Widzialny świat został zaplanowany jako powieść niejednorodna, podzielona na trzy części; już ich tytuły zaznaczają zasadnicze różnice. W pierwszej – zatytułowanej Nowy Świat. Pamiętnik – dominują wspomnienia z dzieciństwa dorastającego w Stanach chłopca, dzieciństwa przesiąkniętego przeszłością, którą wprowadzają w nie oryginalne baśnie, tajemnicze ilustracje książek, opowiadane przez dorosłych historie i... nieustanna nostalgia rodziców. Na dzieciństwo chłopca cień rzuca niepewność i niepokój, których źródło nie jest jasne, ale z biegiem czasu można je zlokalizować właśnie w minionych wydarzeniach, doświadczeniach matki i ojca. Pierwotnie zamiarem dalszej narracji wydaje się wyeliminowanie tego niepokoju przez ostateczne poznanie i dookreślenie przeszłości.


W drugiej części – o tytule Praga. Intermezzo – trzydziestojednoletni bohater, już sierota, porzuca swoje amerykańskie życie i wyrusza do Czech. Tę najkrótszą partię książki wypełniają niemal w całości udramatyzowane scenki – zapisy jego dialogów ze spotkanymi ludźmi oraz ich okoliczności. Opowiadane przez nich historie na pierwszy rzut oka łączą się – dotykają tematu słynnego zamachu na hitlerowskiego protektora Czech i Moraw, Reinharda Heydricha, zorganizowanego przez wywiad i żołnierzy-cichociemnych emigracyjnego rządu Czechosłowacji. To wydarzenia i ludzie związani z historyczną Operacją „Anthropoid” określają losy powieściowych postaci, całej rodziny bohatera. A jednak o bezpośrednich związkach między nimi nie dowiemy się w tej chwili wiele; rozmówcy narratora, a zwłaszcza krótkotrwałe, lecz intensywne relacje, jakie z nimi nawiązuje, okażą się ważniejsze, niż dostarczane przez nich wiadomości.


Ostatnia część książki – 1942.

Powieść – to zgodnie z tytułem fabuła, opowiadająca o krótkim epizodzie miłosnym, który połączył matkę bohatera z jednym z członków wspomnianego ruchu oporu. Od początku książki wiemy, że musiał się on zakończyć nieszczęśliwie, a nawet tragicznie – bo gdyby tak nie było, nie pojawiłaby się w ogóle na świecie rodzina, o której opowiada Slouka. Znamy więc koniec tej historii, nie wiedząc, jak do niego doszło – i dociekając tego, składamy kolejne elementy achronologicznej narracji, prowadzonej z trzech perspektyw: Ivany, matki bohatera, jej ukochanego oraz odtrąconego przez nią wówczas przyszłego męża. Przy lekturze powstaje więc szczególnego rodzaju, przedziwny suspens – napięcie nie łączy się z zaskoczeniem, ale ze skupieniem uwagi nad kolejnymi, powoli wyjaśniającymi się motywami. W tym momencie Sloukę czyta się jak Faulknera. Zaszyfrowane rodzinne tajemnice z Wściekłości i wrzasku czy Absalomie, Absalomie również domagają się czytelniczej uwagi, od początku po trosze się odsłaniając, tym bardziej hipnotyzują, angażują w poszukiwanie coraz większej ilości szczegółów.


W tej chwili widać też najwyraźniej narracyjne umiejętności Slouki, który opowiada o miłosno-tragicznym epizodzie, oddalając niebezpieczeństwo banału czy kiczu. Aż dziwi, w jaki sposób narracja tak subtelna, empatyczna wobec wszystkich postaci, elegancka w stylu, może jednocześnie być tak konkretna, dotykalna, detalicznie odnosić się do ich codziennych, a wręcz przyziemnych czynności. Polski wydawca cytuje recenzję z „The Independent”, wedle której Slouka opowiada tę historię niemal zbyt pięknie. Co chroni go więc przed przesadą, wrażeniem nadmiernej estetyzacji, nieautentycznością?


Paradoksalnie – fakt, że w tym śledztwie wcale nie o najprościej rozumianą autentyczność chodzi. Aby to w pełni zobaczyć, potraktujmy Widzialny świat jako zapis i analizę pamiętania – pamiętania, które nie jest prostym odtwarzaniem zmagazynowanych treści, ale na które składają się różne procesy, a wśród nich także zmyślenie i niepamięć.


Ostatnią część powieści czytam więc jak wypełnienie projektu, który niejasno rysował się już od jej pierwszych stron. Oto bohater straumatyzowany został w dzieciństwie brakiem bezpieczeństwa, pochodzącym z niezrozumiałej, ale determinującej życie całej jego rodziny przeszłości. Chcąc zrozumieć samego siebie, musi zbliżyć się do przeżyć rodziców, o których – choć czuli i kochający – odmawiali mu wiedzy. Próbując je rekonstruować, zestawia ze sobą to, co sam pamięta, ich wzmianki o czasach wojny, historyczną wiedzę, relacje różnych osób; stara się wypełnić wspomnieniową treścią różne przestrzenie – amerykańskiego domku nad jeziorem i centrum handlowego, Pragi, małych czeskich miasteczek i wiosek. Wszystko to jednak pokazuje, że przeszłości nie może odnaleźć – a tylko zbudować w sobie z tych strzępów pamięć o niej: To zadanie dla nas, żyjących: stworzyć wzór tam, gdzie nie ma nic, wyłowić z topieli także ludzi zupełnie nam obcych. Jesteśmy żebrakami i musimy łatać ten świat najlepiej, jak umiemy.

W kilku miejscach powieści powraca motyw dwoistości rzeczywistości – za tytułowym widzialnym światem skrywać miałby się drugi, po części nadający mu kształt. W ostatecznym rozrachunku Slouka pokazuje jednak, że to nie takie proste – nie sposób po prostu odszukać tego drugiego, tajemniczego poziomu. Trzeba go stworzyć, ale nie z niczego, lecz wykorzystując fragmenty tego, co dostarczyło doświadczenie, łatając pamięć domysłem i zmyśleniem. Taki jest właśnie status ostatniej części powieści Slouki. Narrator z wielką precyzją opowiada w niej o tym, czego nie mógł się w żaden sposób dowiedzieć, uzupełniając luki fragmentarycznej historii, tłumacząc sobie na zrozumiały język niewyraźny pogłos przeszłości, który wywarł tak wielki wpływ na jego życie.

W wywiadzie dla „The Book Depository”  Slouka mówi, że celem Widzialnego świata było pokazanie różnych ról, jakie opowieści – wspomnienia, bajki, anegdoty i tak dalej – grają w naszym życiu, jak kształtują naszą historię, tożsamość, jak tłumaczą nam, kim jesteśmy. Jego książka pokazuje jednocześnie życie jako nigdy niekończące się poszukiwanie i opowiadanie sobie różnych historii, które pozwalają zrozumieć pewne sensy, ale bez ostatecznego domknięcia: Poznałem wiele historii, lecz nie dokładnie naszych; znalazłem puste miejsca, do których powinniśmy pasować, ale nie pasowaliśmy. Gdziekolwiek chodziłem, ślady mówiły o niej, wskazywały na nią, lecz nie ujawniały niczego – jak nieznajomi, którzy na ulicy szepczą twoje imię, by po chwili się zarzekać, że nic nie mówili. Metafory, gdy przyłożyć je do życia, topnieją jak śnieg.


Widzialny świat
Mark Slouka
Przeł. Sebastian Musielak
Wyd. Czarne, 2010