Przestrzeń sceniczna została zaaranżowana na leśną wioskę (przypominającą nieco klimatem „Dogville” Larsa von Triera), miejsce opuszczone i zapomniane przez wszystkich. Widzimy sześć małych, drewnianych, obskurnych chatek ustawionych w półokręgu oraz w najbardziej wysuniętym w przód punkcie sceny niewielki staw, przy którym siedzi rybak. W tle majaczą kilkumetrowe sosny, które w pewnym momencie trwania akcji podnoszą się do góry i obracają o 180 stopni, co jest dość czytelną aluzją do tego, że mamy do czynienia ze światem z odwróconym porządkiem.

Prezentowane historyjki utrzymano w realistycznej konwencji pod względem gry aktorskiej, ale jednocześnie doprawiono je surrealistycznymi wstawkami wizualnymi, przez co przywoływały nachalne skojarzenia z estetyką filmów Jorgosa Lantimosa. Zabieg psychologizacji postaci zwykle wywołuje moje wątpliwości, a tutaj efekt ten został jeszcze dodatkowo podkręcony przez fakt oglądania zupełnie nowych twarzy aktorskich, których nie kojarzyłam z innych, wcześniejszych produkcji. Przemocowość krótkich sekwencji obudziła we mnie niepokój i momentami chęć odwrócenia wzroku, choć to w tym wypadku na niewiele by się zdało, gdyż głośna i narastająca z każdą chwilą dramaturgia muzyczna ani na moment nie pozwalała wyprzeć ze świadomości zobaczonych obrazów scenicznych, a przeciwnie – raczej je potęgowała.
Zwykle zastanawiam się przy takich okazjach nad pewną kwestią, mianowicie, w jakim stopniu mamy tu do czynienia ze skrupulatnie zbudowanymi bohaterami, a w jakim opresyjne i przerażające zachowanie jest zwyczajnie legitymizowane pod przykrywką teatralnych ram. Nie chcę jednak tego dylematu próbować wyjaśniać, a raczej zasygnalizować jego obecność.

Skupienie się w tym wypadku na interpretacji treści wydaje mi się zbędne, bo dużo ciekawiej wygląda tutaj kwestia wykorzystania przez twórców i twórczynie medium filmowego oraz próba nowej definicji jego relacji z przestrzenią gry. Kamera w polskim teatrze nikogo już nie zaskakuje przynajmniej od premiery „Factory 2” (2008) w reżyserii Krystiana Lupy, ale w tym przedstawieniu napięcie między obrazem pochodzącym z wizjera a tym, który widzowie i widzki obserwują na scenie, nie na ekranie, rozegrana została w intrygujący sposób. W „300 el x 50 el x 30 el” występuje rozdźwięk między realizmem aktorskim, dramatycznymi sytuacjami przełamywanymi przez abstrakcyjne zwroty akcji, a  jawną manifestacją maszynerii teatralnej. Trójka operatorów filmowego sprzętu przemieszcza się po czymś, co przypomina ułożony w kształt okręgu powiększony tor dla zabawkowych pociągów. Zaglądają do każdej z chatek przez czwartą, tylną ścianę, która została usunięta, ale nie próbują robić tego z ukrycia, tak abyśmy uwierzyli w to, że jesteśmy tam naprawdę. Zapośredniczony obraz wideo stał się w tym wypadku dotkliwą, perwersyjną, nakłuwającą igłą, która obnaża i wyciąga na światło dzienne to, co zazwyczaj pozostaje w ukryciu. Podglądamy masturbującego się ze znudzeniem mężczyznę i rodzącą muszlę kobietę; chłopca maltretującego gołębie; ucharakteryzowaną na Marię Stuart damę pochłaniającą kolejne dania w towarzystwie osłupiałego partnera i przyglądającej się im córce. Te krótkie kompilacje scenek z życia rodzinnego wzbudzają jednocześnie lekki dyskomfort i dewiacyjną chęć wniknięcia głębiej zarówno w obraz, jak również w zastaną sytuację – do czego być może trudno jest się przyznać.

„300 el x 50 el x 30 el”  to propozycja warta uwagi, choć momentami odnosiłam wrażenie, że być może siła rażenia, jaką to przedstawienie najprawdopodobniej miało w momencie swojej premiery, nieco już dziś osłabła. Bez wątpienia jednak belgijskiemu kolektywowi artystycznemu udało się spotęgować coś w rodzaju percepcji niepokoju. Po wyjściu z teatru aż chciało się zaśpiewać za Niną Simone, jak w finałowej scenie spektaklu: „Och grzeszniku, dokąd pobiegniesz?”.

„300 el x 50 el x 30 el”
Kreakcja i wykonanie: Stef Aerts, Joé Agemans, Bart Hollanders, Matteo Simoni, Thomas Verstraeten, Marie Vinck
Aktorzy gościnni: Mo Bakker, John Bogaerts, Evelien Bosmans, Arne Focketyn, Ruud Gielens, Herwig Ilegems, Shana Van Looveren, Karen Van Parys, Gert Portael, Matthieu Sys, Wim Verachtert, Rik Verheye, Ramona Verkerk, Gert Winckelmans
Scenografia FC Bergman
Kostiumy Judith Van Herck
Produkcja  FC Bergman
Producent wykonawczy Toneelhuis

Fot. Kurt Van der Elst