Wańkowicz, Kapuściński czy Krall to nie jedyne nazwiska, które powinny być kojarzone z formą reporterską. Choć są to postaci zasłużone i ich wkład w spopularyzowanie literatury faktu jest niezaprzeczalny, to jednak warto zwrócić uwagę na nowe zjawiska i twarze tej formy literackiej. Rośnie młode pokolenie, które niczym nie ustępuje swoim poprzednikom. Wielu z nich zaczyna na łamach gazet, by potem wydać książkę. Dzięki temu nie tylko wpisują się w tradycję powstania tego gatunku (który swoimi korzeniami jest związany z upowszechnieniem się prasy), ale również zdobywają cenne doświadczenie. Sięgając po książkę możemy być pewni produktu, jaki trafia w nasze ręce. Często zdarza się, że konkretny autor jest łączony z określonym tematem, jakiemu poświęca swoje teksty. Nie chodzi jedynie o odmianę reportażu: podróżniczy, wojenny, społeczno-obyczajowy, ale na przykład dotyczący konkretnego kraju. Jak Mariusz Szczygieł piszący o Czechach czy Jacek Hugo-Bader opisujący Rosję i kraje postsowieckie. Dziennikarz związany z „Gazetą Wyborczą” ma już za sobą debiut książkowy – w roku 2002 ukazał się tom reportaży z Rosji W rajskiej dolinie wśród zielska. Inny jego artykuł stał się inspiracją do powstania scenariusza, na podstawie którego nakręcono Plac Zbawiciela (2006). Jednak dopiero po ukazaniu się Białej gorączki nazwisko reportera zaczęło być znane szerszej publiczności.
W prozie reporterskiej bardzo ważna jest spójność i jakość przekazu. Jak podołać takiemu zobowiązaniu, kiedy za temat ma się Rosję? Terytorialnie zajmuje ona dwa kontynenty, zamieszkują ją różne narodowości i plemiona. Jak stworzyć narrację o takim kolosie? Hugo-Bader opisał własne doświadczenia z wyprawy, która była wielkim wyzwaniem nie tylko ze względu na odległość, ale i warunki atmosferyczne, jakim autor musiał stawić czoła. Siekiera, łopata, karton drewna i zapas jedzenia – to niezbędnik kierowcy przemierzającego Syberię. To, że samochód jedzie, nie jest tam taką oczywistością. Ale nie tylko pogoda jest przeciwnikiem podróżującego. Są nimi też skorumpowani policjanci i bandyci pobierający haracz. O pomoc trudno – każdy się boi. No to w drogę. W drodze natomiast spotkania z ludźmi. Ciekawe rozmowy, cytowane wprost w formie wywiadu, na podstawie którego czytelnik sam tworzy portret psychologiczny opowiadającego (niekoniecznie odpowiadającego, gdyż dziennikarz pozwala na swobodną wypowiedź interlokutora). Mozaika ludzi: od hipisów przez szamanów, po wcielenie Chrystusa: Za pierwszym razem Chrystus jeździł na osiołku, jadł ryby, pił wino i żył w czystości. Teraz woli skuter śnieżny Yamahy, jest wegetarianinem, abstynentem, a jego żona znowu jest w ciąży. Są również grupy ludzi, wymienianych w liczbach… odliczanie tych, którzy zginęli z przedawkowania, zmarli na AIDS czy z powodu wódki. W państwie, w którym picie jest swoistym rytuałem, alkoholizm jest głównym problemem. Biała gorączka to przebrana śmierć. Delirium tremens to rzeczywistość wielu Rosjan. Co jakiś czas jest ona konfrontowana z fragmentami Reportażu z XXI wieku. Pojawiające się pod koniec podrozdziałów cytaty z książki napisanej w 1957 podkreślają absurd, są niczym kontury do opisywanych wydarzeń. Gorzki żart, tak na przepitkę.
Autor zawarł pomiędzy opisami swoje własne refleksje. Nie są one jednak oceną wystawioną społeczeństwu rosyjskiemu. To jedynie spostrzeżenia, wynikające z empatii i próby zrozumienia ludzi tam żyjących: A w strach przed złymi ludźmi na drodze nie wierzę. To objaw zupełnie innej, społecznej choroby, która dopadła Rosjan. Obojętności. Mimo różnic kulturowych jest jednak coś, co łączy wszystkich tych ludzi. Łączy również z Zachodem. Nieszczęście – wszędzie takie samo. Podczas całej podróży nie dostajemy pełnowymiarowego obrazu Rosji, ale w końcu to podróż jest ważna, a nie jej cel. Bo być może nie ma właściwie żadnego celu, a tylko Znikający punkt (tytuł części pierwszej).
Druga część książki złożona jest z różnych reportaży, ale każdy z nich jest równie wnikliwy i dopracowany kompozycyjnie. Niektóre z nich dotyczą innych państw, takich jak np. Ukraina, Mołdawia. Zamieszczenie ich w jednym tomie stanowi uzupełnienie i składa się w całość narracji o kraju, którego wpływy sięgają również poza jego granice demarkacyjne. Dlatego, by opisać Rosję, warto to zrobić również poprzez miejsca zawikłane w jej historyczne i polityczne dzieje. Opowieść nie staje się przez to bardziej zaangażowana ideologicznie. Nadal dotyczy zwyczajnych ludzi (o nadzwyczajnej sile) i opowiada o ich życiu codziennym.
Mamy historie ukraińskich górników narażonych na nieustające niebezpieczeństwo. Ich losy są do siebie podobne, łączą się w tragiczny ciąg, a reportażysta tytułuje je, stosując muzyczne artykulacje. Spotykamy ludzi, którzy wierzą w wielkość Związku Radzieckiego i jego przeciwników. Zarówno tych doświadczonych więzieniem, aktywistów, jak i ludzi, którzy swą niechęć manifestują w swój prywatnie-heroiczny sposób: Babcia Natalia (…) ubóstwiała oglądać w telewizji film „Lenin w październiku”. (…) W finałowej scenie krasnoarmiejcy pędzą przez plac do Pałacu Zimowego, wskakują na ogrodzenie… a babcia wyrywa z gniazdka wtyczkę od telewizora. „Nie dobiegniecie” – mówiła.
Czytamy o ludziach, którzy, by wydostać się z ciężkiej sytuacji, są wciągani w jeszcze gorsze bagno. Choć na samym początku ich historii mogłoby się wydawać, że gorzej już być nie może. Na ludzi w fatalnym położeniu stawiane są kolejne pułapki – najłatwiej w nie wpadają.
Hugo-Bader swoich rozmówców traktuje z szacunkiem. Wszystkich bez wyjątku. Nawet, jeśli dotyczy to bezdomnych na dworcu. Stanie się jednym z nich, by usłyszeć ich historie. Jest kolekcjonerem ludzkich losów. Kiedy ma możliwość stara się je poznać poprzez bezpośrednie doświadczenie. Dzięki temu jest autentyczny dla czytelnika, ale również uczciwy wobec swojego rozmówcy, stając się dla niego partnerem do rozmowy a nie przepytującym.
Biała gorączka na długo zapada w pamięć. Obciąża myśli. Ale czy ktoś, sięgając, po reportaż spodziewał się lekkiej i przyjemnej opowieści? Autentyczny reportaż z XXI wieku obok reportażu fikcyjnego. Antyutopia i utopia. Opisany tu świat tłumaczy poniekąd ucieczkę w alkohol. Delirium tremens staje się alternatywą wobec otaczającej rzeczywistości.
Biała gorączka
Jacek Hugo-Bader
Czarne 2009