A jednak najnowsza powieść Huellego działa jak partytura całkiem dobrze skomponowanego dzieła muzycznego. Cały rozmach przedsięwzięcia, dla tych, którzy nie dostrzegą go w trakcie lektury, pod koniec opowieści ujawni sam narrator, przyrównując swoją pracę nad powieścią do komponowania utworu: To nie miał być chorał gregoriański, w którym osiem ustalonych tonacji grupuje się w pary (...). To miał być chorał rozwichrzony, kapryśny, meandryczny, spięty jedynie motywem tej melodii nie na sam koniec, ale wiele razy, z daleko idącymi wariacjami.
W tym epatującym muzycznością utworze literackim to Rilke, Schopenhauer, E.T.A.
W zasłyszanej opowieści spisywanej na fiszkach zawrze się historia kilkudziesięciu lat życia toczącego się w domu przy ulicy Polanki (byłej: Pelonkewerg), a zamknięta w szkatułce narracyjnej historia pewnego zwyrodniałego libertyna, pierwszego właściciela willi na morenowym wzgórzu gdańskiej Oliwy, poszerzy czas wydarzeń o kolejne kilkaset lat. Rozmach – jak na chorał rozwichrzony – bardzo przyzwoity. Choć to powieść wielowątkowa, gęsta i ciężka w swojej strukturze, czyta się doskonale, i to właśnie za sprawą kunsztu pisarskiego samego Huellego, który poprowadził rękę swojego tekstowego porte-parole tak, aby wielogłos wybrzmiał spójnie i do końca, jak – nie przymierzając – w Wagnerowskiej operze (stąd też może i pewne napuszenie opowieści).
I choć na pierwszy rzut oka trzy główne historie, dwa teksty wtrącone (rękopis Francuza i nieukończona partytura Wagnera), kilku bohaterów głównych, przynajmniej trzy języki i odrębne kultury (polska, kaszubska i niemiecka), nasycenie myślą głęboko filozoficzną i kulturą wielce wysoką (mnóstwo tu odwołań literackich, muzycznych, filozoficznych), w końcu zawarcie w książce sporego fragmentu historii Europy – zdecydowanie przytłaczają, to jednak autor Weisera Dawidka wychodzi z tego obronną ręką. Pisarzowi udaje się zapanować nad rozbiegającymi się we wszystkie strony wątkami, snuje on historię kunsztowną, budując prawdziwie imponującą literacką partyturę. Tak wyśpiewany Gdańsk przenosi w przeszłość, hipnotyzując melodią-historią nieznanego dzieła Wagnera, pechowego Szczurołapa; pochodząca z niego mamiąca, przewodnia linia melodyczna fletu połączona została z równie osłupiającymi wydarzeniami polityczno-historycznymi. To właśnie melodia z Hammeln zawiśnie nad Gdańskiem Huellego, miastem losów fatalnych i opowieści tragicznych, miejscem, które pamięta bardzo dużo. Dużo więcej, niż jest nam w stanie opowiedzieć jeden człowiek, nawet taki, jak autor Śpiewaj ogrody.
Paweł Huelle, Śpiewaj ogrody
Znak, 2014