Prześwietlić, ujawnić, dotknąć – reporter działa szybko, jak światło przenika rzeczywistość; a więc, jakaś rozmowa, druga, trzecia, pięciominutowa przerwa na kawę. I znów notatki, dyktafon, aparat fotograficzny. W tym pośpiechu tylko krótkie zdania, małe epifanie zamiast rozwlekłych fraz, z których wylewa się świat piękny, lecz fałszywy, zamknięty w misternych porównaniach, rozkwitających metaforach – napuszonych tropach. Ponieważ tworzenie literatury wymaga długich godzin, „ślęczenia” nad literami, słowami, a wreszcie zdaniami, bywają chwile, kiedy reporter przestaje biec, poddaje się i marnotrawi czas. Wówczas gdzieś w hotelowym pokoju, a może zupełnie gdzie indziej, dokonuje się metamorfoza – szybki reporter zmienia się w powolnego pisarza. Lidia Ostałowska, mistrzyni form zwięzłych i pełnych, prostych i zaskakujących, precyzyjnych i ludzkich – jest równocześnie pisarką i reporterką. Jako pisarka wymaga od siebie rzemieślniczej precyzji – trawi rzeczywistość, aby, po długich godzinach obserwacji, przedstawić w słowach to, co niechciane i peryferyjne, sprawić, byśmy zauważyli tych, których kultura uczyniła niewidzialnymi. Jako reporterka natomiast obserwuje i słucha wnikliwie, ale nie ocenia, ponieważ wie, że nawet najbardziej „niewinna” opinia może zranić i wykluczyć drugiego człowieka. Oświetlony przez pisarkę bohater staje zatem, wraz z materiałem dowodowym pod pachą, przed sędzią-czytelnikiem – to szkoła etyki dziennikarskiej Małgorzaty Szejnert.
    
W reportażach Ostałowskiej temat – panoramiczny opis problemów społeczności dyskryminowanych – jest zdecydowanie ważniejszy od eksponowania formy, dlatego warto uświadomić sobie, że uzyskanie w tym gatunku efektu przezroczystości autora, przy równoczesnym zachowaniu specyficznego (ale nie całkowicie przejrzystego) stylu, wymaga wiele pracy. Pisarz powinien zniknąć, pozbyć się własnej stylistyki, zacząć mówić językiem bohaterów. Równocześnie zachować dystans i być w centrum wydarzeń – wejść w środek języka, nie zawłaszczając go. Ostałowska zatem nie komentuje, lecz przytacza, nie parafrazuje, lecz cytuje, innymi słowy: oddaje głos bohaterom. Tym bardziej podziw budzi spójność tych reportaży. Wypowiedzi poszczególnych postaci tworzą tutaj większe całości, dając precyzyjny i esencjalny obraz: egzystencji bezrobotnej młodzieży z Bałut, problemów gospodyń domowych z Przerośli Gołdapskiej czy obyczajów romskich społeczności.

Zbiór Cygan to Cygan to podręczna romska encyklopedia opisująca obyczaje, historie, tryb życia i sytuację materialną europejskich Cyganów.
Panoramiczna perspektywa zarysowana w książce Ostałowskiej umożliwia czytelnikowi porównywanie społeczności romskich znanych z Polski z przebywającymi w innych częściach Europy: w Rumunii, na Węgrzech, w Bułgarii, w Czechach i na Słowacji. Leitmotivem tych reportaży jest jednak opowieść o samospełniającej się przepowiedni, o tym, jak Romowie uwierzyli w europejski stereotyp Cygana – czarnego flejtucha i brudasa, złodzieja i artysty, w stereotyp stworzony przez swoich prześladowców.

Opisując romskie obyczaje i legendy, Ostałowska pokazuje, że ich kultywowanie stanowi rozpaczliwą próbę odbudowy oryginalnej romskiej tożsamości, takiej, która nie opierałaby się na spostrzeżeniach i uwagach gadziów (nie-Romów). Nieprzypadkowo zbiór reportaży rozpoczyna opowieść o polskim Cyganie Limalo, który wędruje do Rumunii, aby odnaleźć prawdziwych Cyganów. Cygan to Cygan – tautologia, Cygan szuka prawdziwych Cyganów – paradoks. Przesądy i pomówienia, formułowane przez mieszkańców krajów, do których Romowie przybyli, stworzyły rzeczywistość. Cyganie stali się tacy, jak ich postrzegano – spełnili oczekiwania. Poszukiwania romskiej tożsamości, z powodu braku źródła, zawsze wracają więc do punktu wyjścia, do stereotypu. Ta walka o wyjście z pozornie „oryginalnej” romskiej egzystencji, która w rzeczywistości stanowi fatalne „obce” symulakrum, najbardziej dramatyczny wymiar przybiera w dziedzinach, w których Cyganie uważani są za bezkonkurencyjnych, na przykład w muzyce:

Z początku Andro Drom grał zwykły folk. Kopiował to, co muzykolodzy zebrali pięćdziesiąt lat temu wśród Cyganów i uznali za wartościowe.
- Po pewnym czasie się kapnąłem, że gramy, co każą. To nie jest nasze, ani muzyka, ani treść. Przypominamy figury woskowe z jakiegoś panoptikum. Więc powiedziałem reszcie: dajmy sobie spokój z tym zespołem, koniec.
Nie skończyli. Za to zrozumieli coś ważnego. Skoro nie wiedzą, co to jest oryginalna muzyka cygańska, bo nikt nie zna jej korzeni, muszą szukać w sobie. To oni są źródłem.


Porównanie człowieka do figury woskowej, lalki, marionetki powraca w wypowiedziach bohaterów uwikłanych w historię, płeć czy pochodzenie. Jednym z czynników, który radykalnie zmienił los wielu z nich, była transformacja ustrojowa. Cyganie, lud koczowniczy, tak w ustroju komunistycznym, jak w kapitalistycznym funkcjonowali podobnie – podróżując, wymykali się władzy, która za wszelką cenę chciała skatalogować, policzyć, sklasyfikować, a przede wszystkim osiedlić na stałe („przejście na tory produktywnego życia osiadłego”). Ostałowska podkreśla jednak, że w zależności od ustroju istniały różne sposoby rozwiązywania tzw. „sprawy romskiej”: naziści zamykali Cyganów w obozach koncentracyjnych, władze komunistyczne próbowały policzyć i osiedlić Romów, przydzielając im miejsce zatrudnienia, ustrój kapitalistyczny przyniósł cygańskie osiedla, małe getta – mahały, w których bezrobotni Romowie żyją oddzieleni od „cywilizowanego” europejskiego świata, istnieją, ale jako niewidzialni.

Jednym z celów reportaży Ostałowskiej jest umieszczanie w centrum uwagi bohaterów niechcianych, stanowiących problem zarówno dla instytucji władzy, jak i dla społeczeństwa. Ich istnienie pokazuje nieludzkość systemu kontroli. W z pozoru bezpiecznym, demokratycznym i wolnym świecie istnieją osoby dyskryminowane, spychane na margines, potępiane, osoby, które rodzą się z etykietką: brudas, złodziej, przestępca.

O ile w zbiorze Cygan to Cygan perypetie Romów mieszkających w Polsce stanowią tło dla historii losów Cyganów osiadłych w Europie Środkowo-Wschodniej, o tyle zbiór tekstów pt. Bolało jeszcze bardziej w całości jest poświęcony „niebohaterskim” bohaterom polskiego pochodzenia. Wchodząc w świat „gorszych od urodzenia”, Ostałowska potrafi pokazać, że każdy z bohaterów zasługuje na to, by jego sprawę rozpatrzyć osobno. Bezrobotni młodzi złodzieje z łódzkich Bałut, członkowie Paktofoniki czy dzieciobójczyni z Wrotnowa są odrębnymi jednostkami, których los i problemy są niepowtarzalne. W Bolało jeszcze bardziej reporterka z jednakowym zaangażowaniem oświetla najbardziej napiętnowane przez społeczeństwo postaci. Na naszych oczach prowadzi dochodzenie – szuka, poznaje, pyta i rozpatruje wszystkie opinie, nie wydaje jednak – jak sędzia – wyroku, ponieważ zdaje sobie sprawę, że postępowania jej bohaterów nie sposób ocenić, posiłkując się tradycyjnym systemem wartościowania.

W jednym z najciekawszych studiów postaci „zapętlonych”, których los determinują normy płciowe – poznajemy kobiety wychowane, by służyć mężczyznom. Bohaterki te, pozbawione przez patriarchalną kulturę możliwości decydowania o własnym losie, aby wypełnić swój obowiązek (spełnić rozkaz męża czy ojca), zmuszone są łamać prawo. Ostałowska odkrywa przed czytelnikami paradoks sytemu, w którym władza daje mężczyznom możliwość funkcjonowania poza ustanowionym przez nich samych prawem. Dzieciobójczyni z Wrotnowa czy bohaterka reportażu Z tatą, godząca się na współżycie z własnym ojcem, są ofiarami tego paradoksu – postępując zgodnie z nakazami kultury, będąc posłuszne i uległe wobec mężczyzn, popełniają przestępstwo, więc spotyka je kara, trafiają do więzienia.

Jednak bierność, niezdecydowanie, uległość i obojętność to nie tylko rozpoznawalne cechy bohaterek, „niewyraźne” charaktery posiadają w reportażach Ostałowskiej również mężczyźni. Jak Polska długa i szeroka: w śląskim Mikołowie czy łódzkich Bałutach, wszędzie można spotkać grupki bezrobotnej młodzieży siedzące całymi dniami na ławce przed blokiem, szkołą, w parku. Ostałowska jednak dostrzega, że oto w atmosferze nudnej i gęstej od bezczynności powstaje nowa lokalna społeczność, której członków łączy przywiązanie do konkretnego miejsca, sytuacja życiowa i materialna. Młodzież z Bałut nie wymaga wiele od życia, do szczęścia wystarcza jej szkolne boisko, ławka, puszka piwa i własne towarzystwo. Minimalne potrzeby bohaterowie zaspokajają, popełniając drobne kradzieże. W świetle prawa są więc przestępcami, których należy ścigać. Dlatego organizuje się nocne obławy policji, których zadaniem jest złapać groźnych, niebezpiecznych i nieuchwytnych młodzieńców (studentów, uczniów zawodówek i techników), palących ogniska na osiedlowym placu. Zamiast na Bałutach też Polska (tytuł jednego z reportaży Ostałowskiej) chciałoby się więc powiedzieć „a oto Polska właśnie”. Ostałowska, pisząc o bohaterach uznawanych przez społeczeństwo za degeneratów, zboczeńców, szaleńców (przypadki graniczne i wyjątkowe), pokazuje, jak płynna jest granica między człowiekiem akceptowanym i człowiekiem wykluczonym. Człowiek społecznie akceptowany może w każdej chwili, wraz ze zmianą ustroju politycznego, prawa i innych niezależnych od niego czynników, zostać wykluczony i zniknąć z pola widzenia. Zadaniem reportera i pisarza jest zdjąć z niego czapkę niewidkę. Tworzenie literatury jest więc odczarowywaniem, a Lidia Ostałowska na powrót przemienia niewidzialnych w widocznych.


Lidia Ostałowska,
Cygan to Cygan, Czarne, 2012
Bolało jeszcze bardziej, Czarne, 2012