Książka Wiegandt jest zbiorem tekstów powstałych na przestrzeni prawie pięćdziesięciu lat, które – choć wybrane są w taki sposób, by dawać czytelnikowi pewne pojęcie o najważniejszych problemach literatury dwudziestego wieku – nie stanowią ani systematycznego wywodu na temat polskiej prozy, ani nie mogą być nawet traktowane jako wstęp do takiego ujęcia. Czym w takim razie książka Wiegandt jest? Z pewnością lepsze pojęcie na ten temat dają nam uwagi autorki z Słowa wstępnego:
Nadrzędny temat, jawnie i podskórnie obecny, sygnalizuje tytuł książki. Pierwszy tom wierszy Tadeusza Różewicza nosi tytuł „Niepokój” i ten rodzaj niepokoju, arcydzielnie przez poetę wyrażany, obecny jest w całej jego twórczości. Pisząc o prozie dwudziestowiecznej, a także tej z początku wieku obecnego, usiłowałam pokazywać, jak literatura zmaga się z tym, co publicystycznie określa się mianem „kryzysu kultury”. Zmaga się, stawiając pytania i sugerując odpowiedzi możliwe tylko w języku sztuki, która sama w siebie wątpiąc, podważa swój byt, przekraczając swe granice, nie tylko kryzysową świadomość nazywa, ale także ją przezwycięża.

Po takim wstępie sięgamy po książkę Wiegandt z nadal wysokimi wymaganiami, usprawiedliwionymi obietnicą samej autorki. Mimo że Niepokoje literatury są zbiorem tekstów, to ów zbiór ma stanowić pewną całość, zorganizowaną wokół określonej myśli przewodniej.
Poszukiwanie nadrzędnego tematu ma ułatwić nam podział książki na trzy części: „Po”, Poszczególności, Powinowactwa.

Zdecydowanie najlepszą – mimo że składającą się z najstarszych tekstów – częścią jest „Po”. Na jej początku autorka wyraża przekonanie, że ciągle żyjemy w czasach „po”: po wojnie, po komunizmie (i, chciałoby się dodać, po modernizmie, a może nawet po postmodernizmie), co z kolei wyznacza kierunek naszego myślenia o teraźniejszości. Analiza kolejnych utworów literackich wpisuje się tu zatem w określony kontekst, sprawiając, że teksty pisane z nieco innej niż współczesna perspektywy nabierają nowego znaczenia. Równocześnie dzielący nas od ich powstania dystans czasowy dodatkowo podkreśla ich wartość, pokazując, iż aktualna jest wciąż nie tylko analizowana przez Wiegandt literatura, lecz także uwagi badaczki na jej temat.

Niestety, następne części nie dają nam już możliwości wytworzenia nowego kontekstu i osadzenia w nim kolejnych podrozdziałów. Choć same analizy tekstów literackich nie budzą zastrzeżeń, to trudno nie dziwić się temu, że zostały one ze sobą zestawione dość przypadkowo, zwłaszcza w części Poszczególności (tu już sam tytuł wskazuje, że nie mamy co liczyć na to, że podrozdziały ułożą się w jakąś spójną całość). Podobnie niestety jest w przypadku Powinowactw, które ukazują raczej powinowactwa między określonymi tekstami czy zjawiskami kulturowymi w ramach podrozdziałów, niż między nimi. To wszystko sprawia, że trzeba zadać pytanie o celowość takiego, a nie innego doboru tekstów oraz o umieszczenie ich w książce, której tytuł i słowo wstępne sugerują, że będziemy mieli do czynienia z pewną całością, nie zaś wyborem tekstów.

Choć większość artykułów zamieszczonych w Niepokojach literatury nie utraciła swej aktualności, trudno uznać, iż składają się one – a tak wskazuje autorka – na pewną całość, zorganizowaną wokół tytułowego niepokoju związanego z kryzysem kultury. W takim odczytaniu rażą nie tylko zasadnicze różnice w podejściu badawczym do omawianych tekstów, ale i brak jakiegokolwiek domknięcia omawianej problematyki. Książka urywa się na rozdziale Rubryki porad sercowych, którego obecność w tak zaplanowanej całości jest dla mnie całkowicie niezrozumiała (choćby i dlatego, że nie dotyczy on literatury, ale publicystyki). Mimo że poszczególne części książki (w tym i te stanowiące przedruki artykułów z lat 60 i 70, jak chociażby W kręgu „Kamiennego świata” Tadeusza Borowskiego) są dla współczesnego czytelnika interesujące i zachowują swą wartość, stanowiąc dalej ważny głos w dyskusji na temat charakteru współczesnej literatury, książka ta nie jest spójną całością i gdyby tak ją chcieć traktować – stanowi nieudany projekt.

Trudno jest mi zrozumieć decyzję autorki, by te i udane, i cenne, i wciąż aktualne teksty opatrzyć wstępem, który sugeruje wobec nich oczekiwania, których nie spełniają. I których zapewne spełnić się nie da, gdy powstałym z myślą o różnych czytelnikach oraz dotyczących o wiele większej ilości zagadnień tekstom narzuca się jeden, zawężający i nie zawsze odpowiadający ich problematyce temat. Literacki niepokój, który miał być podskórnie obecnym tematem książki, zmienia się w trakcie jej czytania w jak najbardziej jawny czytelniczy niepokój, czy aby na pewno tekst, który czytamy, jest tym, który został nam zapowiedziany. Ten niepokój zaś prowadzi nas do rozczarowania: nie otrzymaliśmy tego, czego się spodziewaliśmy i co było nam sugerowane, co sprawia, że bardzo dobre – gdyby oceniać je osobno – artykuły zmieniają się niezbyt dobrą książkę.


Ewa Wiegandt, Niepokoje literatury. Studia o prozie polskiej XX wieku
Wydawnictwo WBPiCAK w Poznaniu, 2010