Ciało pozostaje zawsze dla człowieka tajemnicą. Ono jest źródłem przyjemności i bólu, świadomość czekającej człowieka śmierci wiąże się z jego rozpadem. Ono sprawia, że człowiek czuje się z życia zadowolony lub jest złamany bólem i cierpieniem. Od niego zależy w znacznej mierze obraz własnej osoby. Ono przyciąga lub odpycha innych ludzi. Od niego zależy dobór naturalny. Ono nadaje realność życiu; jako istoty bezcielesne stalibyśmy się nierzeczywiści.
Lęk, Antoni Kępiński
Jest listopadowe popołudnie, godzina jeszcze wczesna, ale już się ściemniło. Drobna wilgotna mgiełka sączy się z nieba. Schodzę po schodkach do niskich pomieszczeń Galerii. Staję w drzwiach sal wystawienniczych i pierwszym moim uczuciem jest chęć zrobienia kroku w tył i jak najszybszego ulotnienia się. Nagle mokra i chłodna ulica staje się dla mnie bezpieczniejsza i bardziej przyjazna.
W trzech salach na podłodze, ścianach oraz wzdłuż nich, na niskich występach muru, rozmieszczone są prace-obiekty (rzeźby?) Karoliny Żyniewicz. Swymi kształtami i kolorem przywołują skojarzenia z fragmentami ciała.
Skojarzenia z salą operacyjną i amputacjami dystansują mnie od leżących w nieładzie na białej płachcie niewielkich, bardzo organicznych obiektów. W tym momencie do głosu dochodzi ciekawość. Często w sytuacjach, które budzą w nas obrzydzenie bądź strach, mamy chęć odwrócić wzrok, odciąć się od problemu, tragedii czy niewygodnej rzeczywistości. „Czego nie widzimy to nie istnieje i nam nie zagraża”. Nie robimy jednak tego. Wręcz przeciwnie — napawamy się widokiem, który w skrajnych przypadkach wzbudza w nas mdłości.
Główną cechą prac Żyniewicz jest ich haptyczność. Jak sama podkreśla, są one wręcz stworzone do dotykania. Sięgam więc po jedną z nich i… coś we mnie pęka. Ten bezpośredni kontakt oswaja a dotykanie wciąga. Ważę w rękach coraz to nowe obiekty. Chcę dotknąć wszystkich, każdy poznać. Najpierw nieśmiało, z czasem coraz mocniej, dokładniej, całymi dłońmi. Ze zdziwieniem odkrywam nowe materiały i stwierdzam, że źle oceniłam wagę przedmiotów. Każdy obiekt wykonany własnoręcznie przez Karolinę jest unikatowy: miękki, twardy, szeleszczący, grzechoczący, gumowy, ciężki lub lekki. Doskonale zacierają one granice pomiędzy tym, co naturalne a tym, co sztuczne, udające jedynie żywy organizm. Dla Żyniewicz najważniejsza jest forma i wyciągniecie różnych możliwości materiału. Nigdy nie zakłada z góry żadnego rozwiązania.
Młoda artystka nie snuje opowieści o całym, zgodnie pracującym organizmie ale o ciele pofragmentowanym. To historia o „towarze”, przedmiocie, który można kupić, sprzedać, zmienić – jeśli tylko ma się na to ochotę. Z pewnością porusza również tematy odsuwane przez kulturę popularną, cywilizację higieny, czystości i piękna. Z zakamarków Galerii coś podszeptuje nam o okaleczeniach, chorobach i śmierci. To dialog toczony z ogólnie przyjętym ideałem piękna oraz pomiędzy obrazami dopuszczonymi do oglądania i akceptowanymi a tymi niewygodnymi i odrzuconymi.
Dla mnie to bardzo osobista opowieść o akceptacji i miłości do ciała. Takiego zwykłego, nieidealnego, które często nie jest obiektem pożądania, ale które chcemy głaskać, z którym zaprzyjaźniamy się. Ważnym miejscem spotkania świata zewnętrznego i wewnętrznego jest skóra. To ona „woła” o przyjemność płynącą z dotykania i bycia dotykanym.
Karolina Żyniewicz – „Kurioza”
Wystawa czynna do 7 stycznia 2011
Art Agenda Nova, Kochanowskiego 10/12, Kraków
kuratorka: Marta Kudelska
Patronat medialny nad wystawą sprawuje
Fotografie dzięki uprzejmości Art Agenda Nova