Jego spektakle zapraszane są na inne, poza kręgiem francuskojęzycznym, sceny (ostanio Schaübuhne w Berlinie); jego dramaty wystawiane przez takich reżyserów jak Nordey czy Pitoiset. Mouawad zaś poszerza zakres swojej teatralnej działalności – to on przygotował tłumaczenie Tramwaju zwanego pożądaniem Williamsa na potrzeby inscenizacji, przygotowanej w paryskim Odeonie przez Warlikowskiego.

Wajdie Mouawad opowiada w swoich tekstach historie postaci poszukujące tożsamości i korzeni; kreśli wielkie freski rodzinne, na których więzi między poszczególnymi osobami naznaczone są boleścią; pokazuje jednostkę na tle brutalizmu historii. Artysta próbuje opisać totalność doświadczenia ludzkiego we wszystkich jego aspektach ekstremalnych. Jego teksty oscylują wokół słów: cierpienie, ból, złość, wojna, walka, wina, rozpoznanie, nadzieja, powrót, pamięć, ojciec, matka, krew, piękno, ziemia, niebo. Do tego wyliczenia na pewno trzeba dodać jeszcze słowo, które mimo iż nigdy nie zostaje bezpośrednio wypowiedziane przez jego postaci w dramatach, jest oczywistą konsekwencją poprzednich: tragedia. Mouawad to zagorzały czytelnik Sofoklesa.

Najbardziej adekwatnym / spektakularnym efektem „totalnego” pisarstwa Mouawada jest jak dotąd seria czterech dramatów, połączonych pompatycznym tytułem Le Sang des promesses (Krew obietnic). Ciels (Nieba) stanowią ostatnią część tetralogii, w skład której wchodzą Forets (Lasy), Incendies (Pożary) i Littoral (Wybrzeże). Powracające obsesyjnie we wcześniejszych tekstach tematy wojny, emigracji i poszukiwania siebie w _Ciels_ ustępują miejsca bardziej doraźnym, politycznym kwestiom.
Przestrzeń _Ciels_ to ogromny, biały sześcian, którego środek zajmuje publiczność. Przy pierwszym wrażeniu może się wydawać, że ten układ różni się od dominującego w poprzednich projektach Mouawada układu frontalnego scena – widownia. Akcja rozgrywa się w wąskich pomieszczeniach, tworzacych „okna” w ścianach bryły. Frontalny układ scenografii nie zmienia się; tyle tylko, że jest teraz powtórzony czterokrotnie. Zasunięte ściany wąskich pomieszczeń tworzą ogromny ekran. Odsłonięte ukazują wnętrza skromnych pokoi mieszkalnych oraz biuro, gdzie pracują bohaterowie. Ich codzienna zawodowa aktywność to walka z terroryzmem.

Mouawad, który dotychczas wplątywał swoich bohaterów w sieć najbardziej zawikłanych rodzinnych powiązań (kazirodztwo, porzucenie dziecka, niejasne pochodzenie), naznaczonych dodatkowo wypadkami wojennymi, w Ciels konstruuje podobnie „sensacyjną” fabułę. Tym razem jednak, zamiast wojennego tła, wpisuje intrygę w ramy konfliktu terrorystycznego. Autor czerpie przyjemność z układania historii na miarę Dana Browna. Co prawda Watykan nie jest zamieszany w aferę, ale spisek dorównuje hollywoodzkim scenariuszom.

Od pewnego czasu anonimowa organizacja antyterrorystyczna próbuje rozszyfrować wiadomości, wymieniane między członkami równie anonimowej grupy osób, pochodzących z najdalszych zakątków globu (od Japonii po Kanadę), podejrzewanych o przygotowywanie zamachu. Wskazówka mogąca pomóc w rozwiązaniu zagadki znajduje się w obrazie Zwiastowania Tintoretta. Ostatecznie udaje im się ustalić, że celem zamachu staną się muzea w ośmiu najbogatszych miastach świata. Dowodzący grupy wątpi w słuszność dociekań, wiążących spisek z obrazem i ostatecznie odrzuca teorię reszty współpracowników. Zamachów nie udaje się uniknąć.

Traktując intencje fabularne Mouawada poważnie (a niestety wydaje się, że autorowi brakuje trochę dystansu), można tylko – ku niemałemu rozbawieniu – śledzić absurdalność ich realizacji. Skoro już mamy do czynienia ze spiskiem terrorystycznym obejmującym świat cały, to czemu biuro organizacji pracującej nad powstrzymaniem go wyposażone jest tylko w dwa komputery (z czego jeden zablokowany hasłem dostępu, a drugi nieużywany) i w telefony z cyferblatem, gdzie numer nadal się „wykręca”. Walka z terroryzmem domowym sposobem?

Spektakl może być doskonałym materiałem do refleksji nad trudnościami adaptacji niektórych gatunków literackich w teatrze. Sceniczna realizacja nie ogranicza się do przeprowadzenia publiczności przez labirynt detektywistycznych dociekań. Sensacyjne wydarzenia stają się tłem, na jakim widz ma zobaczyć nieszczęście jednostki. Syn jednego z pracowników biura ginie na skutek zamachu w muzeum w Montrealu.

Odizolowany świat organizacji jest miejscem, gdzie dokonuje się tragedia ze wszystkimi właściwymi dla „klasyki gatunku” elementami: pycha i zaślepienie (upór kierownika, który nie chce przyznać racji współpracownikom), rozpoznanie (jeden z pracowników poznaje wśród głosów terrorystów głos własnego syna), „zagadka Sfinksa” (kod dostępu do komputera), nieodwracalność losu (zamachy). Całości dopełnia patos inscenizacji. Aktorzy Mouawada grają w rejestrze jak największego „przejęcia się rolą”.

Kulminacja patosu następuje w ostatniej sekwencji spektaklu. Pracująca w organizacji kobieta – będąca w ciąży – leży na stole biurowym w męce bóli porodowych. Nad nią, z wyciągniętymi ramionami – niczym anioł – stoi jeden z mężczyzn. Poza jak z Tintoretta. W tle na ekranie widać defiladę projekcji dzieł malarstwa od Piero della Francesci, przez Rubensa, po Mondriana. Zmarły w zamachu w muzeum nastolatek udał się tam z zamiarem zrobienia zdjęć płócien, które miały mu posłużyć jako ilustracja referatu na temat piękna. To słowo pojawia się jako ogromny napis na początku projekcji. To piękno łączy śmierć i życie. Chłopiec ginie, ale w tym samym momencie rodzi się nowe życie. Krąg życia nie zostaje przerwany. Pocieszenie. Katedralna muzyka. Zainscenizowane katharsis.

Wydaje się, że Mouawad nie wierzy w samodzielność widza. Zamiast pozwolić mu samemu odkryć tragiczny wymiar codzienności, reżyser każe aktorom „krzyczeć” o nim ze sceny, by widz nie miał żadnej wątpliwości. Zamiast niedopowiedzenia autor woli słowo pisane drukowanymi literami; zamiast niuansu: ekstremum. Obraz w powiększeniu, w skali globalnej. Patos – to zasadniczy element, który utrudnia akceptację teatru Mouawada.


Ciels
Tekst i reżyseria: Wajdi Mouawad
Scenografia: Emmanuel Clolus
Światło: Philippe Berthomé
Kostiumy: Isabelle Lariviere
Muzyka: Michel F. Côté
Dźwięk : Michel Mauer
Video : Dominique Daviet

Z udziałem
John Arnold, Georges Bigot, Valérie Blanchon, Olivier Constant, Stanislas Nordey