Przyjrzymy się zatem Strategiom postkolonialnym, czyli wyborowi dwunastu wywiadów oraz dyskusji z lat 1984-1989, podczas których Spivak tyleż prezentowała swój projekt – próbę starannego oduczenia myślenia o naszych przywilejach jako utraconym darze (owo odrzucenie przywilejów to, jak uważa badaczka, lekcja udzielana nam przez poststrukturalistów: spróbuj zachowywać się tak, jakbyś sam znajdował się na marginesie, spróbuj oduczyć się swoich przywilejów) – ile stopniowo kreśliła swoje pomysły, idee, konstrukty myślowe i szczątkowe konkrety, dryfując wraz z rozmówcą w bliżej nieokreślonym kierunku. W dodatku forma, jaką jest wywiad, do pewnego stopnia wymusza przeskakiwanie z tematu na temat – interlokutorzy Spivak niezwykle rzadko drążą określony temat, decydując się raczej na zadanie wszystkich przygotowanych pytań, obejmujących najczęściej dość szerokie, ogólne i rozbieżne kwestie.
W inaugurującym zbiór wywiadzie, wychodząc od tekstualności (uświatowienia świata na pozornie nieoznaczonym terytorium), przechodzi Spivak do nakreślenia napięcia między intelektualistą uniwersalnym (akademikiem, naukowcem „jako takim”) a intelektualistą konkretnym (gdzieś umiejscowionym, w jakiejś dookreślającej go instytucji). Paradoksalnie jednak każda uniwersalność jest zawsze określana, a w dodatku nie ma przestrzeni pozainstytucjonalnej. Silnie związani z konkretnym miejscem i czasem badacze nie stanowią jednak jednolitej grupy, wszelkie kategoryzacje i generalizacje są więc zawłaszczaniem. Spoglądając z szerszej perspektywy na przestrzeń komunikacji czy wręcz funkcjonowania człowieka, można powiedzieć, że marginesy (nie tylko w nauce) na dobrą sprawę konstytuują centrum (centra). Innymi słowy, centrum jest zawsze tworzone na bazie własnej marginalności. Trudno nam jednak samodzielnie mówić o miejscu, które zajmujemy – dostęp do niego możemy mieć tak naprawdę tylko za sprawą innych ludzi. Szerzej zręby tej koncepcji rozwija Spivak na przykładzie pozycji kobiet w Indiach, posługując się własnymi spostrzeżeniami i doświadczeniami, uzupełnionymi obserwacjami poczynionymi w „Pierwszym Świecie”. Napięcie między centrum a marginesami pozostanie w tle większości wywiadów, gdy Spivak będzie prezentować swoje podejście do dekonstrukcji (zdaje się, że najbardziej inspirujące dla krytyczki jest Derridiańskie rozplenienie sensów, wielość znaczeń, zależnych od miejsca, w którym się znajdujemy), marksizmu, feminizmu czy wreszcie dyskursu postkolonialnego.
W ostatnim z wywiadów Spivak przyzna: Nie jestem prawdziwą marksistowską krytyczką literatury. (…) Nie jestem prawdziwą dekonstrukcjonistką (…) Nie publikuję moich tekstów w reprezentatywnych zbiorach tekstów feministycznych. Każda z tych koncepcji wpływa bowiem na kształtowanie się projektu Spivak, ale żadna z nich nie jest wiodąca, dominująca, nie determinuje drogi, którą przechodzi myśl krytyczki. Owszem, koncepcja Spivak „jako taka” jest trudna do uchwycenia i zwerbalizowania, bo eklektyczna, płynna, zmienna w czasie, zależna od okoliczności – ale stanowi mimo wszystko interesujący głos. Interesujący o tyle, że Spivak nie pozostaje bezkrytyczna wobec projektów, z których czerpie, które ją inspirują. Permanentnie dokonuje rekapitulacji i rewizji wykorzystywanych przez siebie koncepcji, nawet w trakcie udzielania wywiadu czy podczas dyskusji z innymi badaczami, niejednokrotnie zaciemniając obraz całości, implikując kolejne, niestety na ogół niezadane przez rozmówców pytania. Nie pozostaje „wierną wyznawczynią”, jej myśl wciąż jest żywa, niekiedy bardziej błyskotliwa, innym razem rozczarowująca czy nie dość dobrze uzasadniona. Nie ustala ostrych granic, odrzuca paradygmatyczność, otwarcie wyznaje na przykład: Moja krytyka imperializmu nie opiera się na żadnych stałych zasadach. Marksizm? Owszem, ale do pewnego stopnia. Analogicznie z dekonstrukcją i feminizmem. Istotne jest to, co interesuje ją obecnie, w danym momencie. Może to być radykalne przerwanie praktyki przez teorię i teorii przez praktykę. Albo zagadnienie dwukulturowości – tak bliskie samej badaczce pochodzącej z Kalkuty, lecz mieszkającej w Stanach Zjednoczonych – czy internacjonalizm.
Strategie postkolonialne są o tyle interesującą publikacją, o ile czytelnik – w oczekiwaniu na nowsze publikacje Spivak w języku polskim – zainteresowany jest krystalizowaniem się koncepcji badaczki na przestrzeni drugiej połowy lat 80. XX wieku. Szkoda jedynie, że poglądy krytyczki sprzed przeszło dwudziestu lat nie zostały skonfrontowane z nowszymi wystąpieniami Spivak. Sama o sobie mówi: jestem bardzo eklektyczna. Sięgam po to, co mam pod ręką. Odpowiedź na pytanie, co przez te dwadzieścia lat „miała pod ręką” Spivak, pozostaje w zawieszeniu.
Gayatri Chakravorty Spivak, Strategie postkolonialne
tłum. Antoni Górny
Wydawnictwo Krytyki Politycznej, 2011