Spektakl podzielony jest na trzy części. Niezwykle mocna, prowokująca scena (zatytułowana Hot Dogs) rozpoczyna Kong’s Night. Tancerze za pomocą specyficznych, zwierzęcych ruchów podejmują walkę, schizofreniczny pokaz siły ducha i ciała. Starciu wtóruje hipnotyzująca muzyka. Pierwszy z tancerzy przyjmuje postawę władcy, bezwzględnie narzuca swoją pozycję, przy czym jednocześnie pozwala drugiemu na ingerencję. Bawi się jego słabością, ciekawy strategii działania podwładnego. Kolejnym etapem jest wzajemna akceptacja tancerzy. Na scenę zostaje wrzucony sznur, którym „słabszy” obwiązuje sobie szyję, wykonując przy tym skomplikowaną choreografię. W pełni świadomi nierozerwalnej więzi wzajemnego istnienia tancerze wypracowują technikę opartą na współpracy, pełną emocji i nowatorskich figur.
Kolejna część spektaklu (ecilA) jest oparta na twórczości architekta i malarza Charlesa Le Bruna oraz książkach: Alicji w Krainie Czarów Lewisa Carrolla, Małym Księciu Antoine’a de Saint-Exupéry’ego oraz Nowym wspaniałym świecie Aldousa Huxleya. Główna tancerka Kong’s Night pojawia się na scenie w niezwykle malowniczym kostiumie, którego kształt połączony z plastycznych ruchem aktorki tworzy iluzję poruszającego się jedwabnego liścia. Scenę oplata mozaika ciepłych barw i ekspresji ruchowych. Oprócz Alicji na scenę wchodzi dwóch tancerzy w kombinezonach zakrywających niemal całe ciała. Nie brakuje także Małego Księcia, który usilnie próbuje zwrócić na siebie uwagę dziewczyny. Każdy z bohaterów tej części prezentuje inny rodzaj ruchu. Za pomocą mowy ciała konfrontują indywidualne poglądy na rzeczywistość, uczą się postrzegania oczami partnera, a nawet szukają miłości – aczkolwiek nieudolnie, bez nadziei na porozumienie. W Kong’s Night nieprzerwanie towarzyszy widzom klimat psychodeli. ButterFish, ostatnia część spektaklu, diametralnie różni się od poprzednich barwą światła, ruchem ciała, muzyką. Tancerka oświetlona błękitnym światłem ściąga kostium. Pozbywa się w ten sposób warstwy ograniczającej ruch nie tylko ciała, ale także umysłu.
Tancerze Kong’s Night przedstawiają procesy dążenia do spełnienia marzeń oraz ukrytych pragnień, wartych podejmowania walki i pracy nad sobą. Szczególnie porywające w spektaklu było powierzenie władzy nad światłem − trwaniem i nieistnieniem − woli tancerki występującej na końcu.
Isum Dance Company (Korea Południowa) zaprezentowało tragikomedię Gourd (Tykwa) w choreografii i reżyserii Hae Kyung Lee. Twórcy przedstawili specyficzne połączenie tańca współczesnego i tradycyjnego tańca koreańskiego. Spektakl silnie oddziałuje na widza nie tylko dzięki ciekawej choreografii, lecz także różnorodnej kolorystyce: połączeniu „poszarpanych” kostiumów z odświętnymi strojami ludowymi, pełnymi ornamentyki i intensywnych barw. Isum Dance Company postawiło publiczność przed trudnym zadaniem. Początkowo zrozumiały, pozornie banalny obraz (widzimy chłopaka wyróżniającego się spowolnionym ruchem wśród tłumu tancerek) przeobraża się w skomplikowaną opowieść o próbach zmiany losu. Tykwa przywodzi na myśl los głównego bohatera powieści Książę i żebrak Marka Twaina. Książę, tak jak Edward Tudor, daje żebrakowi szansę na chwilę lepszego życia, zwodzi pięknym tańcem, otwartą postawą, płodząc złudną nadzieję w jego umyśle. Na scenie pojawiają się trzy kobiety w jedwabnych sukniach (nawiązują do tradycyjnych białych szarf z jedwabiu charakterystycznych dla tańca salpuri), które otaczają głównego bohatera w zwiewnym ruchem. Symbolizują ogromną nadzieję żebraka na realizację ukrytych pragnień, nieosiągalnego piękna – tancerz nie może ich dotknąć. Nastrój spektaklu buduje także szczególnie skomplikowana rytmicznie muzyka – solo wykonane w języku koreańskim przy wtórze instrumentów perkusyjnych, których dźwięk tworzy wrażenie nawoływań, przestrogi. W Korei tradycyjny taniec jest nastawiony na przeżycia duchowe, techniczne wykonanie schodzi na drugi plan, co mogliśmy zaobserwować również w tym spektaklu. Najważniejsze są emocje. Poza idyllicznymi scenami w przedstawieniu zobaczymy szereg przykrych, wręcz żenujących scen. Główny bohater jest zmuszany do upokorzeń seksualnych, ukazanych w spektaklu figlarnie, komicznie. Gdy jednak zastanowimy się głębiej nad znaczeniem wykonywanych figur i mimiki tancerzy, obraz staje się przygnębiający. Gdy żebrak zdobywa pozycję, o której marzył, staje się takim samym tyranem, jakim wcześniej był dla niego książę. Być może taka była cena za zdobycie „wyższego” standardu życia. Żebrak bestialsko wykorzystuje bezwzględne posłuszeństwo jednego z dobrych duchów, towarzyszących mu od początku spektaklu, rozkazując poddanie się bezzasadnej karze cielesnej. Dziewczyna, mimo ogromnego strachu, za każdym razem spełnia życzenie, przez co tancerze zwracają uwagę na głęboko zakorzenioną u Koreańczyków wartość posłuszeństwa.Chwały główny bohater doświadcza jednak tylko przez chwilę. Choć chłopak oddaje duszę za marzenie, na koniec zostaje z niczym. Niesłychanie dotkliwa scena obsypania żebraka ryżem stanowi dosadne podsumowanie jego starań. Jest nikim i nigdy nie zdoła tego zmienić.
Kolejnym projektem, który miałam okazję zobaczyć w ramach festiwalu Dancing Poznań był Kina Variatino: Kobieta, która zamiata las w choreografii oraz wykonaniu tanecznym i wokalnym Anny Haracz. Artystka przedstawiła historię kobiety wykonującej bezużyteczną dla społeczeństwa czynność − tytułowe zamiatanie lasu. Haracz przemieszczając się po scenie, schematycznie powtarza figury taneczne. W jej ruchu widać było głębokie zaangażowanie. Jej bohaterkę cieszyło powierzone jej zadanie, jednocześnie walczyła z niezrozumieniem, szyderstwem innych. Interesujące w performansie artystki było wokalne solo wykonane a’capella.
Podczas drugiej części wieczoru w Teatrze Ósmego Dnia Krakowski Teatr Tańca zaprezentował CiciNdela. To spektakl w wykonaniu namiętnego duetu – Agaty Syrek i Pawła Łyskawy – w choreografii Eryka Makohona. Przedstawienie rozpoczyna scena, w której tancerka mechanicznie ćwiartuje arbuzy; kobieta obrzuca jednocześnie publiczność frywolnym, dwuznacznym spojrzeniem. Tancerz, ukryty dotychczas pośród widowni, skuszony owocem, ślepo podąża na scenę. Rozpoczyna się przejmujący dialog emocji. Tancerze wprowadzają publiczność w nastrój romansu. Towarzyszą temu nadzwyczaj trudne technicznie konfiguracje ruchowe, w których tancerze przyciągają i odpychają kołyszące ciała. Miłość pochłania ich coraz bardziej, zżera od środka. Kobieta bawi się wybrańcem, zgłębia jego psychikę, analizując każdy jego ruch. Emocje tancerza próbującego wydostać się z kokonu (symbolicznie przedstawiono to za pomocą gwałtownego zrywania swetra) przeciwstawione są beznamiętnej postaci femme fatale (świetnie ogranej aktorsko przez Agatę Syrek), której jedyną reakcją na usilną walkę ofiary jest mechaniczne jedzenie jabłka. Doskonale ukazuje to charakter ich relacji. Starcia przybierają coraz groźniejszy obrót. On próbuje przeciągnąć ją na swoją stronę. Ona bawi się jego uczuciami, kokietuje, a po chwili z satysfakcją spycha go na ziemię i depcze jak zużyty przedmiot.
W spektaklu bardzo ważną rolę odgrywa muzyka (Yann Tiersen, Lisa Gerrard, Bill Withers Jacaszek & Miłka), jednak choreografia wykonywana w ciszy wyjątkowo oddziałuje na zmysły. Szczególna jest scena agonii (z kolei bezbłędnie zagrana przez Pawła Łyskawę), w której tancerz porusza się jak gdyby dostał ataku padaczki, słaniając się wokół nóg Cicindeli. Raz po raz wspina się po ciele tancerki, która katuje go z każdym ruchem. Ale czy przed naszymi oczami rozciąga się rzeczywisty obraz? Wręcz przeciwnie. Ostatnia scena uzmysławia nam, że ta, którą uważaliśmy za kata, ostatecznie staje się ofiarą. Zakrztusza się własną pychą i umiera. Prawdziwa Cicindela, symulując porażkę, pozostaje cały czas w ukryciu aż do chwili śmierci przeciwnika. Mgnienie oka i znów zaatakuje. Znienacka. Śmiertelnie.
Podczas festiwalu Dancing Poznań tancerze prezentowali modyfikacje tańca współczesnego uwarunkowane różnicami kulturowymi, technicznymi, ale przede wszystkim odmiennym źródłem inspiracji. W ramach festiwalu zorganizowano także Flash Mob z finałem na Starym Rynku w Poznaniu i ciekawą inicjatywę Couching Project, adresowaną do tancerzy reprezentujących zaawansowany poziom.
Z wszystkich spektakli, które miałam okazję zobaczyć CiciNdela wywarła na mnie najlepsze wrażenie. Duet Agaty Syrek i Pawła Łyskawy uwodził doskonale wykonaną choreografią i szczerymi emocjami dopełniającymi ruch sceniczny. Szczególnie warto podkreślić znaczenie przewrotnego, intrygującego zakończenia burzliwej relacji tancerzy. Jedynie spektakl Kobieta, która zamiata las nieco mnie rozczarował, zbytnio odstając od bardzo wysokiego poziomu pozostałych spektakli.ch festiwalu. Nie można jednak pomijać pozostałych spektakli, podobnie urzekających i zaskakujących doborem tematyki i nieziemskim tańcem.
IX Międzynarodowy Festiwal Teatrów Tańca „Pamięć” (18–25 sierpnia 2012).
Maria Kong Dancers Company (Izrael)
Kong’s Night
cz. I Hot Dogs – chor. Leo Lerus
cz. II ecilA – chor. Anderson Braz
cz. III ButterFish – chor. Artour Astman
Premiera: 2011
Isum Dance Company (Korea Południowa)
Gourd (Tykwa)
Choreografia i reżyseria: Hae Kyung Lee
Premiera: 2010
Kino Variatino (Polska)
Kobieta, która zamiata las
Choreografia, taniec i śpiew: Anna Haracz
Konsultacja choreograficzna: Agnieszka Noster
Premiera: 2010
Krakowski Teatr Tańca (Polska)
CiciNdela
Choreografia i scenografia: Eryk Makohon
Premiera: 2006