W ostatnim czasie głośna stała się w Krakowie sprawa planów skucia mozaiki z budynku Biprostalu w związku z jego całościowym remontem. Zamiast dzieła krakowskiej artystki, Celiny Styrylskiej-Taranczewskiej, na bocznej elewacji mają pojawić się kamienne płyty.
Przedstawienie opinii publicznej zatwierdzonego już projektu od razu wzbudziło wiele kontrowersji i burzliwych dyskusji. Nikt, a w szczególności właściciel Biprostalu, nie spodziewał się z pewnością aż takiego sprzeciwu. Do akcji protestacyjnych włączyły się media, różnego rodzaju stowarzyszenia i instytucje, studenci oraz mieszkańcy Krakowa. W Internecie krąży petycja w tej sprawie, którą może podpisać każdy, kto nie zgadza się, aby mozaika zniknęła z krajobrazu Krakowa, a – jak twierdzi Monika Bogdanowska, architekt i przewodnicząca Komisji ds. Ratowania Zabytkowych Cmentarzy Krakowa i Ziemi Krakowskiej – „to właśnie mieszkańcy Krakowa mogą coś zdziałać w pierwszej kolejności – nikt inny”.
Niestety polskie prawo nie zabrania niszczenia budynków powstałych w drugiej połowie XX wieku, jeśli nie widnieją one w rejestrze zabytków. Mozaika z Biprostalu wpisana została niedawno do gminnej ewidencji zabytków, jednak to nie daje miastu prawa do ochrony dzieła. Potrzebny jest wpis dokonany przez Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków do rejestru zabytków, lecz, jak twierdzi Mikołaj Kornecki, przewodniczący Obywatelskiego Komitetu Ratowania Krakowa, „to daleka droga i też wymaga dobrej woli właściciela”.
Bardzo zły stan mozaiki, który może spowodować odpadnięcie płyt ceramicznych z elewacji budynku, jest głównym argumentem właściciela Biprostalu za zlikwidowaniem dzieła.
Jak twierdzi Monika Bogdanowska, odrestaurowanie mozaiki o tak dużej powierzchni jest technicznie i technologicznie zupełnie nowym problemem. Brakuje również na to pieniędzy, wciąż szukane są środki i sposoby ich pozyskania. Pojawiają się również propozycje, by zdjąć mozaikę i nałożyć ją z powrotem na ocieploną elewację, lecz to wymagałoby interwencji w projekt i zwiększyło koszty. Muzeum Narodowe w Krakowie zaproponowało także, by przenieść dzieło Celiny Styrylskiej-Taranczewskiej na jeden z krakowskich bloków. Są to jednak rozwiązania ostateczne, a wszyscy woleliby, aby mozaika pozostała na swoim miejscu. Mikołaj Kornecki największe nadzieje pokłada w rozmowach z właścicielem budynku. Mówi, że OKRK ma propozycje technicznego rozwiązania problemu, które chce przedstawić w najbliższym czasie inwestorowi. Piotr Płucienniczak, współinicjator akcji Nie pozwólmy zryć mozaiki z Biprostalu oraz manifestu grupy „Biprostal-2”, twierdzi natomiast, że dyrektor Biprostalu nie wydaje się osobą rozmowną, i że niestety rozwiązanie przynieść może wyłącznie administracyjna ochrona mozaiki. Ufa jednak, że „społeczne poruszenie i szum medialny przynajmniej zmotywują zarząd do zadbania o wizerunek firmy i pozostawienia dzieła sztuki”.
Największym i bez wątpienia miłym zaskoczeniem jest fakt, że do akcji ratowania dzieła włączyło się wielu mieszkańców Krakowa, dla których mozaika stała się stałym elementem tej części miasta. Większość przyzwyczaiła się do niej tak bardzo, że nie wyobrażają sobie, by budynek na rogu ul. Królewskiej i Alei Kijowskiej zmienił swój wyraz. Zamiar skucia mozaiki poruszył zatem nie tylko środowiska ludzi zainteresowanych sztuką, ale przede wszystkim mieszkańców, a dyskusje na ten temat słychać w tramwaju za każdym razem, gdy przejeżdżają obok budynku Biprostalu.
Może dziwić, że właściciel Biprostalu, będąc posiadaczem takiego dzieła sztuki, chce się go pozbyć. Niestety faktem jest, iż inwestorów interesuje głównie zysk, a nie historyczna i artystyczna wartość budynku. Nasze prawo nie chroni takiego rodzaju zabytków, dlatego co roku tracimy kolejne obiekty powstałe po latach 50. XX wieku. Kraków skupiony jest tak bardzo wokół zabytków Starego Miasta, że modernistyczna jego część, przez większość uważana za mniej atrakcyjną, jest zapominana i niszczeje.
*całość artykułu Karoliny Krupskiej na blogu: "Projekt Miejski":http://projektmiejski.wordpress.com/
foto: Karolina Krupska
« powrót