Korowód ich karykatur wstępuje i zstępuje po olbrzymich schodach – drodze do sukcesu czy też biznesowej drabinie bytów. Obok postaci ukutych na kształt kabaretowych, przerysowanych parodii (Alexis, Fallon, Krystle) – walkę na śmierć i życie toczą Steven oraz jego nieodłączny towarzysz, pamiątka po namiętności do drugiego chłopca, Pan HIV. Łącznikiem między idealnym światem potentatów naftowych a bolesnym, pozbawionym sznytu i politury mikrokosmosem Stevena jest Dexter – pionek w rękach Carringtonów. Jego zadaniem jest wyłudzenie pełnomocnictwa od marnotrawnego syna Alexis.

Spektakl (jeśli abstrahować od licznych, opartych na synchronicznej choreografii i mało finezyjnym komizmie, grupowych wystąpień bohaterów opery mydlanej) to właśnie subtelne pertraktacje między Stevem a Dexem.
Przepychanki między dwoma mężczyznami stopniowo nasiąkają, niczym gąbka wodą, namiętnością, by znaleźć ujście w frywolnej orgietce. W tym ujęciu mało zaskakuje fakt, iż bezpośrednim bodźcem do ekspresji uczuć jest pogrzeb ukochanego stryja, a stypa, poza głęboką żałobą, ujawnia nagą klatkę piersiową Fallon.

Jakie odkrywcze wnioski można wysnuć z realizacji Korczakowskiej? Ponoć spektakl dekonstruuje i ośmiesza mit Dynastii. Jeśli temu wierzyć – czy coś wyłania się z gruzów serialu poza dawno już wykoncypowanym przeświadczeniem, że świat potentatów naftowych, serwowany Polakom w latach dziewięćdziesiątych na rzekomy obraz i podobieństwo życia w Ameryce, jest przekłamany? Stara prawda, głosząca, że w każdym, na pozór perfekcyjnym ciele, drzemie rakotwórcza tkanka, nie otrzymuje w Dynastii nowego, zapadającego w pamięć odczytania.  Przedstawienie faluje niczym sinusoida – od gagów do poważnych, mrocznych rozmów „o życiu”. Fragmenty komiczne są aż nazbyt lekkie i zabawne, momenty refleksyjne – nużą, akcja grzęźnie w nich niczym energiczny pochód pod pręgierzem niesprzyjających warunków atmosferycznych.

Serial widziany w krzywym zwierciadle, zamknięty w przestrzeni teatru i krótkim czasie „jednego odcinka” nie jest tworem perfekcyjnym. Ale, jak już padło w powyższym akapicie – ideałów nie ma, a jeśli nawet się zdarzają – bywają piękne i nudne niczym antyczne rzeźby w przestrzeni muzeum. W reżyserskiej ręce Natalii Korczakowskiej czuć potencjał. Jest nadzieja, że jeszcze zrobi zamieszanie we współczesnym teatrze, który (ponoć) przeżywa kryzys.


Teatr Dramatyczny im. Jerzego Szaniawskiego
Dynastia
reżyseria: Natalia Korczakowska
scenografia: Anna Met
dramaturgia: Paweł Dobrowolski
Obsada:    
Małgorzata Łakomska
Irena Wójcik
Ewelina Żak
Andrzej Kłak
Robert Mania (gośc.)
Bogusław Siwko (gośc.)
Dariusz Skowroński
Adam Wolańczyk
Krzysztof Zarzecki (gośc.)

premiera:  20 czerwca 2010 r.

3. Międzynarodowy Festiwal Teatralny Boska Komedia w Krakowie, 2-12 grudnia 2010 r.