Iluzje Iwana Wyrypajewa trudno nazwać spektaklem. Sam reżyser określa je raczej jako spotkanie, podczas którego czworo aktorów opowie widzom historię dwóch zaprzyjaźnionych par małżeńskich: Denny’ego i Sandry oraz Alberta i Margaret. O czym? O miłości rzecz jasna. Nie o tej pełnej dramatyzmu, porywów serca i piętrzących się niczym w powieściowym romansie przeciwności losu, którym kochankowie muszą się przeciwstawić, aby uzyskać szczęście. Jest to opowieść o miłości codziennej, która – jeśli jest szczera i głęboka – okazuje się równie fascynująca. Uczuciu temu towarzyszy również śmierć, nie ta tragiczna, lecz naturalna, wywołana podeszłym wiekiem. Jest to więc w pewnym sensie spektakl o rozrachunku z życiem, miłością i towarzyszącymi mu iluzjami.

Opowieść Wyrypajewa rozpoczynają cztery monologi rozgrywające się na tle zielonej, aksamitnej kurtyny ozdobionej złotymi frędzlami. Juliusz Chrząstkowski, Anna Dymna, Krzysztof Globisz i Katarzyna Gniewkowska pojawiają się kolejno na scenie, nie po to by grać, lecz aby podzielić się z widownią doświadczeniem bohaterów.
Ich słowa wypowiadane są do mikrofonu, kierują się bezpośrednio ku widowni. Dzięki temu zabiegowi znika dystans pomiędzy osobą aktora, a fikcyjną postacią. Każdy monolog staje się bardzo intymny. Pierwszy z nich stanowi wyznanie Denny’ego znajdującego się na łożu śmierci skierowane ku żonie Sandrze. Wypowiedź ta stanowi apologię trwającego ponad pięćdziesiąt lat małżeństwa, które przepełnione było wzajemną miłością. Chwilami słowa te ocierają się niebezpiecznie o kicz, lecz mimo to oddziaływają głęboko na widownię. Zacytowany przez Chrząstowskiego monolog Denny’ego uruchamia kolejne, tym razem przynależne pozostałym postaciom. Każda z nich kochała, lecz każda inaczej; nie zawsze na tyle szczęśliwie i wzajemnie jak mogłoby się to z początku wydawać.

Po tej ekspozycji kurtyna podnosi się ukazując ustawioną w głębi sceny scenografię składającą się z paneli kontrolnych odpowiadających za nagłośnienie. Widać również zegar odliczający czas pozostały do końca spektaklu. Aktorzy oddalają się w głąb, by powracać ku przodowi sceny celem wygłoszenia kolejnych monologów. Nad tak skonstruowaną sytuacją sceniczną czuwa dyrygent (Marta Mazurek, PWST), która pstryknięciem palców czy też gestem dłoni steruje oświetleniem i muzyką w trakcie całego przedstawienia. To ona również przerywa aktorskie wypowiedzi, aby uzupełnić je o dodatkowe informacje.

Dla zrozumienia zamysłu Wyrypajewa ważny jest już sam tytuł spektaklu. Z jednej bowiem strony już na poziomie formalnym widać przewrotną grę pomiędzy iluzją i deziluzją, życiową prawdą a teatralną fikcją. Z drugiej zaś iluzją zdaje się być sama miłość – aby ta stała się prawdą muszą w nią uwierzyć dwie osoby, gdyż jak mówią cytowani bohaterowie miłość jest wzajemna, albo nie ma jej wcale. Przedsięwzięcie Wyrypajewa doskonale pokazuje, że prosty temat (mogłoby się wydawać, iż nawet banalny) opracowany przy pomocy skromnych środków teatralnych może dać piorunujący efekt. Co więcej, efekt ten niesie za sobą bardzo pozytywną energię. Z tego właśnie powodu polecam każdemu uczestnictwo w zaproponowanym przez reżysera spotkaniu.


Iluzje
Iwan Wyrypajew

reżyseria:
Iwan Wyrypajew
obsada:
Druga Kobieta - Katarzyna Gniewkowska
Drugi Mężczyzna - Krzysztof Globisz
Pierwsza Kobieta - Anna Dymna
Pierwszy Mężczyzna - Juliusz Chrząstowski
Dyrygent: Marta Mazurek (PWST)
przekład: Karolina Gruszka, Agnieszka Lubomira Piotrowska
scenografia: Anna Met
kostiumy: Katarzyna Lewińska
muzyka: Cazimir Liske
asystent reżysera: Damian Dąbek (WRD PWST)

Premiera:
2012-04-27 duża scena