Klara – umiejscowiona gdzieś pomiędzy sobą samą a innymi, wypełniona pragnieniem bliskości drugiej osoby tak bardzo, że aż wymykająca się sobie, przecedzona przez potrzebę bycia kochaną. Klara – bohaterka nowej powieści Kai Malanowskiej, autorki, która zna codzienność prawie na wylot, która jest w stanie wytropić jej zaułki, czyli te miejsca, w których gubimy się mimo rutyny, małe pułapki, w które łapie nas chęć dopasowania się – do miejsca, do osoby, do zwyczajności, ale i do buntu, do chwilowej ekstrawagancji czy też do uporczywie obecnej w głowie wizji siebie. Wszystko wymaga przecież przycięcia, skrócenia, wydłużenia lub doszycia, poprawki są niezbędne, codziennie.

3.

W Patrz na mnie, Klaro! autorka funduje czytelniczkom i czytelnikom niezwykle przyjemny zawrót głowy. Mamy trzy narracje, z których każda napisana jest w inny sposób. Już na pierwszy rzut oka widoczne jest to, co dla nich charakterystyczne: początkowy fragment w pierwszej osobie, pogrubioną czcionką, daje posmak stylu kolejnych takich – urywane zdania, szyk przestawny, treści podane raczej wprost i oznaczone datami. Mimo tego, że przez długi czas nie wiadomo, kto mówi i na ile historia ta jest zabawą, a na ile treści w niej zawarte są powiązane z resztą książki, fragmenty te długo pozostawały dla mnie najbardziej intrygujące. Gdy dowiadujemy się, kto je pisze, i wiemy, że tytułowa Klara czyta je jak i my, i jest równie nimi zafascynowana, zostajemy włączeni w fikcyjny świat Malanowskiej, wnosząc do niego kawałki własnych rzeczywistości. Druga pojawiająca się w książce narracja, pisana znów w pierwszej osobie, lecz kursywą, wydaje się bardziej rozmyta, subtelna, język jest tu łagodniejszy, nierozogniony emocjami, choć emocje są, lecz wyciszone. Postać mówiąca, z której wypływają te słowa, zdaje się osobą z tak zwanym bagażem doświadczeń, który ciąży i nie pozwala jej patrzeć heroicznie wprost przed siebie.
Fragmenty te mogą nawet trochę nużyć, lecz tylko do momentu, w którym Malanowska kolejny raz zdradza, kto i dlaczego pisze właśnie tak. Ostatni rodzaj opowieści to narracja trzecioosobowa przedstawiająca świat Klary, to portret szkicowany z pozycji obserwatora, spójny i rzeczowy, napisany prostą czcionką i pozwalający czytelnikowi raz na jakiś czas odetchnąć, wrócić do miejsca bezpiecznego, wolnego od dotkliwej emocjonalności.

2.

Każda z omówionych narracji pokazuje, w jaki sposób Klara unika pojedynczości, bo ta równa się dla niej samotności, jest naznaczona brakiem, dlatego bohaterka powieści Malanowskiej przez długi czas funkcjonuje tylko i wyłącznie poprzez relacje z innymi.

Matczyny brzuch jakby otulał Klarę jeszcze długo po jej narodzinach. Anna żyje życiem córki, córka zatem nie może uwolnić się od życia matki. Malanowska pokazuje, jak bardzo inwazyjna może stać się troska, chęć poświęcenia wszystkiego dla swojego dziecka. Uzależniający charakter związku córki i matki działa na Klarę jak choroba nabyta, staje się początkiem przekonania, że miłość właśnie w ten sposób funkcjonuje, dlatego sama Klara, usilnie próbując rozluźnić krępującą więź z matką, nie robi tego poprzez uniezależnienie się, lecz przez wieczne poszukiwanie osoby, której można oddać siebie doszczętnie, która z chęcią pozwoli zapomnieć o sobie, podaruje życie nieswoje. Strach o córkę, który towarzyszy Annie nieustannie i przeradza się w rodzaj trudnej do zniesienia paniki, to ten sam strach, który wyniszcza każdy związek Klary.

Dwie pierwsze ważne dla niej osoby to Agata, szkolna koleżanka, i, lata później, Michał, przyjaciel znajomej. Agatę bohaterka Malanowskiej obdarza uczuciem obezwładniającym, staje się ona wszystkimi myślami Klary, której rzeczywistość zostaje podzielona na chwile spędzane z przyjaciółką i chwile bez niej. Intensywność, z jaką Klara wchodzi w relację z Agatą, zaczyna męczyć tę drugą, która postanawia zakończyć przyjaźń. To cios powalający na kolana: obolała z rozpaczy Klara, obciążona sobą, nie jest w stanie wykonywać najprostszych czynności dnia codziennego. Odtrącenie okalecza ją tak bardzo, że ślad po nim nie znika, lecz naznacza dziewczynę wiecznym pragnieniem odnalezienia kogoś, w kim można się całkowicie i na zawsze zatracić. Z Michałem rzecz rozgrywa się prawie bliźniaczo. Klara nie może oprzeć się wrażeniu, że łączy ich niezwykła bliskość, bliskość, która ją pochłonie, a ona tak bardzo chce być pochłonięta. Mężczyzna za to, świadomy, że uległ chwilowej fascynacji, do której nie zamierza się przywiązywać, tym bardziej, że jest już w związku z inna kobietą, podobnie jak Agata czuje się przytłoczony intensywnością okazywanych mu uczuć. Gdy widzi, że żaden układ przyjacielski nie wchodzi w grę i sam staje się zmęczony sytuacją, w którą się uwikłał, decyduje więcej nie spotykać się z Klarą.

Gdy w życiu Klary pojawia się Franciszek, bohaterka powieści, pamiętając poprzednie upokorzenia, chce po prostu czegoś, co ma szanse przetrwać, kogoś, kto może będzie kochał mniej, ale dłużej. Franciszek początkowo wzbudza w Klarze uczucia letnie. Lubi go, jest on równie jak ona zmieszany i neurotyczny w sytuacjach towarzyskich, co odróżnia ich od innych ludzi i tym samym łączy. Zainteresowanie Klary Franciszkiem przyprawione jest odrobiną obrzydzenia, lecz wizja kojących wieczorów przed telewizorem, wspólnych zakupów i wakacji, taka rozsądna transakcja – zdaje się lekarstwem na poczucie wiecznego upokorzenia. Klara wychodzi więc za mąż za Franciszka i pozwala regularności działać jak balsam na wyczerpane nerwy. Może nie czuje się spełniona, ale bezpieczna, odchodzi od własnego „ja” tak daleko, jak tylko się da, zapomina o sobie, przynajmniej do momentu, kiedy pojawia się Tamta.

Kobieta, która nagle zakłóca małżeńską rutynę, budzi Klarę z monotonnego snu niebycia, do którego ułożyła się za namową matki. Nigdy by się nie spodziewała, że dobry i miły Franciszek mógłby chcieć czegoś więcej niż to, co mieli – a mieli to poprawne coś zwane życiem wspólnym. Dlatego też Klara decyduje, że musi dowiedzieć się wszystkiego o kobiecie, którą zainteresował się mąż. Szuka wszelkich informacji o niej dostępnych w Internecie - zdjęcia, maile, komentarze na Facebooku, wszystkie tropy, dzięki którym może utworzyć własną definicję Tamtej. Śledzi ją, szkicuje, stara się naśladować jej gesty, sposób ubierania się... Poszukiwanie Tamtej w sobie jest dla Klary jak podróż do własnego wnętrza, podróż, która w efekcie działa terapeutycznie.

1.

Klara – w pojedynkę, skupiona na sobie, niezlękniona, równa Tamtej, wolna od wiecznej chęci stapiania z kimś drugim, pewna tego co potrafi, pełna zaufania do samej siebie. Klara – patrzy na siebie. Proces odzyskiwania własnej tożsamości to temat powieści Malanowskiej, która bez zbytecznego melodramatyzmu opowiada o powrocie do siebie – cokolwiek to oznacza, mogę na powrót być sobą – o powrocie do początku, bo z każdą chwilą staje się coraz bardziej jasne, że tak to się kończy, jak i się zaczęło. Po swojemu.


Kaja Malanowska, Patrz na mnie, Klaro!
Wydawnictwo KP, 2012


PRZECZYTAJ TEŻ:
DWUGŁOS O DROBNYCH SZALEŃSTWACH… KAI MALANOWSKIEJ

ANNA WAJNER O IMIGRACJACH