W 1964 roku została opublikowana powieść Daniela F. Galouye Symulakron 3. Świat w niej zobrazowany to precyzyjnie skonstruowana komputerowa symulacja, a wirtualne byty stają się częścią zaplanowanej strategii marketingowej. To rynek i jego interesy stają się centrum, które generuje konieczność wytwarzania istnień całkowicie im podporządkowanych i nie wiedzących nic o swojej tożsamości. W 1973 roku powieść na potrzeby telewizji zaadaptował Rainer Werner Fassbinder. Niepokojąco przenikliwy serial ukazuje uwikłanie jednostki w system polityczno-ekonomiczny, a także podważa stabilność obrazu kryjącego się za pojęciami ,,rzeczywistość” i ,,tożsamość”. Mnoży pytania. Dziełem Fassbindera otwarcie inspiruje się, co zaznacza już sam tytuł, Jay Scheib, reżyser spektaklu World of Wires.

Spektakl zaczyna się od sceny, której przebieg wyświetlony zostaje na murze skonstruowanym z kartonowych pudeł, za którym ukryci są grający aktorzy. Twórcy budują napięcie między fizyczną obecnością aktora a jego wirtualnym obrazem i są to najbardziej interesujące minuty przedstawienia. Szkoda, że wspominany kartonowy mur zostaje zburzony bardzo szybko. Ukazuje się scenografia utrzymana w żywych kolorach, która elementami wyposażenia przypomina nieuporządkowane biuro, w którym rozgrywa się większość scen.
Wystarczy do tego obrazu dodać drobny element jak np. materac, by przenieść akcję w inną przestrzeń. Gest rozbicia muru, choć sugerujący zniszczenie projektu rzeczywistości jako obrazu jednolitego i stabilnego, ostatecznie prowadzi jednak do uznania prymatu fizycznej obecności aktorów. I choć ich działania są nieustannie filmowane przez kamerzystę i wyświetlane na monitorach, to ta propozycja przekazu medialnego nie wytwarza już takiego napięcia, jakie udało się osiągnąć na początku spektaklu.

Produkcja nowojorskiego zespołu The Kitchen przybiera kształt dynamicznej sekwencji obrazów, które czynią niedostrzegalną granicę miedzy tym, co można by uznać za rzeczywistość a tym, co jest jej symulacją. Pracujący dla korporacji Fred stara się rozstrzygnąć, co jest prawdą, a co tylko sztucznym wytworem. Po zniknięciu doktor Fuller, dręczony bólami głowy mężczyzna nabiera coraz więcej podejrzeń, a  akcja coraz bardziej się komplikuje. Firma, w której powstał komputer wytwarzający alternatywne, sztuczne światy, sama wydaje się być symulacją. Rzeczywistość inscenizowana przez Scheiba ulega rozproszeniu w kolejnych epizodach, w których wykorzystywane są elementy satyry politycznej, romansu, kryminału. Działania aktorskie są  bardzo dynamiczne i wyraziste, wręcz na granicy szarży, co jednak usprawiedliwia przyjęta konwencja spektaklu, który dzięki nim staje się bardzo energetyczny. Sztuczność owych zachowań wprowadza temat imitacji uczuć i pytanie o to, czy są one  w ogóle możliwe w komputerowo generowanym świecie.

Scheib cytuje, wielokrotnie niemal dosłownie, sceny z telewizyjnego pierwowzoru, bawi się materiałem Fassbindera. Jednak temat spektaklu i jego założenia nie współgrają dobrze z medium teatralnym i jego możliwościami technicznymi. Nie udaje się osiągnąć efektu oniryczności, płynnego przechodzenia między kolejnymi symulacjami, zaburzenia sposobu rozumienia rzeczywistości. Spektakl staje się sekwencją obrazów konstruowanych na zasadzie licznych powtórzeń czy wręcz przewidywalnych rozwiązań. Sceny wielokrotnie wpadają w farsowy ton, a działania aktorskie kojarzą się z chwytami wykorzystywanymi w telenowelach.  Czy to jest jednak wada spektaklu? Wydaje się, że twórcy świadomi są swojej bezradności w ukazania zjawiska symulacji na deskach teatralnych i tę bezradność przed widzem obnażają. Pokazują, że są skazani na cytowanie, powtarzanie obrazów, korzystanie ze znanych rozwiązań. Tym samym udaje im się przedstawić świat jako zestaw fikcyjnych scenariuszy, wśród których bezzasadne wydaje się pytanie o prawdę i istotę tożsamości. Jay Scheib pomiędzy kolejnymi gagowymi, budzącymi śmiech rozwiązaniami przemyca pytanie o jednostkę – produkt mechanizmów politycznych, kulturowych, gospodarczych, ekonomicznych, których celom służy. Szkoda jednak, że to pytanie przyćmione zostaje przez ogólne wrażenie spektaklu jako szaleńczej, dowcipnej, ale nie pobudzającej do refleksji, zabawy. Widz zostaje zaangażowany w przedstawienie na prawach gracza pochłoniętego przez świat gry komputerowej. Dynamiczna akcja sceniczna jest interesująca i wciągająca, ale jednocześnie oddala możliwość krytycznego spojrzenia.

World of Wires to spektakl, który ogląda się z przyjemnością  i na którym można się świetnie bawić. Nie wymaga on jednak od widza zbyt wiele. Świat symulacji wydaje się być kolorową i zabawną układanką. Ginie jego ciemna, niepokojąca strona, którą udało się Fassbinderowi pokazać w telewizyjnej adaptacji.


World of Wires (2012), USA
na podstawie Welt am Draht w reżyserii Rainera Wernera Fassbindera (film powstał na kanwie powieści Symulakron 3. Daniela F. Galouye)
Reżyseria i adaptacja: Jay Scheib
Występują: Winsome Brown, Mikéah Ernest Jennings, Rosalie Lowe, Jon Morris, Ayesha Ngaujah, Laine Rettmer, Tanya Selvaratnam
Scenografia: Sara Brown
Kostiumy: Alba Clemente
Dźwięk: Anouschka Trocker
Reżyseria światła, wideo: Josh Higgason
Zdjęcia : Jay Scheib
Produkcja: Tanya Selvaratnam
fot. Kasper Sejersen, Paula Court