Wejście na widownię odbywa się przez korytarze, przy których znajdują się garderoby oraz pracownie teatralne. W świetle uporczywie migających neonówek publiczność przedostaje się na widownię, która umiejscowiona została na scenie opolskiego teatru.
Na kanwie szekspirowskiego dramatu reżyser zaryzykował stworzenie opowieści o opuszczonych indywidualistach, którzy nie są w stanie dojść do kompromisu, który mógłby włączyć ich w ramy jakiejś wspólnoty. Naturalnie mamy do czynienia z sygnałami, że w fantastycznej krainie istnieją pewnego rodzaju próby ustanowienia władzy czy hierarchii ról społecznych. Takim obrazem jest znakomita zbiorowa scena rozpoczynająca spektakl, w której na scenie-widowni znajduje się kapitan i marynarze. Pod koniec przedstawienia wiadomo jednak, że wspólnotowość nie została zbudowana – postaci mijają się szybko i mechanicznie. Jak gdyby działając w afekcie, starają się ruchem podkreślić swoją niezależność. W tym obrazie Ilirii nie ma miejsca na pewność ani stabilizację. Zmagania Borczucha z problemem tożsamości i indywidualności, czy też wyjątkowości, po raz kolejny okazują się sukcesem (po chociażby „Werterze” ze Starego Teatru w Krakowie).
W osiągnięciu tego sukcesu pomaga plastyczność, delikatność płynnego ruchu scenicznego. Subtelność odnajdywania się bohaterów w scenach zbiorowych potęguje wrażenie dramatyzmu. Przemyślane, wyraźnie skonstruowane kreacje aktorskie pozwalają, by akcja spektaklu toczyła się równolegle w wielu miejscach teatralnej przestrzeni. Znakomitym uzupełnieniem partii dialogowych są nieme, wręcz tanecznie delikatne sceny rozgrywające się w tle (doskonały duet Maciej Namysło i Paweł Smagała). Dzieło Michała Borczucha ma w sobie cechy muzyczności – dźwięki, nawet te pojedyncze, są niezwykle istotne, potęgują dramatyzm i zmysłowość akcji (inscenizacji samobójstwa towarzyszy powolne wypuszczanie powietrza z balonu).
Po obejrzeniu tego spektaklu mogę stwierdzić, że Michał Borczuch bardzo rozwinął się w swoich reżyserskich propozycjach. Jest twórcą, który w swobodny i zawsze funkcjonalny sposób posługuje się właściwymi sobie chwytami i motywami (znów mamy do czynienia chociażby z fortepianem). Nie atakuje widza ideologią, a ciało, płeć, tożsamość nie są dla niego tematami tabu ani pretekstem do wywoływania skandalu. W dojrzały sposób traktuje je jako nośniki znaczeń. Wieczór trzech króli to sytuacja niebezpieczna dla widza, w niespotykany sposób wymaga się od niego pełnego, niekiedy granicznego, zaangażowania. To dzieło, w którym samodzielnie można niszczyć teatralne stereotypy, dekonstruować przekonania. Te trzy godziny spędzone w teatrze to szansa na odbycie niepowtarzalnej przygody i wysiłku intelektualnego. Szansa znakomita.
CO CHCECIE albo WIECZÓR TRZECH KRÓLI
William Shakespeare
Teatr im. Jana Kochanowskiego w Opolu
Premiera: 27 marca 2010
Reżyseria: Michał Borczuch
Adaptacja: Szymon Wróblewski, Michał Borczuch
Dramaturg: Szymon Wróblewski
Scenografia: Anna Maria Karczmarska
Muzyka: Mateusz Adamczyk
Choreografia: Julia Zborowska
Reżyseria światła: Lucjan Romb
Obsada: Aleksandra Cwen, Judyta Paradzińska, Beata Wnęk-Malec, Ewa Wyszomirska, Mirosław Bednarek, Jacek Dzisiewicz, Andrzej Jakubczyk, Maciej Namysło, Paweł Smagała (gościnnie), Krzysztof Wrona, Bogdan Zieliński, Adam Ciołek,Przemysław Czernik (adept), Łukasz Schmidt
statyści: S. Kraska, A Anczurowski, Z. Kuleczko, T. Masłowski, W. Janiszewski, A. Łobodziński, J. Laskowski
Inspicjent – sufler: Jerzy Laskowski
Foto: archiwum teatru