U-man i masa
Roman Bromboszcz
Korporacja ha!art, 2010

Roman Bromboszcz – poeta, muzyk, teoretyk. Zajmuje się sztuką słowa, korzystając z zaplecza cybernetyki i tradycji sztuki awangardowej. Występuje na żywo wykorzystując projekcje wideo oraz komputery. Członek grup artystycznych KALeKA (http://kaleka.net) i Perfokarta (http://perfokarta.net). Tworzy niekomercyjne strony internetowe, projekty sieciowe i wydarzenia kuratorskie. Autor książki poetyckiej „digital.prayer” (SDK, 2008). Wykładowca w WSNHiD w Poznaniu.



Gruszka w wierzbie


Nie usłyszałem pytania
Następnie zająłem się sową Przywiodła
mnie do studni z której piłem
bez piły

Każdy człowiek jest pewnym
splotem
historii Każdy człowiek reprezentuje pewien
wycinek wiedzy

Do tego zmierza rozpruty
golf spawacza

Do zagubionego
rozdziału który wyjaśniłby
powody lub chociaż
podał przesłanki owego wstawienia
i wstawiennictwa

Tego rozwodu i tego małżeństwa
zawartego w Warcie która wypłynęła przecież
z wartownika

Nie usłyszałem
a następnie zabrałem się do odsłaniania
własnego wnętrza

Każdy człowiek jest splotem historii
nosi je ze sobą i opowiada

Poznawanie kogoś jest poznawaniem splotu


II.

Apostrof dla zarządcy (2.)


Amon Tobin w przęśle
z Supraśla. Demontaż podkolanówek.
 
Wabik w czereśni. Dolny trawnik,
przesusz mokradło. Dobądź wiosło.
 
Warto, prawda? Wartko Paniusiu,
w Warcie Tatusiu.
 
Nie rób z siebie Wiosny w Niedzielę,
odłup Pinokiowi brzeg spinacza.
 
Mogli, a poszli – i tu Wasi, i tam Nasi.




Meteotyka


W pestce słowa świat wyrównany
przez szept Dolinami sen huczy
o nicości zaległej w zmarszczce Dolina
przeklina zbiega Przykleja cierń nocy
do słowa Wypluwa wargi we włosach
ze śmiechu

Pestki w szeptach o snach ze szminek
Światy z gór w dolinach z warg O zorzach w zbiegach

Przeżuwa zmarszczka nicość W tej czerni
wargi rozwiązują zbiega Huk rośnie
w zorzy odpadów Liść w szybie
zamieci




Płonące


miasto jest jak Chlebnikow ułożony do snu
za sprawą tłumacza nieprzełożonych wersetów
Miasto jest jak warcaby w drewnie Turcji
dane nam zawsze naprzeciw odmowom w nurcie
Miasto łagodzi szelki drobnych sklepikarzy z rozpostartą
brodą aż po nawis wiatru na betonie
Miasto brodzi w dziękczynności do spławika
który wyławia najśmielszych i wciąga
Miasto ma swoje burzliwe krawędzie i na nich to pozostawi
nas samych