Do tekstu Alfreda Jarry'ego Jerzy Jarocki sięgnął w 1991 roku przy okazji pracy nad librettem do opery skomponowanej przez Krzysztofa Pendereckiego. Jan Klata podążył tropem muzycznym i do współpracy zaprosił Jamesa Leylanda Kirby'ego, który jest odpowiedzialny za warstwę muzyczną spektaklu. To już druga koprodukcja Starego Teatru z festiwalem UNSOUND reżyserowana przez Jana Klatę. O ile jednak Król Edyp okazał się spektaklem intrygującym, poszukującym nowych środków wyrazu artystycznego dla formy operowej, którą często (niesłusznie!) uznaje się za skostniałą, o tyle Król Ubu nie proponuje rozwiązań, które mogłyby zainteresować nawet mało wymagającego widza. Ingerencja Kirby'ego w utwory muzyczne, które można usłyszeć w spektaklu w większości przypadków jest niemal niezauważalna i ogranicza się do wywołania efektu pewnej nieadekwatności, jak gdyby znane nam piosenki nieznacznie „rozchodziły się w szwach”, nie ulegając jednak rozpruciu. Hity amerykańskiej popkultury mieszają się tu z dźwiękowymi artefaktami polskości (np. dżinglem Polskiego Radia) w sposób niemal dowolny i przypadkowy, rzadko kiedy wnoszą jakiś dodatkowy sens do sceny, w której się pojawiają.

Nagromadzenie scen zbiorowych z towarzyszeniem muzyki wytwarza w spektaklu Klaty specyficzną atmosferę „sceny finałowej” – niemal po każdej z nich można by się spodziewać, że jest to scena ostatnia.
Tak się jednak nie dzieje. Kolejne „sceny finałowe” ciągną się niemal w nieskończoność. Jest to zabieg (jak można sądzić) przeprowadzony z drażniącą konsekwencją do tego stopnia, że nawet po ostatniej „scenie finałowej”, która kończy się brawami czeka nas... jeszcze jedna scena finałowa! Taka konstrukcja spektaklu, choć w zamyśle intrygująca i oryginalna, w odbiorze staje się koszmarnie nużąca – przede wszystkim dlatego, że sceny dramatyczne umieszczone pomiędzy „scenami finałowymi” sprawiają wrażenie dodanych do spektaklu od niechcenia, zupełnie jakby były w nim zbędne. Spektakl rozsypuje się i sprawia wrażenie kolażu złożonego z przypadkowych scen.

Oczywiście miłośnicy humoru Jana Klaty nie wyjdą z Króla Ubu zawiedzeni – w całym tym teatralnym mash up'ie znalazło się miejsce dla kilku udanych i zabawnych gagów, które wypadły nader udanie (np. charakteryzacja królowej Rozamundy). Komediowy potencjał posiada też sam tekst Jarry'ego w przekładzie Jana Gondowicza – język dramatu nagina się i pręży, stając się bardzo plastyczną partyturą teatralną. Niestety, Jan Klata każe swoim aktorom wypowiadać kwestie z drażniącą manierą, która utrudnia odbiór, sens słów ulatnia się, ich dźwiękowa warstwa przeradza się w mało czytelny bełkot. Z drugiej strony, właśnie dzięki temu udaje mu się oddać niski poziom intelektualny i prostactwo mieszkańców „Ubulandii”. Tytułowy Ubu zaś to ucieleśnione chamstwo.

Klata rezygnuje w spektaklu z pokusy komentarza do aktualnej sytuacji politycznej (Ubu dokonuje zamachu stanu, wyzyskuje obywateli, w królestwie dochodzi do wojny domowej, która kończy się interwencją cara Rosji), co prawdopodobnie wychodzi Królowi Ubu tylko na dobre. Dziecinne przepychanki między kolejnymi pretendentami do władzy zyskują dzięki temu uniwersalny, ale i absurdalny wymiar. Okazuje się bowiem, że cała ta „gra o tron” jest gówno warta, a jedynym tronem na jakim można zasiąść w wykreowanym przez Klatę „teatrze fajansów” jest sedes.


Król Ubu

Alfred Jarry

reżyseria: Jan Klata
scenografia: Justyna Łagowska
kostiumy: Karolina Mazur
muzyka: James Leyland Kirby (V/Vm)
ruchy: Maćko Prusak

obsada:
Bolesław, Gen. Łaski, Wpas, Wsłup - Bolesław Brzozowski
Car Aleksy - Zbigniew Ruciński
Flaczysław - Paweł Kruszelnicki
Król Wacław - Zygmunt Józefczak
Królowa Rozamunda, Szyper - Błażej Peszek
Rotmistrz Opas - Krzysztof Stawowy
Stanisław Leszczyński, Mikołaj Reński, M. Fiodorowicz - Rafał Jędrzejczyk
Ubica - Paulina Puślednik
Ubu - Zbigniew W. Kaleta
Władysław, Jan Sobieski, Wrosoch - Grzegorz Grabowski
ARMIA RUSKA: Grzegorz Grabowski, Paweł Kruszelnicki, Błażej Peszek, Zbigniew Ruciński
ARMIA POLSKA: Bolesław Brzozowski, Rafał Jędrzejczyk

Spektakl realizowany w koprodukcji z Festiwalem UNSOUND.

Premiera: 16.10.2014 Scena Kameralna (ul. Starowiślna 21)