Tematy spektakli dotyczyły zakresu socjologii i polityki. Wydarzenia zaprezentowane w ramach krakowskiego przeglądu zaskakują różnymi rozwiązaniami, ale przede wszystkim wyszukanymi przekształceniami tradycyjnego pojęcia taniec. Projekt SZTRUKS-u wywołał w środowisku burzliwą dyskusję: czy przedstawiane projekty to jeszcze taniec, czy już propozycje z pogranicza różnych sztuk? Ale jakich? Kluczowa kwestia zdefiniowania kategorii teatralno-tanecznych stanowiła nieodłączny element festiwalu.
















zdjęcie: J.Tochowicz

Spektakl otwierający "Nowy taniec w starym Krakowie", Tralfamadoria Izabeli Chlewińskiej zaintrygował widzów już od samego początku. Artystka stworzyła widowisko oparte na wymyślnych figurach taneczno–akrobatycznych, podjęła też próbę rozmowy z publicznością. Chlewińska w ciekawy sposób wykorzystała w tym celu nowe media. Początkowo banalne kształty, rysowane na tablecie i odgrywane przez Chlewińską za pomocą symilarnego ruchu ciała, wraz z rozwojem akcji spektaklu przeobrażają się w zagadkowe komunikaty dotyczące ludzkiej egzystencji, rozmyślań nad życiem i śmiercią, niestabilności wewnętrznego ja. Artystka mi postanawia stworzyć odmienną, istniejącą równolegle do naszej planety Tralfamadorię. Chlewińska prezentuje, zarówno za pomocą słów, jak i kuriozalnych póz, historię Billy’ego – głównego bohatera powieści Kurta Vonneguta Rzeźnia nr 5. Amerykański żołnierz, podobnie jak kosmici z Tralfamadorii, cierpi na chorobę polegającą na „wypadaniu z czasu”:jednocześnie znajduje się we wszystkich momentach życia. Tancerka z wyszukaną precyzją kreuje postać „tralfamadorczyka” za pomocą zestawienia specyficznej dynamiki ruchu i zagadkowych gestów (zakrywanie oka) z rysunkami tworzonymi za pomocą tabletu. Warto zwrócić także uwagę na symboliczne rekwizyty, na przykład uprząż, którą artystka zakłada na samym początku spektaklu. Symbolizuje ona nie tylko proces translokacji na lepszą planetę, ale też element chroniący przed nieznanym, przed zniknięciem drugiego człowieka. Jest znakiem strachu przed samotnością i śmiercią. Uprząż może również symbolizować jarzmo narzucanych ograniczeń. Artystka nieraz przybiera przerażające, wykręcone pozy, które na pozór ilustrują zachowanie dzikich zwierząt, jednak w rzeczywistości przedstawiają obraz − monstrualnego dla Tralfamadorczyków − człowieka.

















zdjęcie: J.Tochowicz

Kolejny zaprezentowany w ramach festiwalu spektakl to Rekonstrukcja – wyreżyserowana i opracowana przez Joannę Leśnierowską. Na widowisko składają się nie tylko impresje ruchowe, ale także bardzo istotne komunikaty wysyłane do widowni i zawarte w folderach fotografie i zlepki słów („remanent pamięci”, „przekład z Ja. tekstura”, „fakty wyobraźni”, „głowa na nogach”). Modernizowany jest również motyw muzyczny. Początkowo delikatna, relaksacyjna muzyka, z czasem przybiera postać niskogatunkowego utworu techno, przywołującego klimat dyskotek. Rekonstrukcja zwizualizowana przez Leśnierowską i jej współpracowników, Janusza Orlika oraz Aleksandrę Borys, opowiada − dla niektórych widzów trochę nieczytelnie − intymną historię wydarzeń z młodości Leśnierowskiej, bolesnej samotności i kłopotliwych powrotów do przeszłości. Nastrój spektaklu wywołany jest przez różnorodne środki. Z jednej strony trans, w którym ewidentnie znajdują się uczestnicy Rekonstrukcji; wciąga on do środka, roznieca w odbiorcy pragnienie przejścia z widowni na scenę. Z drugiej strony zaś momenty przeciągania akcji wywołują silne poirytowanie.















zdjęcie:M.W.Jędrzejewska

Drugi dzień festiwalu "Nowy taniec w starym Krakowie" otwierał projekt polsko-szwedzki This Universe Maiji R. Raumanni we współpracy z Marysią Stokłosą wykreowała na scenie minimalistyczny obraz wszechświata. Brak w nim ekspansywnych migracji przedmiotów i ludzi. Na scenie pozbawionej ostrej kolorystyki dostrzegamy jedynie namiot i pulpit na nuty. This Universe to spektakl obrazów, pełen ożywczego zapału do działania, wyraz szczerości. Artystki wykonują zwyczajne czynności, takie jak: picie mleka czy gwizdanie. Ukazują je jednak w kontekście młodzieńczego zachwytu nad normalnością. Jak w większości spektakli zaprezentowanych w ramach przeglądu tempo akcji jest swobodnie modyfikowane. Wykonywane są specyficzne kroki, jednakże trudno nazwać je tanecznymi. This Universe wymusza pytania o trwanie, współistnienie człowieka i przedmiotu, a także dialog międzyludzki. Zwraca również uwagę na rolę szczegółu, koloru, otoczenia. Artystki wprowadzają znaczącą metaforę zaludniania świata. W momencie rozrzucania cukierków na scenę dokonują aktu stworzenia. Symultanicznie rozprowadzane są również porcelanowe figurki zwierząt, co niemal automatycznie przywodzi na myśl boski akt kreacji.
















zdjęcie: K. Schubert

Jako przedostatnie wystąpiło Harakiri Farmers – organizatorzy festiwalu − ze spektaklem Moskwa. Widowisko urzekało połączeniem gry tancerki i pianistki. Mottem spektaklu jest intrygujący fragment Długiego pożegnania Raymonda Chandlera: „Jej twarz miała taki specyficzny, napięty wyraz, który czasem cechuje neurotyków, czasami oznacza głód płciowy, a czasami jest po prostu spowodowany intensywnym uprawianiem diety”. Dominika Knapik, zainspirowana postacią Vivien Leigh, przybiera maskę, czyni w ten sposób ze swoich uczuć i doświadczeń widowisko teatralne. Knapik z fanatyczną precyzją wciela się w neurotyczny charakter postaci – odtwórczyni Anny Kareniny. Wraz z upływem czasu wykonywane manewry zyskują na dynamiczności, stają się niekiedy automatyczne, nie tracą jednak przy tym nic ze swojej precyzji. Wyrazisty akompaniament Dobrochny Krówki buduje złowróżbny nastrój grozy, obawy przed nieopanowanym szaleństwem duszy. Cały spektakl osnuty jest aurą niepokoju, intryguje niepewnością dalszych zdarzeń. Warto również wspomnieć, że Moskwę doskonale dopełnia pełen mroku film V, także autorstwa Harakiri Farmers, stanowiący komentarz do spektaklu. Film został zrealizowany w opuszczonych zrujnowanych przestrzeniach fabrycznych. Tajemnicze ujęcia fragmentaryzujące ciało tancerki, niespodziewane zbliżenia oraz gwałtowne zmiany perspektyw nadzwyczaj intrygują publiczność.
























zdjęcie:M.W.Jędrzejewska

"Nowy taniec w starym Krakowie" zakończył spektakl Magdaleny Przybysz Mój Poland Drive. Jest to bardzo zróżnicowany artystycznie performance, w którym artystka za pomocą nowych mediów przedstawia lata swojego dzieciństwa w komunistycznej Polsce. Przybysz silnie podkreśla powiązanie swojej dorosłości z kształtowaniem się demokratycznej Rzeczpospolitej. Widowisko wzbogacone jest w liczne, nieraz żartobliwe, filmiki ukazujące dziecięce pragnienia, na przykład nieodpartą chęć latania, odłączenia się od szarej rzeczywistości. Mój Poland Drive wzbogacony jest również grą na gitarze elektrycznej symultanicznie wykonywaną z tańcem. Performerka bardzo ciekawie wykorzystuje znajdujące się na sali rekwizyty, za pomocą których oddziałuje na wyobraźnię publiczności. W spektaklu nie brakuje również elementów komicznych, Przybysz dzieli się bowiem z publicznością „nowinkami” ze świata polityki czy sportu. Spektakl kończy się zmodyfikowaną wersję utworu Koko, koko Euro spoko!.

Krakowski festiwal okazał się bardzo interesującym projektem wywołującym liczne pytania dotyczące kierunku, w którym zmierza taniec. Wzbudził wątpliwości, czy artyści nadal chętniej sięgają w kierunku wystudiowanego tańca, czy też wykorzystują profesjonalne umiejętności taneczne do innych celów. Z łatwością można było zauważyć, że wszyscy performerzy, których spektakle mogliśmy zobaczyć, podejmują próbę odcięcia się od konwencjonalnego pojęcia tańca. Jego dotychczasowa funkcja i charakter wydają się być pewnego rodzaju przeszkodą w realizacji autorskich koncepcji. Zaprezentowane przez artystów choreografie wyznaczają tańcu nieco odmienne cele, diametralnie odróżniają się też sposobem prezentacji. Ale czy jest to uwarunkowane jakąś koniecznością? A może to nie konieczność, lecz znużenie widzów tańcem klasycznym?

Nowy taniec w starym Krakowie
9 - 10 maja 2012