Akcja Ziemi i popiołów Atiqa Rahimiego (pisarza urodzonego w 1962 roku, w Kabulu)  rozgrywa się w latach 80. XX wieku w Afganistanie. Fabuła pozornie jest prosta i nieskomplikowana. Główny bohater, Dastgir, wraz z wnukiem, Jasinem, zmierzają do kopalni węgla, aby poinformować Murada (syna Dastgira i ojca Jasina) o nieszczęściu, które spadło na ich rodzinną wioskę. Jednakże w Ziemi i popiołach szeroka panorama działań wojennych ustępuje miejsca tragedii pojedynczego człowieka – i w tym niewątpliwie tkwi siła utworu Atiqa Rahimiego. Afgańsko-francuski pisarz zatrzymuje uwagę odbiorcy na określonej, jednostkowej sytuacji, pozostawiając w tle trudną do wyobrażenia, skonkretyzowania i ogarnięcia wojenną zawieruchę.

Mogłabym zaryzykować twierdzenie, że dominantą kompozycyjną Ziemi i popiołów jest… czas teraźniejszy (czy też praesens historicum) – wyznacza on bowiem rytm utworu Atiqa Rahimiego, wskazując na uwięzienie w permanentnym „tu i teraz”, błędnym kole. Dastgir nie jest w stanie wyjść poza wieczną teraźniejszość, niejako stworzoną i zainscenizowaną przez nieskończone piaski i kamienie, wypełniające afgańską przestrzeń.

Narracja w Ziemi i popiołach jest ascetyczna, ogołocona z wszelkich ozdobników, zbędnych słów, dopowiedzeń. Zdania są zazwyczaj krótkie, lapidarne, zwięzłe. Nie mamy jednak do czynienia z prostą, oszczędną narracją trzecioosobową, ale z narratorem pierwszoosobowym. Mimo iż krótki utwór afgańsko-francuskiego pisarza wypełniają dialogi prowadzone między poszczególnymi bohaterami, najważniejsze okazują się dialogi toczone w duszy Dastgira – monologi niepostrzeżenie przeobrażają się w dialogi „wewnętrzne”.
Można zaryzykować twierdzenie, że Dastgir toczy słowne potyczki ze swoim alter ego. Tym samym wewnętrzne dialogi przybierają kształt autoperswazji. Dastgir usiłuje zmusić swoje ociężałe ciało i obolałą duszę, aby nie ustawały w drodze. Paradoksalnie jednak mężczyzna próbuje odepchnąć od siebie myśl o spotkaniu z synem. Nie wie, co powinien mu powiedzieć. Czy w ogóle cokolwiek mówić? Może lepiej milczeć? Dlatego też z wolna celem samym w sobie staje się podróż – niekończąca się wędrówka – tak, aby nigdy nie dotrzeć do kopalni.

Co istotne, w Ziemi i popiołach nie brak reminiscencji, powrotów w przeszłość. Interesująca jest konstrukcja retrospekcji – pojawiają się one na zasadzie sennych mar, przywidzeń, narkotycznych urojeń; rzadziej wspomnienia przywoływane są bezpośrednio podczas rozmowy. Wewnętrzna, intymna, na granicy zdrowia i choroby rozmowa Dastgira z alter ego przypomina walkę z trudnymi i bolesnymi wspomnieniami. Zmarli przyzywają do siebie żywych. Stan rozdwojenia, swoistej schizofrenii, podtrzymywany jest dodatkowo przez palące słońce, brak wody i zmęczenie.

Zaledwie kilka postaci pojawia się w Ziemi i popiołach. Trzon opowieści stanowią jednak przede wszystkim ojciec, syn i wnuk. Warto prześledzić na pozór drobne zmiany zachodzące w relacjach między nimi. Pomimo więzów krwi, wspólnego – jak by się wydawało – dziedzictwa, tożsamej tradycji, każdy z nich zupełnie inaczej odbiera rzeczywistość, odmiennie rozumie obowiązek względem przodków, wobec zmarłych. Następuje minimalny rozłam, pęknięcie, rysa – rana, która nigdy się nie zagoi. To, co było dawniej, musi ustąpić nowemu. Czy nowe będzie lepsze?

Trudno jednoznacznie sklasyfikować utwór Atiqa Rahimiego. Oczywiście, można poprzestać na konstatacji, że Ziemia i popioły to opowiadanie, względnie opowieść, historia albo zalążek powieści. Jak się wydaje, bliższe prawdy będzie nazwanie dzieła Rahimiego na przykład literacką fotografią, literackim obrazem duszy albo zapisem podróży w głąb własnej (samo)świadomości oraz bólu. Permanentne powracanie do siebie, swojego „ja”, rozmowa ze sobą przyczyniają się do rewizji własnej wiary i własnego życia. Wbrew pozorom nie jest droga ku pocieszeniu i ukojeniu.

Czytając Ziemię i popioły, warto przyjrzeć się bliżej niektórym elementom przestrzeni wykreowanej przez Rahimiego. Urastają bowiem do rangi symbolu, chociażby: chusta, jabłka, kamienie czy węgiel. Tytuł utworu jawi się jako metafora Afganistanu, spopielałej i wypalonej krainy udręki. Niemniej jednak dobrze jest zwrócić uwagę na dychotomię: „ziemi” oraz „popiołu” („popiołów” – w liczbie mnogiej!). Można zaryzykować twierdzenie, że „popiołem” staje się (w sferze „makro”) na przykład Afganistan, „ziemią” zaś – państwa, na terenie których nie ma wojen. W sferze „mikro” „popioły” mogą oznaczać pozostałości po wiosce Dastgira, natomiast „ziemia” – odnosić się do  przestrzeni poza nią.

Równie istotny jest motyw głuchoty pięcioletniego Jasina. Wieloznaczność obrazu głuchego chłopca przywodzi na myśl paralelną (mimo iż odległą) figurę niewidomego wieszcza. Chłopiec sądzi, że zarówno ludzie przestali mówić, jak i kamienie zostały pozbawione dźwięku, natomiast on nadal słyszy. Percepcja świata zostaje zaburzona, zdekonstruowana. Rzeczywistość widziana z zupełnie innej perspektywy rozpada się na dwie, części, odsłony: przed odebraniem mowy i po jej odebraniu. Jasin uważa, że za umiejętność mowy płaci się życiem. Innymi słowy – ci, którzy pragnęli przeżyć, zostali zmuszeni do wyrzeczenia się swojego głosu. A gdyby tak dziecięce tłumaczenie odczytać metaforycznie? Można by wtedy zaryzykować twierdzenie, że Ziemia i popioły jest efektem głosu umarłego, gdyż żywi zawsze milczą o swoich doświadczeniach. Tym bardziej wstrząsające wyda się zakończenie książki…

Ziemia i popioły Atiqa Rahimiego jest przejmującym utworem, przynoszącym może oczywistą, ale jednak często zapominaną konstatację: największy dramat rozgrywa się w duszy człowieka, nie na zewnętrz, bowiem czasami brakuje łez (autor zadedykował swój utwór ojcom, którym wojna odebrała łzy). Ból i cierpienie, mówi pisarz, są identyczne pod każdą długością i szerokością geograficzną. Gdziekolwiek byśmy się nie znaleźli, kimkolwiek byśmy nie byli, rozpacz i nieodłączne pytanie „dlaczego?” konstytuują nas jako istoty ludzkie – kruche i niedoskonałe.



Atiq Rahimi, Ziemia i popioły
przeł. Magdalena Kamińska-Maurugeon
Wydawnictwo Literackie, 2010