Adoracja i okazywany szacunek mają być nagrodą za podjęty trud. Nie trudno się domyślić, że plany Jakoba Vossa, a sugeruje to już sam tytuł powieści, okażą się mrzonką, marzeniem, krótkim snem.

Wydarzenia przedstawione są z punktu widzenia kilkunastoletniego chłopca, jedynego syna Jakoba Vossa. Młody Nicholas ma problemy z aklimatyzacją: hermetyczne, nieufne, drobnomieszczańskie środowisko niechętnie przyjmuje obcych. Tym bardziej, jeśli pojawiają się wraz z zamiarem wprowadzenia symptomatycznych zmian, będących wyrazem niezgody na istnienie świata w jego obecnym, w podtekście, niedoskonałym kształcie.

Z racji pozycji, którą chłopiec zajmuje w gronie rówieśników, jego wchodzenie w dorosłość jest niepełne, a rytuał inicjacji przebiega w połowicznej, skarłowaciałej formie. Podobnie jak dorosłość ojca, którego marzenia o posiadaniu władzy i podziwie stygną wraz z kolejnymi, martwymi zwierzętami, i podobnie jak ponura egzystencja mieszkańców miasteczka. Skonfrontowanie w obrębie jednego sjużetu niezdrowych ambicji Vossa, kategorii małomiasteczkowej przeciętności odbieranej niemalże tożsamościowo, ponadczasowych problemów okresu dojrzewania oraz rzadko poruszanej w literaturze pięknej problematyki masowego cierpienia zwierząt, mogło uczynić tę pozycję interesującą.

Tak się jednak nie stało.
Powielanie klasycznych klisz; beztroska, z jaką autor przeplata obrazy przedstawiające smutne, monotonne życie mieszkańców z opisami zamkniętych w identycznych klatkach ptaków, wywołuje u czytelnika momentami rumieniec zakłopotania. Decyzja o wyborze chłopca na jedynego narratora w powieści stworzyła możliwość zastosowania naiwnej i miękkiej optyki do opisu szorstkiej rzeczywistości, podkreśliła absurdalność nieosiągalnych w sferze „dojrzałej” percepcji wydarzeń. Niestety, doprowadziła również do powstania sytuacji „sztucznego wpychania” młodego bohatera w każdą, istotną dla rozwoju fabuły sytuację, w celu jej zrelacjonowania. Powieść nie poświęca też, jak mogłoby się wydawać, wiele uwagi dramatowi nieludzko traktowanych zwierząt. Nie mogę zgodzić się z zamieszczoną z tyłu książki opinią Olgi Tokarczuk, stwierdzającą, że Göritz w bezwzględny sposób jątrzy nasze ekologiczne sumienie. Problem ten, z wyjątkiem paru opisów życia zwierząt na fermie (niebędących ani przesadnie drastycznymi, ani nieposiadającymi mocy obnażania faktów, które w obiegowej opinii o przemysłowej produkcji mięsa nie byłyby w większości znane) paradoksalnie w książce nie występuje. A to, co spotyka Jakoba trudno nawet porównywać do kary za okrucieństwo wymierzone zwierzętom. Ferma spełnia tylko rolę przypadkowego tła dla porażki Jakoba, bez ujmy dla rozwoju akcji mogłaby zostać zastąpiona jakąkolwiek inną branżą. W konsekwencji ostatnia, apokaliptyczna scena upadku i masowej śmierci ptaków nie posiada wymowy moralnej, potępiającej chów zwierząt na mięso, ale chłosta jedynie egoizm, bezwzględność i wybujałe zapędy Vossa. A te, jak już wspomniałam, rozwinęłyby się również bez udziału dramatu ptaków. Bohater dostaje klapsa, ale tylko za niedbałość – cóż, interes nie powiódł się. Postawa i światopogląd reprezentowany przez Jakoba, nie podlegają ocenie w wymiarze aksjologicznym. Gdyby informacja o symptomach choroby nie została zbagatelizowana, problem prawdopodobnie udałoby się rozwiązać, ferma radośnie rozrastałaby się dalej, oferując nowe miejsca pracy i modernizując otoczenie...miasteczko dalej śniłoby swój sen.

Pomimo cech wysoce negatywnych, to właśnie postać Jakoba Vossa, nadzorcy i strażnika „treblinki dla zwierząt” (nazwanej tak przez jednego z bohaterów powieści) jest jednym z najlepiej zarysowanych protagonistów, potrafiącym wzbudzić, o zgrozo, czytelniczą sympatię. Matthias Göritz konsekwentnie buduje narrację przy użyciu suchych, reportażowych, ale subtelnie zliryzowanych zdań. Dysponuje wyrafinowanym stylem i to sprawia, że całą powieść czyta się dobrze. Prawie tak dobrze jak jej pierwsze, doskonałe strony, zawierające dynamiczny opis jazdy pędzącego z górki na rowerze chłopca. Wypadek, któremu ulegnie bohater, rzuci cień katastrofy (również symbolicznej) nie tylko na nadchodzące wydarzenia, ale niestety, również na z wolna malejącą czytelniczą satysfakcję.


Krótki sen Jakoba Vossa
Matthias Göritz
Korporacja Ha!art, 2009