Nowa siedziba Teatru Konsekwentnego to jeden z licznych powodów, aby odwiedzić warszawską Pragę. Jedna z najstarszych niezależnych scen teatralnych przyciąga między innymi wyjątkową i niepowtarzalną atmosferą przestrzeni. Koneser – dawna wytwórnia wódek – to swoisty symbol dla mieszkańców tej strony Wisły. Dzisiaj zaprasza w swoje mury wszystkich złaknionych teatralnej rozrywki. Niedawno odbyła się tu premiera najnowszego spektaklu Adama Sajnuka – Gry.

Teatr Konsekwentny zyskał grono wiernych widzów głównie dzięki swojemu repertuarowi. Artyści brali na warsztat często dość ryzykowne i mało popularne teksty, które dotyczyły współczesnych problemów młodych ludzi. Od początku istnienia Teatru za kierunek artystyczny był odpowiedzialny Adam Sajnuk – lider i założyciel grupy. O swoim teatrze mówił: Byliśmy grupą Niekonsekwentnie Konsekwentnych. Co więc stało się z konsekwencją w tym teatrze?

Gra to adaptacja opowiadań Dorothy Parker – popularnej amerykańskiej pisarki pierwszej połowy XX wieku. Jej twórczość nie jest powszechnie znana w Polsce. Zbiór opowiadań przedstawia losy różnych kobiet. Adam Sajnuk – autor scenariusza oraz reżyser – wybrał jedynie pięć bohaterek: kobiet w różnym wieku, reprezentujących odmienne stereotypy, przedstawionych w niepodobnych do siebie sytuacjach życiowych. Wykorzystał znany już widzom schemat z filmu Pedra Almodóvara Kobiety na skraju załamania nerwowego czy spektaklu Krystyny Jandy Kobiety w sytuacji krytycznej. Podzielił spektakl na pięć oddzielnie rozgrywających się historii. W każdej opowieści występują ci sami aktorzy – Eliza Ratajczyk, Małgorzata Rożniatowska, Marta Malinowska, Mariusz Drężek oraz sam reżyser. Pierwsza historia, osadzona w amerykańskich realiach lat sześćdziesiątych, dotyczy modelki z hurtowni ubrań. Ładna blondynka, w wyzywającym stroju, snuje wspomnienia o swojej wielkiej miłości. Wszystko to w rytm głośnej klubowej muzyki, w licznym towarzystwie mężczyzn, dla których dobra zabawa wiąże się z dużą ilością wypitego alkoholu i wieloma wypalonymi papierosami.

Przyjęcie teledyskowej konwencji opowieści bardzo rozprasza i szybko męczy widza. Zabieg ten wpłynął na postrzeganie głównej bohaterki. Dziewczyna jest ładna, zgrabna i nic nie reprezentuje swoją osobą. Głośna, hałaśliwa, nieco wulgarna i rozwiązła ma tylko jeden cel w życiu – znaleźć męża. Udaje jej się to dość szybko. Zakochuje się bez pamięci, bezkrytycznie patrzy na swojego partnera. Z czasem okazuje się, że nie ma między nimi żadnej nici porozumienia. Oboje zatracają się w ciągłych imprezach i używkach. Ich wielka, wspaniała miłość wygasa i pozostaje im już tylko cynizm oraz żal.


W kolejnej odsłonie poznajemy Hioba oraz jedną z jego kochanek. Mężczyzna spotyka się z wieloma kobietami, które wiedzą o sobie wzajemnie. Zamiast przerwać tę wyniszczającą relację kolejne dziewczyny dzwonią do niego i zabiegają o jego uwagę. On zbywa je kłamstwami. Partnerka, która na to patrzy, jest bezsilna i bezradna. Liczne awantury z ukochanym przerywają telefony od kochanek. Bohaterka chciałaby zerwać znajomość, ale nie potrafi. Jest kolejną kobietą bez charakteru, która nie radzi sobie z własnymi uczuciami. Aktorzy – Mariusz Drężek oraz Eliza Ratajczyk – zmagali się na scenie z wieloma emocjami. Jednak cała historia miała zbyt oczywisty przebieg. Nie pomogła nawet dobra gra aktorska. Wielokrotnie powtarzany schemat – para dochodzi do porozumienia, po czym dzwoni kolejny telefon – był nudny i łatwy do przewidzenia. Zdecydowanie zabrakło tu wyobraźni i urozmaicenia fabuły.

Następną bohaterką jest żona czekająca na męża – żołnierza. Skupiona na swoich emocjach, prowadzeniu domu zatraca się w oczekiwaniu na powrót ukochanego. Nie liczy się dla niej samo spotkanie z dawno niewidzianym mężczyzną. Najważniejszą kwestią staje się rozłąka. Pielęgnuje w sobie uczucie samotności, opuszczenia, co powoduje, że nie docenia chwil z bliską osobą. Mąż szybko ucieka od rozhisteryzowanej partnerki. Kobieta znowu zostaje sama wraz ze swoim bólem i tęsknotą. Zamiast żyć pełnią życia wybiera stan zawieszenia i oczekiwania. Inaczej niż bohaterka kolejnej historii – singielka, która w przypadkowym barze flirtuje z przygodnymi mężczyznami. Nie szuka stałego partnera, a jedynie chwilowego zapomnienia w obcych ramionach. Historie tych kobiet są oddane w spektaklu jedynie przez proste scenki rodzajowe. Zabrakło w nich prawdziwych emocji. Ich samotność wydaje się pusta, nieprawdziwa i na pokaz.

Najciekawszą portretowaną osobą jest matka opuszczona przez męża oraz syna. Nie może ona pogodzić się z tym, że jej dziecko woli nową rodzinę ojca. Pełna zawiści próbuje wzbudzić w chłopcu współczucie, a wręcz litość. W roli rozgoryczonej i osamotnionej kobiety można zobaczyć Małgorzatę Rożniatowską. Jest to zdecydowanie najlepsza kreacja, a także najlepsza scena w tym spektaklu. Pełna żalu i złości aktorka prezentuje świetną grę i żywe emocje. Dodatkowo swoim charakterystycznym głosem śpiewa znaną wszystkim piosenkę Czesława Mozila Wesoły kapelusz. Tekst utworu jest przesłaniem całego spektaklu:

Swoje ciało umieszczam w sukience.
wkładam nogi, piersi i ręce,
ale głowę zostawiam na stole,
bo bez głowy na miasto iść wolę.

Nikt nie będzie wiedział, kim jestem,
tylko suknia mnie zdradzi szelestem,
więc założę na szyję kapelusz,
po nim poznasz mnie dziś, przyjacielu.

To dla ciebie ubieram się modnie:
nie w biustonosz, rajtuzy i spodnie.
To dla Ciebie pomysły mam nowe.
To dla Ciebie straciłam głowę.


Bohaterki Gry pogrążają się w uczuciach, tracą głowę dla niewłaściwych mężczyzn. Są samotne, nawet jeśli nie są same. Ciągłe zabieganie o czyjeś zainteresowanie, życie dla kogoś, a także skupienie się wyłącznie na własnych emocjach wyniszcza je i prowadzi do toksycznych relacji. Pojawiają się jedynie pretensje o niespełnione marzenia i wygórowane wymagania. Sztuka nie ma wydźwięku moralizatorskiego. Nie poucza i nie daje żadnego rozwiązania. Jedynie ukazuje kobiety, które przez ukrywanie się za fasadą pięknych słów, same skazały się na samotność i wyobcowanie. Mężczyźni pozostali obojętni na ich ciągłe przeprosiny, błaganie o dobre słowo i uczucia.

Spektakl to zapis dialogów pomiędzy kolejnymi parami. Reżyser przedstawia w przerysowany i prześmiewczy sposób niezaradność kobiet. Tytułowa Gra jest czymś więcej niż rozmową między dwojgiem ludzi. Oznacza walkę o przetrwanie i własne ja. Kobiety udają inne, niż są, grają podczas spotkań z mężczyznami. Są przerażone swoją samotnością. To wszystko ukazuje książka Parker, niestety zabrakło tego w scenariuszu. Sztuka jest tylko odwzorowaniem poszczególnych typów kobiet.

W latach dwudziestych, w których Dorothy Parker napisała opowiadania, taki wizerunek płci pięknej mógł zaskakiwać. Natomiast teraz budzi jedynie żal. Kobiety się zmieniły. Nie są już rozhisteryzowane i egzaltowane. Oprócz tego zmieniła się publiczność. Oczekuje dobrej rozrywki, która niesie za sobą jakąś wartość. Niestety reżyser nie zaprezentował nic wyjątkowego i ciekawego.  Wspomniany film Pedra Almodóvara czy spektakl Krystyny Jandy dawały czytelne rozwiązanie problemu. Ratunkiem dla kobiet w sytuacji krytycznej są szczerość i autentyczność. Takiej właśnie odpowiedzi zabrakło w przedstawieniu Adama Sajnuka.

Teatr Konsekwentny
Gra
na podstawie książki Dorothy Parker
scenariusz i reżyseria: Adam Sajnuk
scenografia i kostiumy: Katarzyna Adamczyk
oprawa muzyczna: Michał Lamża
występują: Eliza Ratajczyk, Małgorzata Rożniatowska, Marta Malinowska, Adam Sajnuk, Mariusz Drężek
premiera: 23 czerwca 2012
zdjęcia: archiwum Teatru