Artysta jako twórca sztuki jest jej siłą sprawczą, ale nie oznacza to wcale, że nie może być jej główny tematem, obszarem zainteresowania. Eva&Adele są tego żywym przykładem. Proces kreowania własnego wizerunku w przypadku omawianego duetu jest nie tylko artystycznym przebraniem, ale wręcz sposobem życia. Ich starannie zaplanowany strój wraz ze wszystkimi dodatkami – parasolkami, torebeczkami, perłami na szyi, butami na szpilkach i rajstopami – staje się znakiem rozpoznawczym. Różowe ubrania, skórzane dodatki lub najgorętszy hit minionego sezonu – panterka, stanowią składowe ich wizerunku. Tak przygotowane pojawiają się na najważniejszych eventach współczesnego art world’u – w Wenecji, Kassel, Bazylei czy w Nowym Jorku. Nie sposób ich nie zauważyć, zawsze chętne do rozmowy, same zaczepiają napotkanych ludzi, niezwykle chętnie się z nimi fotografują. I właśnie ten ostatni rodzaj działań jest trzonem prezentowanej aktualnie w krakowskim MOCAKu wystawy Artysta = dzieło sztuki.
EVA & ADELE, CUM POLAROID 17, Madryt, 1993, VG Bild-Kunst, Bonn 2012
Artystki pozując do zdjęć, zawsze proszą o przesłanie im fotografii, najlepiej podpisanej, z dedykacją lub chociaż miejscem jej wykonania i autorem. Tak tworzą swoją osobliwą kolekcję. W MOCAKu została ona na potrzeby wystawy w odpowiedni sposób spreparowana – powiększone zdjęcia matowych plakatów, które prezentowane na ścianach muzeum tworzą pamiętnik ich życia i zapis działań artystycznych. Sam fakt, że Eva&Adele są, sprawia, że dzieło sztuki istnieje. Swoisty pokaz mody i miłości przepełniającej współpracujący ze sobą już dwadzieścia lat duet sprawia, że o sztuce zaczynamy myśleć nie tylko jako o przedmiocie czy działaniu, ale również jako o osobie.
EVA & ADELE, CUM POLAROID 27, Wenecja, 1993, VG Bild-Kunst, Bonn 2012
Wystawa opiera się przede wszystkim na problemie kształtowania samego siebie.
Przypomnę tylko o uwolnieniu kobiecości ukrytej w męskim ciele Evy, a następnie homoseksualnym ślubie artystek, aby uzmysłowić jak daleko posunięty może być ten proces przekształceń. Dzięki temu żyją one w zgodzie z poczuciem własnego jestestwa, wolności i możliwości świadomego odseparowania się od zachowań i standardów życia, narzuconych przez współczesne społeczeństwo. Pozornie autentyczne normy i wartości kobiecości i męskości zostają przez Evę&Adele całkowicie zdewaluowane, wyśmiane i niemożliwe do precyzyjnego wyjaśnienia. Mimo tego, to właśnie ich świat jest autentyczny – zgodny z ich mentalnym postrzeganiem, swobodą życia z samym sobą, dokonywaniem samodzielnych wyborów.
EVA & ADELE, CUM POLAROID 94, Kassel, 1992, VG Bild-Kunst, Bonn 2012
Przekształcenia fizyczne podkreślone są doborem stroju. Właśnie ten aspekt został uwydatniony w MOCAKu. Już przy wejściu na wystawę na ścianie zawieszone zostały figlarne parasolki. Na ścianach kolejnych sal znajdują się powiększone zdjęcia, na których artystki prezentują się w nowoczesnych kreacjach (seria CUM), a także fotograficzny pamiętnik zrobiony polaroidem, a przede wszystkim stroje. Na manekinach, niczym w butikach znamienitych projektantów/projektantek mody, zaprezentowane zostały ubrania, w których artystki występowały podczas różnych wydarzeń artystycznych. Wzbogacone w skrzydła kreacje podkreślają wolność, jaką rządzi się życie i sztuka Evy&Adele. Prezentacji strojów towarzyszą trzy video-arty – Wings, Wings II, Wings III, w których uśmiechnięte artystki przechadzają się chodnikiem w jedną i drugą stronę, by – kiedy tylko znajdą się w obiektywie kamery – nawiązać kontakt wzrokowy z oglądającym i zmysłowo „puścić mu oczko”.
EVA & ADELE, CUM POLAROID 108, Nowy Jork, 1.5.1993, VG Bild-Kunst, Bonn 2012
Ich działanie jest w pełni świadome – intrygują, poszukują i kształtują. A przy tym wszystkim to odbiorca czuje się zawstydzony, ponieważ zdaje sobie sprawę z ułudy, na bazie której buduje swoje własne życie, uświadamia sobie ogrom zależności, w których funkcjonuje, w przeciwieństwie do Evy&Adele, które nie boją się być autentyczne. Przez odbiorcę przemawia zazdrość. Szczególnie, gdy wpatruje się w ich pięknie pomalowane twarze, jak mantrę uroczo wypowiadające FUTURING.
Artystki swoim działaniem i jego totalnym charakterem podkreślają tożsamość życia i sztuki. Trwający 24 godziny na dobę performance, nierozdzielność artystek, ich wzajemne podporządkowanie i zależności, niejako wyrzeczenie się indywidualnej osobowości na rzecz wspólnej tożsamości, jest podstawą ich twórczej kreacji. Umieszczenie na wystawie dokumentacji, będącej dowodem ich wielogodzinnych przygotowań, a także dwóch identycznych różowych zwierciadeł, które przypominają wyposażenie domku dla lalek, jest zmierzeniem się z własną tożsamością. Widz przeglądając się w ich autentycznych lustereczkach, nie pyta o to, kto jest najpiękniejszy w świecie, ale o to, kto jest najbardziej autentyczny …
Odpowiedź jest chyba jasna.
Eva&Adele, Artysta = dzieło sztuki
MOCAK
ul. Lipowa 4, Kraków
17.02.2012-29.04.2012
06.04.2012 09:31 | sceptyk:
"Trwający 24 godziny na dobę performance, nierozdzielność artystek, ich wzajemne podporządkowanie i zależności, niejako wyrzeczenie się indywidualnej osobowości na rzecz wspólnej tożsamości, jest podstawą ich twórczej kreacji." A przed i po teksty o autentyczności. Troszkę mi się te rzeczy kłócą. Autentyczna kreacja? Czy to nie oksymoron? Mój problem z tym duetem polega na tym, że: a.) ich działania są bardzo bezpieczne i skupione tylko na zewnętrzności, którą łatwo zrzucić b.) są wtórne w stosunku do tego co robił Genesis P-Orridge, ale w jego/jej przypadku transgresja była fizyczna, a nie tylko na poziomie ubioru c.) hasło futuring w takim rozumiemieniu jak to podane na wystawie może znaczyć wszystko, więc prawdopodobnie nie znaczy nic