Pierwszy polski przekład pojawił się już w 1997 roku i przeszedł wtedy bez większego echa. Na początku tego roku w Wydawnictwie Karakter ukazało się jednak wznowienie książki. I jeśli miała ona tym razem trafić na „swój czas”, to chyba nie można było sobie wyobrazić lepszego momentu. Gdy dyskusje feministyczne wychodzą poza akademickie nisze, powieść o tym, co współczesny patriarchat i sprzężony z nim kapitalizm, już po kilku falach feminizmu, nadal robi kobietom, może okazać się zbawienna.  

Écriture féminine1 to kobiece pisanie – pisanie, którego nie da się zamknąć i poddać regułom,  alternatywne w stosunku do męskocentrycznej narracji. To sposób ujęcia rzeczywistości, który ma być jednocześie sprzeciwem wobec wszelkiej stabilności i uśpienia, wobec wszystkiego, do czego jesteśmy jako czytelnicy przyzwyczajeni, zwłaszcza do zdefiniowanego i sklasyfikowanego przez mężczyzn terminu „literatura kobieca”. To też akt protestu politycznego umożliwiający transformację społecznych i kulturowych struktur. Inaczej rzecz ujmując, écriture féminine ma być głosem, którego nikt się nie spodziewa – siłą rzeczy będzie on więc w najlepszym wypadku dziwił, w najgorszym szokował. I w tym ma tkwić właśnie jego siła.

Narratorka Świństwa już na wstępie informuje czytelnika o wywrotowości tego rodzaju pisania (bo też rewolucje literackie, jak wszystkie inne, muszą nieuchronnie wywołać reakcję):

Zdaję sobie sprawę, że moja opowieść może wzbudzić zamęt i zasiać wielki niepokój. Rozumiem, do jakiego stopnia jest w stanie zbulwersować Czytelników. Bez wątpienia wydawca, który przyjmie na siebie trud opublikowania mojego rękopisu, wystawi się na niezliczone przykrości.

Darrieussecq daje swojej bohaterce szansę na opowiedzenie własnej historii.
Jest to głos kobiety będącej w trakcie procesie przemiany w maciorę. Jest to też głos, który nie ma imienia, a sposób, w jaki postrzega siebie, wciąż jest zdeterminowany przez wzrok mężczyzn, którzy oceniają, klasyfikują i wykorzystują. Próby uzyskania podmiotowości są mozolne  i nie zawsze uświadomione, przebiegają poprzez cielesność, która jednocześnie niweczy podmiotowość i ją na nowo ustanawia poprzez bunt i metamorfozę. Ta nieokreśloność ciała, które nie jest w pełni ani ludzkie, ani zwierzęce opisuje jednocześnie nieokreśloność położenia bohaterki – nie ma ona jeszcze własnego imienia, ale ma już możliwość opowiedzenia historii, którą może uznać za własną.

Młoda, atrakcyjna, najprawdopodobniej niewyedukowana dziewczyna, której ambicją jest posiadanie kosmetyków i ładnych sukienek, zaczyna pracować w perfumerii za pensję, która nie daje jej szans na finansową niezależność. W dodatku dość szybko okazuje się, że jej zadaniem jest nie tylko praca w charakterze doradczyni ds. drogich kremów przeciwko zmarszczkom:

Palce Dyrektora ześlizgnęły się nieco niżej i zaczęły rozpinać, to co można było rozpiąć, z tego też powodu umowa musiała zostać odłożona na biurko. Zerkając kilkakrotnie przez ramię dyrektora, przeczytałam jej tekst: pół etatu z pensją wysokości połowy zasiłku dla bezrobotnych – to pozwoliłoby mi pokryć część opłat za mieszkanie, a także kupić sobie ze dwie czy trzy sukienki [(…)]! Dyrektor kazał mi klęknąć przed sobą; gdy wypełniałam teraz swój pierwszy nowy obowiązek, myślałam wyłącznie o owych drogich kosmetykach, o tym, jak pięknie będę pachnieć i jaką będę miała wspaniałą cerę.

Bezimienna dziewczyna zostaje prostytutką. Nigdy nie podjęła świadomie tej decyzji, ale nie widząc innych możliwości dość szybko zaakceptowała swoje położenie. Jednak po jakimś czasie w jej ciele zaczynają zachodzić poważne zmiany: tyje, jej skóra twardnieje, na plecach pojawia się owłosienie, z którym nie radzą sobie depilatory, wyrastają jej dodatkowe piersi. Bohaterka opisuje swoją metamorfozę przez pryzmat męskich reakcji na jej zmieniającą się fizjonomię. Nieliczne momenty, w których odzyskuje (czy może raczej – odtwarza) własny język, to te, w których staje się maciorą. Jednocześnie postać świni skupia wszystko negatywne wyobrażenia na temat kobiecości, a porównanie do maciory jest jedną z największych obraz. Podmiotowość miesza się więc ze zezwierzęceniem, zdrowie z chorobą, a porządek społeczny z anarchią i rozkładem.

Metamorfozie bohaterki towarzyszy bowiem zmiana systemu politycznego ówczesnej Francji. Podczas przemiany bohaterki, do władzy dochodzi faszyzująca partia, która eliminuje z życia społecznego różnorodność, wprowadzając opresyjny system rządów. Na skutek kilku zbiegów okoliczności przesadnie pomalowana, ubrana w wyzywającą czerwoną sukienkę dziewczyna-maciora pozuje na bilbordach wyborczych szefa tej partii, któremu przyświeca idea zmiany świata na „bardziej zdrowy”. Ironia tej sceny i jej wymowność, także w obecnym politycznym kontekście, jest uderzająca. Świnia na plakacie to znów żart, dość oczywisty, pokazujący jednak, że sposób wykorzystania bohaterki był podobny zarówno przed polityczną zmianą, jak i po niej; doświadczała przecież przemocy fizycznej i seksualnej niezależnie od przybranej postaci.

Pierwszy tytuł, pod jakim powieść ukazała się we Francji, to Truismes. Odwołuje się on do nieprzekładalnej gry słów pomiędzy słowem truie oznaczającym maciorę (lochę), a truisme, czyli banałem. Rzeczywiście Darrieussecq bawi się szablonem, obdarzając swoją bohaterkę własnym głosem w momentach, w których brzmi on jak zwykły kwik. Jest to o tyle ciekawe, że o banale tej książki mówiła też część zachodniej krytyki. Powieść niejednokrotnie atakowano za użycie ogranego literacko schematu i powtarzanie w kółko jednego w dodatku już zużytego porównania.  

Balansowanie na granicy kliszy i rewolucji, to pisarskie i czytelnicze „już prawie”, jest charakterystyczne dla całej literatury spod znaku écriture féminine, podobnie zresztą jak niechęć, którą budzi wśród tradycyjnej, zmaskulinizowanej krytyki. Tego rodzaju pisanie charakteryzuje się też ciągłą niestabilnością – brakiem umocowania  kulturze, społeczeństwie, w języku. Na ile w ogóle jest możliwe ukorzenienie kobiecego pisania w kanonie? To tak naprawdę pytanie o kolejną feministyczną rewolucję w literaturze. Świństwo tylko połowicznie na nie odpowiada. Francuska bohaterka Darrieussecq z 1996 roku przemieniła się jedynie częściowo, pozostając na pograniczu rzeczywistości zwierzęcej i ludzkiej, jeszcze bez imienia, ale już z własnym,  wywrotowym – choć momentami też banalnym – rękopisem.


Przypisy:
[1] Zob. H. Cixous, Śmiech meduzy, przeł. A. Nasiłowska, „Teksty drugie” 1993, nr 4/5/6, s.156.

Marie Darrieussecq
"Świństwo (Truizmy)"
Karakter 2018