Trwające niewiele ponad godzinę przedstawienie to inspirowana dokumentalnymi zapiskami Claude’a Lévi-Straussa opowieść (czy raczej: opowiastka) o współczesnych podróżnikach, globtroterach, korespondentach wojennych – młodych przedstawicielach cywilizacji zachodniej – w różnym stopniu eksplorujących inne części świata; z różnych punktów widzenia obserwujących inne, dalekie kultury. Kilkoro bohaterów w strojach przywodzących na myśl postaci kreskówek snuje barwny, żartobliwy storytelling (tekst Mateusza Pakuły), naigrawając się bezlitośnie z przywar dzisiejszych obieżyświatów.
W owym scenicznym eseju zostaje wykpiony i jest niejako napiętnowany kolonizatorski stosunek do różnic, a może i kulturowych przepaści, których percypowanie jest oczywistym efektem każdej dalekiej podróży. Postawę tę cechuje mniej lub bardziej subtelne poczucie wyższości człowieka Zachodu, jako przedstawiciela jedynej słusznej i prawdziwie rozwiniętej cywilizacji - modelu wyznaczającego wszelkie standardy.
Zdziwienie warunkami i sposobem życia mieszkańców symbolicznie przedstawionych Tropików kryje za sobą często najzwyklejszą wrogość wobec inności, a litość naznaczona bywa pogardą. Pojawiająca się w pewnym momencie spektaklu drwina z powtarzanej frazy „To straszne!” jako reakcji podróżnika na biedę, wojnę i głód przypomina podobne westchnienia przejętych krakowskich mieszczan zwiedzających ostatnią wystawę World Press Photo. Ciekawość świata jest więc nierzadko jedynie pozorem, a rzeczywistość ukazuje żywe i wyraźnie obecne emblematy wyznaczające relację między przedstawicielami szeroko pojętych światów: Zachodu i Wschodu.
Całość jawi się jako dość zgrabna i kompaktowa historia, osnuta jest jednak wokół jednej konkretnej i jasnej myśli, którą nieustannie powtarza się innymi słowami, dodając inne żarty, co, mimo tak krótkiego czasu trwania spektaklu, wprowadza widza w pewne znużenie i zniecierpliwienie. Smutki tropików to owoc próby podjęcia pewnego ryzyka; tworzenie eseistyki teatralnej jest bowiem zadaniem arcytrudnym – tu wartość posiada sam tekst, w dalszej kolejności jego reprezentacja sceniczna, a tego rodzaju konstrukcja może powodować owo znudzenie, zmęczenie dość jednostajnym wykładem. Równie kuriozalna, co zatrważająca jest także sytuacja, w której, by zrozumieć dobrze tekst, trzeba podążać za angielskimi napisami, bo aktorzy rozpędzeni w swoich kipiących żartem kwestiach najwyraźniej zapomnieli, że oprócz nich samych nikt treści dramatu raczej nie zna, a prawdopodobnie chciałby poznać.
Spektakl Świątka, stając się kopią poprzednich jego realizacji, niestety ostatecznie marnuje potencjał tematu, jaki podejmuje. Po wszystkim pozostaje dość nieprzyjemne wrażenie, że formuła programu się wyczerpała, a korzystanie z tego samego przepisu na sukces nie zawsze wieńczy pożądany efekt.
Smutki tropików
Teatr Łaźnia Nowa
Reżyseria: Paweł Świątek
Scenografia: Marcin Chlanda
Tekst i dramaturgia: Mateusz Pakuła
Kostiumy: Julia Kornacka
Obsada:
Małgorzata Gorol, Marek Hucz, Martyna Krzysztofik, Zuzanna Skolias, Łukasz Stawarczyk, Rafał Szumera