W wywiadzie udzielonym Katarzynie Leszczyńskiej Herta Müller zdradza szczegóły powstania Huśtawki oddechu: Matka spowodowała, że zaczęłam badać ten temat, ale potem przeżyłam moją przygodę z Oskarem Pastiorem, który też był deportowany. Obie wymienione przez pisarkę osoby, wywodzące się z mniejszości niemieckiej w Rumunii, zostały pod koniec drugiej wojny światowej zesłane do obozów pracy w Rosji, gdzie spędziły pięć lat. Powieść Müller to fikcyjne wspomnienia Leopolda, pochodzącego z Rumunii Niemca, które opisują właśnie to doświadczenie. Książka powstała we współpracy z Pastiorem, korzysta z obozowych wspomnień tego pisarza. Jednak zainteresowanie noblistki tym zagadnieniem jest dużo wcześniejsze od jej kontaktów z rumuńskim autorem, wywodzi się z domu autorki, z kilku słów o pobycie w obozie powtarzanych przez jej matkę. Müller wspomina o niej w wywiadzie: początkowo to z jej powodu chciałam napisać tę książkę, ponieważ zdania, które wciąż powtarzała, nie dawały mi spokoju. Jak stwierdza autorka w posłowiu do książki, deportacje były tematem tabu, ponieważ przypominały o faszystowskiej przeszłości Rumunii. Dlatego nie trafiły one do świadomości powszechnej, opowiadano o nich jedynie w gronie rodziny i przyjaciół, a i tam czyniono to niechętnie. Książka Müller włącza to przemilczane doświadczenie w zbiorową pamięć.


Opis łagrowej rzeczywistości w Huśtawce oddechu podporządkowany jest kapryśnej logice pamięci. Narrator wydobywa z niej sieć zazebiających się i powtarzających motywów, wokół których skoncentrowane było życie obozowe.

W ten sposób udaje się autorce Sercątka ukazać sytuację człowieka żyjącego w nieustannym napięciu, dręczonego przez uczucie ciągłego głodu, strachu i zmęczenia. Złożona ze stanów psychicznych i fizycznych, czynności oraz przedmiotów gęsta sięć, w której poruszają się więźniowie obozu, wprowadza uczucie osaczenia i utraty kontroli nad sobą.  


Duże znaczenie w opisywanym przez  Müller świecie posiadają przedmioty, zwłaszcza te, które związane są z wykonywaną przez więźniów pracą. Obszerne fragmenty relacji opisują cement, żużel, węgiel, na których łaskę bądź niełaskę zdany jest Leopold. Gdy zdarzy się mieszanka żużlu  na tyle dobra, że trzeba go wyjmować z pieca tylko raz w czasie zmiany, staje się on sprzymierzeńcem więźnia. Jednak gdy Leopold musi opróżniać piec nieustannie, bez chwili wytchnienia, wówczas żużel zmienia się we wroga. Stosunek narratora do opisywanych przedmiotów pozostaje przy tym daleki od oczywistości. Praca fizyczna jest wyczerpująca, ale porządkuje rzeczywistość. I najważniejsze: zatracenie się w niej pomaga zapomnieć o głodzie.


Chroniczny głód jest największym wrogiem mieszkańca obozu. Nazywany w powieści aniołem głodu, nie odstępuje narratora na krok i nigdy nie znika. Autorka w mistrzowski sposób ukazuje, jak permanentnie doświadczany głód kieruje działaniami więźniów oraz zniewala ich wyobraźnię. W opisy narratora wdzierają się zdania: Od pyłu robi się ciemno przed oczyma, słońce wisi na niebie szare jak blaszana miska albo Ruska osada połknęła gwiazdę, pozostałe lśniły jak gruba sól. Otaczające więźniów uczucia i przedmioty spoufalają się ze sobą i wzajemnie potegują w głowie bohatera, ale za jego plecami.


Nie brak w tej relacji skupienia na detalu, drobiazgowego opisu poszczególnych wycinków obozowego świata, które składają się razem na niezwykle intensywny obraz łagru . Jednak proza Müller co chwila odchodzi od inwentaryzowania zdarzeń, zajmując miejsce na przeciwnym biegunie, gdzie zmetaforyzowany język coraz bardziej oddala się od rzeczywistości: nosiliśmy podniebienia tak wysokie, że podczas chodzenia echo kroków piętrzyło się w ustach. Przezroczystość w czaszce, jakby połknęło się za dużo jaskrawego światła. Takiego światła, które przygląda się samo sobie w ustach, słodkawo wślizguje w języczek na podniebieniu, aż ten puchnie i dociera do mózgu. Aż w głowie zamiast mózgu jest tylko echo głodu. Huśtawka oddechu pełna jest podobnych fragmentów, które próbują zbliżyć się niejako od drugiej strony do umykającego mowie doświadczenia obozu. O słuszności takiej metody przekonuje sama autorka w cytowanym już wywiadzie: trzeba było odejść o krok od rzeczywistości, żeby pojąć obóz. Rzeczywistość głodu można oddać jedynie z pomocą surrealizmu, ponieważ chroniczny głód wprawia w rausz i wszystko widzi się inaczej niż z pełnym żołądkiem. Niezwykłość powieści polega między innymi na ciągłym pulsowaniu narracji, która, niczym na huśtawce, nieustannie balansuje między uporządkowanym opisem a poetyckiem obrazem, dając w ten sposób szczególne świadectwo wyjątkowości doświadczenia obozu.


Odmienność przeżyć więźnia łagrów manifestowana jest także przez podkreślanie niesprowadzalności tego doświadczenia do językowego opisu. Nie ma odpowiednich słów na cierpienie, którego przysparza głód – stwierdza narrator powieści. Huśtawka oddechu, choć stara się wiarygodnie oddać sytuację człowieka doprowadzonego do punktu zerowego egzystencji, odbiera złudzenie możliwości uczestnictwa za pośrednictwem lektury w dramacie więzionych w obozie osób. Opisując moment, gdy dowiedział się o zwolnieniu, Leopold wymienia pięć rzeczy, które może powiedzieć o pięciu latach spędzonych w obozie. Po czym dodaje: Dla tych wszystkich pięciu rzeczy obowiązuje to samo: są dogłębne jak cisza między nimi, a nie wobec świadków. 

Wspomnianym złudzeniom nie powinniśmy ulegać my, czytelnicy. I to zarówno w stosunku do opisywanej w książce rzeczywistości, jak i do samej literatury autorstwa Müller. Proza noblistki zaskakuje niekiedy sposobem prezentacji doświadczeń granicznych, który, oddalając się od rzeczywistości, paradoksalnie ją przybliża, ale jednocześnie zamiast poczucia zrozumienia  wprowadza amok w głowie.



Huśtawka oddechu

Herta Müller
Czarne, 2010