Chłopiec w rozczulający, ale jednocześnie bardzo przenikliwy sposób próbuje dowiedzieć się, czym różni się od innych Polaków i dlaczego nagle stał się kimś Innym, złym, który nigdzie nie pasuje, i dlaczego na wszystkich drzwiach pojawiały się tabliczki z napisem NIE. Szuka odpowiedzi w atlasie anatomicznym, ale wszystkie części ciała ma „prawidłowe”. Poznawanie siebie jest tu powiązane z dojrzewaniem w ogóle, czyli także z cielesnością; bohater płynnie przechodzi od problemów filozoficznych do podziwiania kobiecych kształtów.
Narrator obawia się przede wszystkim braku akceptacji i samotności; jak mówi: gdy nie znajdą niczego, co byłoby normalne, swojskie, zaczną mnie pchać, wypychać przez bramę, przez długi tunel wysadzany żółtą kostką.
W nocy, kiedy nie ma już siły, by udawać, snuje fantastyczną opowieść o swoich początkach, o babci i dziadku, rodzicach i ciociach, którzy całkiem oficjalnie i z dumą żyją jako Żydzi, chodzą do synagogi i przeżywają najróżniejsze historie, których częścią jest mały chłopiec. Potrzeba narracji o sobie samym jest więc tak silna, że podświadomość postanawia ten brak załatać, by chłopiec mógł z ułamków różnych historii stworzyć zwierciadło, w którym mógłby się przejrzeć. Pod koniec snu jednak wszystko się rozpada. Tymczasowy świat zamienia się w ruinę, w groby, które pozostają po zagładzie. Historia, którą próbuje poznać bohater, okazuje się znacznie bardziej skomplikowana i tragiczna, niż mógł przypuszczać, oddając się marzeniom o dziadku, który wykradł pannę młodą jednemu z członków swojej rodziny.
Wyznanie to próba spojrzenia na przełomowy moment dzieciństwa – moment rozpoznania własnej żydowskiej tożsamości. Gren podkreśla jednak też wagę opowieści i autointerpretacji w ogóle. Jego jedenastoletni bohater jest historią, którą opowiada, lecz również jest historiami, które opowiada się o nim. Tożsamość kształtuje się w miejscach, gdzie te narracje się spotykają.
Roman Gren, Wyznanie
Czarne, 2012