Tu dobra wódka, dobre dziewczyny

Slavica to mocny głos młodych artystów. Na wystawie w Galerii Kamienica Szara znajdują się prace, między innymi, Tomasza Armady, Kacpra Szaleckiego oraz Irenki Kalickiej. Podczas wernisażu odbył się również performance Siksy – artystki, która już od dłuższego czasu urządza rewolucję na scenie muzyczno-poetyckiej. Nad całością, w roli kuratorki, czuwała Katarzyna Oczkowska. Nazwiska zapowiadające Slavice są coraz bardziej rozpoznawalne, a więc i przyciągające. Artyści kojarzeni są z kolektywem Dom Mody Limanka, a Szaleckiego pamiętać można z, podejrzewam że najlepszą, wystawą pokazywaną podczas Miesiąca Fotografii w Krakowie w ramach sekcji ShowOff w 2016 roku. Całe szczęście, że święto wiosny można było uczcić w ten sposób. Slavica z pewnością stanowi ogromne odświeżenie Krakowa, którego świat artystyczny lubi się czasem zastać lub hermetyzować w „dużych” galeriach sztuki współczesnej. Oby był to dobry start przed kwietniowym Krakersem.

„Slavica to działanie, które – cytując klasyka – jest historią wesołą, ale ogromnie przez to smutną” – zapowiada opis wystawy. Wejście przez biało-czerwone tkaniny zapowiada wejście w polskość skrajnie przekręconą. Witamy w polskim cyrku. Tutaj górale podhalańscy zasłaniają się na zdjęciach kapeluszami; wykrzywione twarze o umalowanych krwistą czerwienią ustach spoglądają na widzów z góry; godło Polski ma kolory żółto-różowe, a jego patriotyczna nachalność zmienia przez to znaczenia.
Wystawa jest niewielka, to około kilkanaście obiektów. Jednak jej odbiór jest jak mocny szot. Działa natychmiastowo, wyobrażając to, czym jest Polska w wersji a rebours.

Słowiańskość Slavicy doprowadzona jest do ogromnego kuriozum, a zarazem do skrajności wewnątrz samej wystawy. Kiedy Siksa performuje do swojego zapętlonego seta, który stanowi hałaśliwy mix polskości wzbudzający poczucie żenady i zakłopotania, ze zdjęć spoglądają urocze Słowianki wyjęte wręcz z teledysku Donatana i Cleo. Wielkie symbole „Polski” ukazywane są jednocześnie poprzez proste kalkowanie, jak i przez sparodiowanie ich. O tym kraju trzeba mówić poprzez cudzysłów. Polska staje się napakowaną znaczeniami, rachityczną ułudą narodu. Slavica sprawia, że Polska staje się jakimś szkicem jakiegoś kraju, w którym duma „ze swojego” staje się niebezpiecznie ekstatyczna. Kolaż oglądanych wspólnie meczy, rodzinnych zdjęć, wypitej wódki, husarki, czy żartów prowadzących w jakimś „Kocham Cię Polsko” podczas Slavicy budzi jeszcze silniejsze niż na co dzień wrażenie histerycznie ogłupiałego kraju. Slavica nie jest więc „Polską”, a jej alternatywną wizją.

Co jednak jeszcze ją cechuje?

#polishboy

Slavica jest „nową chłopomanią”, a zarazem pożegnaniem z trendami Zachodu. Widać to zarówno w fotografiach Ireny Kalickiej, jak i w kolekcji Tomasza Armady inspirowanej ubiorem Sarmatów. Jednak ekspansja trendu na dzieciaki z Europy Środkowo-Wschodniej staje się pułapką samą w sobie. Pomiędzy kolekcjami Goshy Rubchinskiy, kolejnymi nowymi twarzami rosyjskiej agencji Lumpenman, czy kawałków Face – rapera, którego zresztą nazywa się wiodącym głosem tak zwanej post-Soviet culture zaczyna istnieć niebezpieczeństwo, iż trend ten zostanie spłaszczony do streetwearowego płaskiego świata, w którym szczupli chłopcy chcą być po prostu modni. Jednak Slavica trzyma się z boku opowieści o bloku środkowo-wschodnim nadal zostając w przesyconym, w pewien sposób nawet perwersyjnie erotycznym neofolklorze. W zdeformowanym świecie Święta Wiosny zastanawiam się tylko czy potrzebna jest nowa ofiara. Skoro podczas wiosennych korowodów dziewice nie czekają już w pokorze aż któraś z nich zostanie wybrana, by obudzić Ziemię, jak odbywa się to w balecie Igora Strawińskiego to jak rozkładają się relacje władzy i posłuszeństwa? Czy Slavica szuka nowej ofiary, czy po prostu wybudowała alternatywny kraj, w którym nie trzeba ich szukać? A jeśli ofiara ma istnieć to czy jest nią Polska?

Drogie ciuchy

Odchodząc jednak już od samej wystawy, zastanawiam się kto jest gotowy na zakupy w Domu Mody Limanka. Pojawienie się kolektywu dało możliwość alternatywnym magazynom, by stworzyć z nich instagramowych idoli (a taki zabieg mediów zawsze jest nieco niepokojący), ale dobrze wychowana klasa średnia wpadnie pewnie w poczucie lekkiego dyskomfortu. Świat Limanki jest przecież wyolbrzymieniem rzeczywistości, w której szaleje konsupmcjonizm, amerykanizacja i tabloidowe ekstazy. Kolaż wrażeń zaburza pozorną przejrzystość świata. Odbiera filtr i  kradnie blichtr jednocześnie ściągając zasłony wątłego światka mody, sławy i pojawiających się co chwilę nowych trendów.

Ma być ładnie – mówią konta na Instagramie, magazyny glamour, telewizja, i kawiarnie z croissantami. No a właśnie nie będzie ładnie. W końcu nie musi być. Machamy bez żalu do bogatego zachodu i stajemy nago na rękach, nogi opierając o żółtego orła.

Nazwać Slavice nadzieją polskiej sceny artystycznej to słowa może nieco zbyt wybujałe, jednak z pewnością trzeba w nią wejść, zobaczyć i zanurzyć się w jej wersji rzeczywistości. Choćby po to, by zobaczyć jak nie spełniać oczekiwań narodowych.

Slavica
Galeria Szara Kamienica
Rynek Główny 6, Kraków
Wystawa czynna do 22.04.2018

Fot. Kacper Szalecki, Irenka Kalicka