Wybrane przez nią książki powinny atakować stereotypy, rewidować poglądy, wstrząsać przyzwyczajeniami, budzić i zaspokajać głód intelektualny, wzmagać chęć działania. Zasadą wieczoru autorskiego Nowakowskiej, autorki tomu Apero na moście, było splecenie w jedną całość różnorodnych elementów, treści, rejestrów, wrażeń i dróg przekazu. 8 czerwca w Lokatorze słychać było nie tylko rozmowy o literaturze, ale też muzykę, specjalnie przygotowanemu pokazowi fotografii wykonanych przez autorkę towarzyszyła – niczym komentarz – jej głośna lektura własnej prozy.
Efektem umieszczenia w tym kontekście własnych zdjęć z podróży musiało być ostateczne zatarcie granicy pomiędzy autorką a bohaterką i narratorką jej tekstów, w których szczegółowa obserwacja rzeczywistości łączy się z niesamowitością i oniryzmem.
Most w najprostszej interpretacji znaczy drogę i połączenie. Obok Ewy Elżbiety Nowakowskiej – autorki i postaci własnej prozy – w samotnej podróży, pokazano ją także obecną między ludźmi, na tle codzienności, wśród lektur i tekstów kultury, do czego Tomasz Cieślak-Sokołowski wykorzystał jej wcześniejsze, poetyckie utwory. Wraz z Tomaszem Charnasem wypytywali ją o wyjście poza oswojoną poprzednimi książkami (Dopiero pod pewnym katem, 1999 oraz Nieboskłony, 2003) przestrzeń poezji, o podejmowane przez nią inne role: tłumaczki, udostępniającej przez swój głos i tekst cudzą twórczość, i czytelniczki, odnoszącej się do niej i może czerpiącej nie tylko przyjemności, ale i doświadczenia czy inspiracje. W rozmowie wyraźnie wybrzmiał wątek upodobania Nowakowskiej do poszukiwania dróg do tajemniczej strony rzeczywistości, świętości i ezoteryki – zwłaszcza w barwnych opowieściach o przeżyciach związanych z ikonami (których echo powraca w tekście samego Apero...) czy o symbolice tarota, kabały, liter hebrajskiego alfabetu.
Samo słowo apero oznacza – jak czytamy w książce Nowakowskiej – południowe, lekkie (...) miniprzyjęcie, urządzane zwykle na stojąco. W Szwajcarii autorka, jak opowiadała, brała udział w takim wydarzeniu, które urządzono właśnie na moście – jego funkcja łączenia przestrzeni i ludzi udosłownia się w tym momencie w jej wspomnieniu, jak i w jej prozie. Staje się on nieoczywistym, wyjątkowym miejscem spotkania – niezobowiązującego, ale dającego do myślenia, zostawiającego ważny ślad. Czerwcowe spotkanie z Ewą Elżbietą Nowakowską, w atmosferze właściwie podobne do rzeczywistości przedstawionej w jej książce, niosło ze sobą sugestie interpretacyjnych tropów, za którymi można podążyć w lekturze, oraz sprawiało wrażenie zetknięcia – z mieszaniną serdeczności i dystansu – z wieloaspektową, różnorodną osobowością (nie tylko) twórczą autorki.