktery, ale pozory mylą. Matkę i syna właściwie różni jedyne wygląd zewnętrzny. On mówi, że jej nienawidzi, ona odwdzięcza się oziębłością – stosują wobec siebie tą samą taktykę, polegającą na odsuwaniu osób, w których nie lubimy cech definiujących również naszą ciemną stronę. Chantale widzi w potomku dowód swoich niepowodzeń życiowych, a Hubert postrzega matkę jako symbol opresyjnych schematów społecznych. Mówiąc kolokwialnie, oboje są siebie warci.

Zabiłem moją matkę nie jest jednak opowieścią o złych ludziach, ale studium bezsensownej alienacji, wywołanej bliżej nieokreślonym, ogólnym popapraniem. Dlaczego odtrącamy tych, których najbardziej kochamy? Dlaczego wmawiamy sobie, że nienawidzimy najbliższych? Jeżeli liczycie na znalezienie w filmie odpowiedzi na te pytania, to będziecie bardzo rozczarowani. Jeżeli jest coś, co Dolan chce powiedzieć wprost, to jest to znana prawda, że proste wyjaśnienia są błędne (i dlatego proste).

Filmy Xaviera Dolana są jak długie teledyski. Fragmenty złożone z dialogów i ciszy są przerywane co pewien czas krótkimi scenami w zwolnionym tempie, okraszonymi motywem muzycznym (w Wyśnionych miłościach była to piosenka Dalili, w Zabiłem moją matkę wykorzystano utwór zespołu Surface of Atlantic). Można je też uznać za wideoklipy w innym znaczeniu, bardziej metaforycznym. Zamiast muzyki mamy tu emocjonalny strumień świadomości, a obraz nie jest dosłownym jego odtworzeniem, ale wizualnym tłem, mającym wzmocnić efekt. Być może jest to nietypowy sposób patrzenia na film, którego głównym medium powinien być obraz, ale skłonny jestem uznać obydwa dzieła Dolana za eksperyment z relacją formy do treści. Za tą interpretacją przemawia również bardzo przemyślany dobór utworów muzycznych.

Zabiłem moją matkę
jest ponoć oparty na wątkach autobiograficznych reżysera. Jeżeli istotnie tak jest, to nie uporał się on jeszcze z tym okresem swojego życia, brak tu bowiem jednoznacznych konkluzji. I to jest największą zaletą filmu. Dolan nie opowiada historii o uczuciach, ale opowiada uczuciami. To nie jest film o zbuntowanym nastolatku i jego matce, to opowieść o ludziach, którzy, tak się złożyło, są bliskimi krewnymi i z tego właśnie powodu ranią się wzajemnie. Zagubieni w swoich niepoukładanych życiach wyżywają się na osobach, których miłość wobec nich jest bezwarunkowa. Oboje wiedzą, że nie tak powinny wyglądać ich relacje, dlatego bezrefleksyjnie naśladują wzorce, zaczerpnięte zapewne z telewizji, i boleśnie przekonują się o tym, że wspólne śniadania i wypożyczanie DVD to propagandowe dowody bliskości na poziomie reklamy margaryny. Nie zdają sobie tylko sprawy z tego, że to, co ich naprawdę łączy, można odczytać z ciągłych starań, a nie ich efektów.



Zabiłem moją matkę (J'ai tue ma mere)
reżyseria: Xavier Dolan-Tadros,
scenariusz: Xavier Dolan-Tadros,
zdjęcia: Stephanie Anne Weber Biron,
muzyka: Nicholas Savard-L'Herbier   
grają: Anne Dorval, Xavier Dolan-Tadros, Francoise Arnaud, Suzanne Clement   
kraj:,Kanada,
rok: 2009,
czas trwania: 96 min,
premiera,: 14 stycznia 2011 (Polska),  18 maja 2009 (Świat),
Tongariro Releasing