Policja szybko ustala, że zmarła była młodszą siostrą Penolope Fernandez, szwedzkiej aktywistki na rzecz pokoju, która wraz ze swoim chłopakiem, właścicielem jachtu, zapadła się pod ziemię. Komisarz kryminalny Joona Linna chce jak najszybciej odnaleźć dwójkę zaginionych. Ma powody podejrzewać, że są w ogromnym niebezpieczeństwie. Może się okazać, że niektórych kontraktów nie zrywa nawet śmierć…

Elektryzujący, trzymający w napięciu kryminał o kulisach wielkiej polityki i handlu bronią.

O Paganinim mówiono, że sprzedał duszę diabłu w zamian za niedosiężny talent. Czytelnik jest gotowy sprzedać swoją, by móc przeczytać tę książkę od początku do końca za jednym zamachem.
"Arbetarbladet"

AUTOR/AUTORZY:


Lars Kepler - pod pseudonimem „Lars Kepler” kryje się para znanych szwedzkich pisarzy: Alexander Ahndoril i Alexandra Coelho Ahndoril. Ich pierwsza książka Hipnotyzer odniosła w Szwecji ogromny sukces, prawa do niej zostały sprzedane do 32 krajów, a w 2012 roku ukaże się jej ekranizacja. Kontrakt Paganiniego to drugi tytuł z serii powieści kryminalnych z komisarzem Jooną Linną w roli głównej.


Lars Kepler, Kontrakt Paganiniego
tłum Marta Rey-Radlińska
Czarne

PREMIERA 10 LUTEGO 2012
















FRAGMENT KSIĄŻKI:


Powoli, ostrożnie Penelope manewruje w głąb zatoczki. Silniki pracują cicho. Jacht jest tak blisko brzegu, że dziewczyna czuje zapach rozgrzanej roślinności.
Zarzucają kotwicę, podchodzą do skał, Björn wyskakuje na ląd i cumuje do drzewa.
Ziemię porasta mech. Björn stoi, przyglądając się Penelope. Zgrzyta winda kotwiczna, w koronach drzew poruszają się ptaki.
Penelope zakłada spodnie od dresu oraz białe adidasy i przeskakuje na brzeg, chwytając wyciągniętą rękę Björna. Chłopak obejmuje ją.
– Obejrzymy wyspę?
– Czy nie miałeś mnie do czegoś przekonać? – pyta
z ociąganiem Penelope.
– Plusy swobodnego korzystania z przyrody – odpowiada.
Dziewczyna kiwa głową z uśmiechem. Björn odsuwa jej włosy i gładzi delikatnie wysokie kości policzkowe i grube, czarne brwi.
– Jak możesz być tak piękna?
Całuje ją lekko w usta i rusza w stronę lasku.
Pośrodku wyspy znajduje się polanka porośnięta kępami wysokiej trawy. Motyle i małe trzmiele przelatują między kwiatami. W słońcu jest gorąco, a wśród drzew, po północnej stronie wyspy, migocze woda. Stoją bez ruchu, wahają się, patrzą na siebie z uśmiechem, poważnieją.
– A jak ktoś przyjdzie? – pyta Penelope.
– Na tej wyspie jesteśmy tylko my.
– Na pewno?
– Ile jest wysp w Archipelagu Sztokholmskim? Trzydzieści
tysięcy? Albo więcej – mówi Björn.
Penelope zdejmuje stanik, buty, zsuwa dół od kostiumu razem ze spodniami i staje naga w trawie.
Pierwsze uczucie skrępowania zastępuje niemal natychmiast czysta radość. Myśli, że faktycznie jest w tym coś bardzo podniecającego, morskie powietrze na skórze, ciepło promieniujące od rozgrzanej ziemi.
Björn przygląda jej się, mruczy, że wprawdzie nie jest seksistą, ale musi sobie jeszcze popatrzeć. Dziewczyna jest wysoka, ma muskularne, a jednocześnie miękko zaokrąglone ramiona. Szczupła talia i mocne uda upodobniają ją do jakiejś antycznej bogini.
Björn czuje, że ręce mu się trzęsą, kiedy ściąga koszulkę i kwieciste szorty. Jest od niej młodszy, ma chłopięce ciało, prawie bezwłose, na ramionach już przypieczone przez słońce.
– Teraz ja chcę popatrzyć na ciebie – mówi Penelope.
Björn rumieni się i podchodzi do niej z szerokim
uśmiechem.
– Nie wolno?
Chłopak kręci głową i chowa twarz w jej włosach.
Zaczynają się całować, bez ruchu, stojąc. Penelope czuje jego ciepły język w swoich ustach i przenika ją kipiące uczucie szczęścia. Stara się opanować szeroki uśmiech, żeby móc dalej się całować. Oddychają coraz szybciej. Czuje erekcję Björna, mocne bicie jego serca. Kładą się na trawie, gorączkowo, znajdują miejsce między kępami. Björn ustami szuka jej piersi, brązowych sutków, całuje jej brzuch, rozchyla uda. Patrząc na nią, dostrzega, że w wieczornym słońcu ich ciała lśnią. Wszystko nagle wydaje się skrajnie intymne i kruche. Penelope jest już wilgotna i nabrzmiała, kiedy zaczyna pieścić ją językiem, łagodnie, powoli, po chwili dziewczyna odpycha jego głowę. Zaciska uda, uśmiecha się, rumieni. Szepce, żeby do niej przyszedł, przyciąga do siebie, kieruje dłonią, pozwala mu się wślizgnąć do środka. Björn ciężko oddycha jej do ucha, a ona patrzy w różowe niebo.
Po wszystkim staje naga na ciepłej trawie, przeciąga się, przechodzi kilka kroków i spogląda w stronę drzew.
– Co tam? – pyta Björn ochryple.
Penelope patrzy na niego, jak siedzi nago na ziemi i uśmiecha się do niej.
– Przypiekłeś ramiona.
– Jak co lato.
Chłopak ostrożnie dotyka czerwonej skóry.
– Wracamy, bo zgłodniałam – mówi Penelope.
– Jeszcze popływam.
Penelope wkłada dół od bikini, spodnie oraz buty i zastyga, trzymając w ręku stanik. Przeciąga wzrokiem po bezwłosej klatce piersiowej Björna, jego mięśniach barków, tatuażu na ramieniu, opaleniźnie i uśmiechniętych oczach.
– Następnym razem ty na spodzie – mówi z uśmiechem.
– Następnym razem – powtarza chłopak wesoło. – Wiedziałem, że ci się spodoba.
Dziewczyna, śmiejąc się, macha na niego ręką. Björn kładzie się na plecach, spogląda w niebo i zaczyna radośnie pogwizdywać. Melodia towarzyszy Penelope, która idzie przez las do maleńkiej plaży, gdzie zacumowany jest jacht.
Zatrzymuje się, zakłada biustonosz i rusza dalej.
Wchodząc na pokład, zastanawia się, czy Viola jeszcze śpi w kabinie na rufie. Zamierza nastawić młode ziemniaki z paroma gałązkami koperku, potem wykąpać się i przebrać. Co dziwne, pokład jest całkiem mokry, jak  po deszczu. Viola musiała z jakiegoś powodu go wyszorować. Jacht jest jakiś inny. Penelope nie potrafi powiedzieć, o co chodzi, ale w jednej chwili jej skórę pokrywa gęsia skórka. Kiedy ptaki milkną, zapada niemal całkowita cisza. Słychać tylko cichy plusk wody o kadłub łodzi i trzeszczenie liny na drzewie. Penelope ma nagle świadomość każdego swojego ruchu. Schodzi schodkami na rufie i widzi, że drzwi do gościnnej kajuty są otwarte. Światło się świeci, ale Violi tam nie ma. Penelope zauważa, że drży jej dłoń, kiedy puka do maleńkiej toalety. Otwiera drzwi, zagląda
do środka i wraca na pokład. W oddali Björn wchodzi do wody. Macha do niego, ale chłopak jej nie dostrzega.
Penelope otwiera szklane drzwi do salonu, przechodzi obok granatowych sof, tekowego stołu i sterówki.
– Viola?
Schodzi do pentry, bierze garnek, ale odstawia go na płytę kuchenki, gdy serce zaczyna jej mocniej bić. Zagląda do dużej łazienki i idzie dalej, do części dziobowej, gdzie zazwyczaj sypia z Björnem. Otwiera drzwi i rozgląda się po ciemnej kajucie. W pierwszej chwili wydaje jej się, że widzi swoje lustrzane odbicie.
Viola siedzi nieruchomo na brzegu łóżka, z ręką opartą na różowej poduszce z second handu.
– Co tu robisz?
Penelope słyszy swój głos zadający pytanie, jednocześnie zdając sobie sprawę, że wszystko jest nie tak. Twarz siostry jest szarobiała i wilgotna, włosy mokre i pozlepiane w strąki.
Penelope podchodzi bliżej, ujmuje w dłonie jej twarz, jęczy cicho, a potem krzyczy:
– Viola! Co z tobą?! Viola!
Ale już wie, co się stało, co jest nie tak, z ust siostry nie wydobywa się oddech, jej skóra nie emanuje ciepłem, nic już z niego nie zostało, płomyk życia został zdmuchnięty. Ciasny pokój ciemnieje, zamyka się wokół Penelope. Nieswoim głosem skarży się jękliwie, potyka, cofając, szarpie ubranie, uderza ramieniem o framugę, obraca na pięcie i wbiega na górę po schodach.
Kiedy wypada na pokład, wciąga głęboko powietrze, jak tonący. Kaszle i rozgląda się w przerażeniu. Sto metrów dalej, na plaży, widzi obcego mężczyznę w czarnym ubraniu. Przeczuwa już, że to się łączy. Wie, że to ten sam, który chował się w cieniu pod mostem w wojskowym pontonie.
Rozumie, że to ten na czarno ubrany człowiek zabił Violę i że jeszcze nie skończył.
Mężczyzna stoi na plaży i macha do Björna, który pływa dwadzieścia metrów od brzegu, woła coś do niego i unosi rękę. Chłopak słyszy go i zatrzymuje się, przebiera nogami w wodzie, spoglądając w stronę brzegu. Czas jakby się zatrzymał. Penelope rzuca się do sterówki, przeszukuje szafkę z narzędziami, chwyta nóż i wybiega z powrotem na rufę.
Widzi spokojne ruchy Björna, kręgi wody wokół niego. Chłopak patrzy pytająco na mężczyznę na brzegu. Ten przywołuje go gestem, chce, żeby podpłynął do niego. Björn uśmiecha się niepewnie i kieruje w stronę plaży.
– Björn! – wrzeszczy Penelope. – Uciekaj!
Mężczyzna na brzegu odwraca się w jej stronę i rusza biegiem w stronę łodzi. Penelope odcina cumę, przewraca się na śliskim pokładzie, zrywa się na nogi, wpada do sterówki i odpala silnik. Nie oglądając się za siebie, wciąga kotwicę i wrzuca wsteczny.
Björn musiał ją usłyszeć, bo zawrócił i ruszył w stronę jachtu. Penelope kieruje się ku niemu, jednocześnie widząc, że mężczyzna w czerni biegnie w górę zbocza na drugi brzeg wyspy. Instynktownie domyśla się, że zapewne wciągnął swój ponton na ląd w północnej zatoczce.
Wie, że nie ma szans uciec przed nim.
Z hukiem silników zawraca jacht i płynie do Björna. Krzyczy do niego, zbliża się, zwalnia i wyciąga bosak w jego stronę. W wodzie jest zimno. Chłopak wygląda na przestraszonego i wycieńczonego. Jego głowa co chwilę znika pod wodą. Penelope zahacza go ostrzem bosaka, z ranki na czole płynie krew.
– Musisz się przytrzymać! – woła do niego.
Czarny ponton już zaczął okrążać wyspę. Penelope wyraźnie słyszy ryk silnika. Björn krzywi się z bólu. Po wielu próbach udaje mu się w końcu owinąć ramię wokół drąga. Penelope przyciąga go jak najszybciej do platformy kąpielowej. Chłopak łapie jej brzeg. Penelope upuściła bosak i teraz patrzy, jak odpływa.
– Viola nie żyje! – krzyczy i słyszy, jak w jej głosie rozpacz miesza się z paniką.
Kiedy tylko Björnowi udaje się uczepić schodków, Penelope pędzi do sterówki i daje całą naprzód.
Björn wspina się przez reling i woła do niej, żeby kierowała się wprost na Ornäs huvud.
Odgłos ryczących silników szybkiego pontonu motorowego zbliża się.
Penelope robi ostry łuk, woda dudni pod kadłubem.
– Zabił Violę – jęczy dziewczyna.
– Uważaj na skały! – ostrzega ją Björn, szczękając zębami.
Ponton ominął już Stora Kastskär i rozpędził się na otwartej wodzie.
Po twarzy Björna płynie krew.
Rozpędzony jacht zbliża się do dużej wyspy. Björn odwraca się i widzi, że motorówka jest może trzysta metrów za nimi.
– Molo!
Penelope zakręca, wrzuca wsteczny i wyłącza silnik, kiedy dziób z trzaskiem uderza w pomost. Jacht ociera się burtą o mokrą drabinkę. Fale, sycząc, uderzają w skały i wracają. Łódź przechyla się na bok, drabinka rozpada się w drzazgi. Woda przelewa się przez relingi. Penelope i Björn przeskakują z pokładu na pomost. Za plecami słyszą, jak kadłub, huśtając się na falach przyboju, ociera się o deski. Biegną w stronę lądu, podczas gdy motorówka z wyciem silników zbliża się do wyspy. Penelope potyka się, podpiera na ręce i dysząc, wspina się po stromym stoku w stronę lasu. Silniki motorówki milkną w dole i Penelope zdaje sobie sprawę, że ich przewaga jest znikoma. Wbiegają między drzewa, w głąb lasu, jej myśli kłębią się w panice, a wzrok szuka kryjówki.


RECENZJA POPRZEDNIEJ KSIĄŻKI LARSA KEPLERA WYDANEJ PRZEZ CZARNE - HIPNOTYZERA