Książce Cieplak też się dostało, bo dlaczego miałoby się nie dostać, od ważnych literackich krytyków za język (kurwa!) oraz opis prowincji daleki od stylu klasyków, których powinniśmy czytać nieustannie, aby być mądrzejszymi politycznie (i nie tylko politycznie) ludźmi, jak to przenikliwie zauważył Marcin Król w swoim błyskotliwym eseju o nowym alfabetyzmie (głębia tej wypowiedzi, jej egzaltowany i wyższościowy ton dzwoni w uszach jeszcze długo po lekturze, polecam serdecznie jako studium intelektualnego zadęcia). Krakowscy krytycy (Bronisław Maj oraz Artur Grabowski) nie zostawili na Latach powyżej zera suchej nitki, a sposób w jaki dokonali analizy tej książki dobrze streszcza Kaja Puto w tekście o wiele mówiącym tytule: Tymczasem w Krakowie schujowacenie mózgowia. Krakowskie sądy nad książkami, krakowskimi sądami nad książkami, ale Cieplak dostała nominację do tegorocznych Paszportów Polityki i stało się tak, być może dlatego, że zarówno w swojej pierwszej książce Ma być czysto, za którą dostała nagrodę Conrada, jak i w tej ostatniej, przełamuje publicystyczny i paternalistyczny obraz pokolenia, które nie pamięta już PRL-u.

W Latach powyżej zera Cieplak kreśli udany portret dziewczyńskości we wczesnym polskim kapitalizmie. Anita Szymborska (sic!) mieszka w prowincjonalnym Będzinie, nosi glany słucha takich zespołów jak Dezerter czy Kaliber 44, a w tajemnicy przed znajomymi trzyma kasety Edyty Bartosiewicz. Rozumiem jej muzyczne wybory i ostentacyjne wyrzucanie na śmietnik plakatów Backstreet Boys, bo też tak robiłam. Zresztą to zrozumienie, połączone z nutą nostalgii towarzyszy lekturze książki Cieplak niemal nieustannie.
Bo też i jak się tu nie uśmiechać do walkmanów, kafejek internetowych, Gadu-Gadu, Naszej Klasy, Vivy i MTV. Nostalgia jest silnym napędem marketingowym. Jest to też łatwa do ogrania i wykorzystania emocja. Stąd popularność Stranger Things, kolejnych sequeli i remake’ów filmów o superbohaterach i vaporwave.

Gdyby książka Cieplak pozostała jedynie zbiorem artefaktów z początku XXI wieku byłaby  przyjemną bzdurką, taką do przeczytania, refleksji nad przemijającym czasem i szybkiego zapomnienia. Lata powyżej zera mają jednak, jak się wydaje, całkiem spory potencjał krytyczny. Cieplak trafnie rozbraja idylliczne mity dzieciństwa bez stałego łącza z internetem. Będzin to tylko z pozoru niegroźne duchologiczne blokowiska i trzepaki. Będzin odarty z nostalgii to bieda, przemoc i beznadzieja. I nie ma od tego ostatecznie żadnej ucieczki w państwie „na dorobku”, w którym wesoło działa  wolny rynek. Anita Szymborska dość szybko uczy się tego świata. I jak zabawny jest opis wypadu z rodzicami do Reala, żeby posłuchać płyt, kupić i ceramiczne kaczuszki, tak scena gwałtu i tego, co się po nim (nie) stało budzi jakąś konsternację. W opisie tego wydarzenia nie został wprowadzony przez Cieplak oczywisty mechanizm winy i kary. Gwałt w świecie, w którym żyła Anita oznaczał tyle, że zmieniły się jej sny. Przestała też opowiadać je innym, bo nagle stało się jasne, że ci inni mogą to w każdej chwili wykorzystać. To, że gwałt nie stał się osią fabuły, że został pokazany jakby na marginesie, wreszcie to, że nie miał on żadnych konsekwencji dla sprawcy, jest dobrym odbiciem nie tylko tego, jak przemoc wobec kobiet traktowano w poprzednich dekadach (a była w ten czas nieodłącznie wpisana przaśność majteczek w kropeczki, wujków z wesela oraz chłopaków z zespołów, którzy mogą więcej), ale jest też mocnym wyrzutem w stronę współczesności. Gwałty i przemoc w naszym kraju dzieją się codziennie poza marginesem publicznej uwagi. Dziewczynom zmieniają się sny i przestają ufać ludziom i światu bez większego rozgłosu. To porażająco smutne. W bohaterce książki Cieplak odbiją się najpewniej historie niejednej z dziewczyn i kobiet, co stanowi o sile tej książki.

W Latach powyżej zera dziewczyńskość i związane z nią cierpienia i dylematy traktowane są z uwagą i ze specyficznym rodzajem czułości, która nie ma nic wspólnego z wyższościowym tonem kogoś, kto wie już więcej i ma oto teraz cały arsenał dobrych rad. Cieplak lubi swoje bohaterki, choć radzi sobie zdecydowanie lepiej z opisem dziewczyńskości niż kobiecości. To zresztą, w moim przekonaniu, najpoważniejszy mankament tej książki. Im bliżej Anicie do dorosłości, tym bardziej (i tak już migawkowa) narracja przyspiesza. Bohaterkę zostawiamy nagle, tak jak nagle zorientowałyśmy się, że nie jest już nastolatką. Jeśli jest to celowy zabieg mający podkreślić rozczarowanie dorosłością w już nie tak wczesnym kapitalizmie, to rodzi on też czytelnicze rozczarowanie. Cieplak nie rozbudowuje też specjalnie innych postaci niż Anita Szymborska. Jej najlepsza przyjaciółka, Natalia Wąchała oraz postać mamy i babci intrygują, ale sprawiają wrażenie niedokończonych. Chciałoby się poznać je lepiej, zrozumieć ich motywacje i lęki, ale główna bohaterka opowiada o nich tylko tyle, ile jest potrzebne do jej osobistej narracji. Trzeba się tych postaci domyślać, co ciekawi, ale też pozostawia niedosyt.

Mimo to Lata powyżej zera są książką dobrą i ważną. Nie tylko dlatego, że Cieplak znalazła język, w którym można bezpretensjonalnie opisać dorastanie w Polsce pierwszej dekady XXI wieku, ale także z powodu wrażliwości z jaką ujmuje to, co traumatyczne, trudne, jeszcze nieprzepracowane.  Jej książka nie jest jednak manifestem pokolenia.  Nie jest nim przede wszystkim dlatego, że ludzie, których opisuje nigdy nie wpadliby na pomysł, by nazwać się jednym pokoleniem i niechętnie podpisaliby się pod jednym manifestem, bo też i nie wierzą za bardzo w manifesty. Cieplak czuje ściemę etykietki „pokolenia millenialsów”, tak jak czuję ściemę pochopnych, tworzonych na potrzeby dobrze klikających się artykułów uogólnień. A jednak „zagłębia się w struktury tej budowli z tektury” jaką jest Polska czasu dorastania dzisiejszych trzydziestolatków. Zaczyna od prowincji, od pojedynczych historii, od przedmiotów i muzyki, ale jest to po prostu dobrze opisany pretekst, żeby pójść głębiej. Niby pisze o niesprawiedliwości i społeczeństwie tamtego czasu od niechcenia, na marginesie dorastania, ale całość to nie tylko nostalgiczna, ale i trudna, momentami przygnębiająca wycieczka.


Lata powyżej zera
Anna Cieplak
Znak, 2017