„Książka ma dwie strony A i B oraz hidden track, a każda z komnat oddzielona została pauzą służącą zebraniu energii potrzebnej do kolejnego wysiłku. Puste strony to cisza kasety, a nie marginesy, to integralna część projektu. Pustka pozwala wybrzmieć informacji i nadaje specyficzny rytm całości, w której pobrzmiewa bit. Cut & paste, samplowanie, loopy i skrecze to wszystko środki, które kształtują przebieg narracji i powodują, że całość zbliża się do dynamicznej, miejskiej medytacji.”
Daniel Muzyczuk, kurator CSW w Toruniu


- Honza!
- Whassup?
- Tell 'em where ya from!
- Straight outta Compton!


Honza to biały z czarnym sercem chłopak


Rymy Jak Dymy uwodzą hiphopową otoczką, zacnym projektem, nimbem roztoczonym nad wydawnictwem Morava. Książka jest schludna i dobrze skrojona, po zdjęciu rozkładanej szarej obwoluty (z tego samego papieru wykonany został blok książki) ukazuje się stylizowana na zeszytową oprawa, ze zdradzającym dbałość o szczegóły materiałowym grzbietem. Wnętrze książki zostało zorganizowane na podobieństwo czarnej płyty albo kasety z rapem. Mamy stronę A i B, kilka pustych stron zadrukowanych jednolicie rozsypanymi, ledwo widocznymi kropkami, na kształt wizualnego białego szumu, intro i kolejne kawałki, ze skitami, znowu biały szum, pod koniec strony A, książkę odwracamy i rozpoczynamy stronę B. Honza Zamojski stosuje różne projektowe sztuczki, nieco szkicowe, ale za to w takiej obfitości, że można by nimi obdzielić kilka książek z innych wydawnictw.
Symetrycznie usytuowany tekst dynamizuje pozornie chaotycznym komponowaniem zdjęć, wykorzystuje pewną transparentność papieru i niektóre ilustracje sytuuje tak, by tworzyły nowe kompozycje kiedy oglądamy je pod światło. Stosuje iluzjonistyczne sztuczki w stylu pozostawionego na kartce papieru włosa, który okazuje się być wydrukowany (motyw nieco wyświechtany, chociaż ciągle działa). Całość sprawia wrażenie łamigłówki, polegającej na odkodowywaniu łańcucha skojarzeń autora, czasami trywialnych, kiedy indziej satysfakcjonujących.

Dłuższe obcowanie z książką prowadzi do pewnego zawodu dotyczącego warstwy literackiej. Pewną anegdotyczną wartość ma fakt, że zacząłem czytać Rymy Jak Dymy podczas gotowania jajka na śniadanie, po przepisowych trzech minutach, byłem w okolicach Hidden Track'u pod koniec strony A czyli w połowie książki. Oczywiście nie uważam, że dłuższa książka jednoznacznie jest lepsza od krótkiej. Zwracam tylko uwagę na to, że nie jest to książka do czytania. Podobnie jak poprzednia publikacja z Moravy My Grandma's Recipes, Rymy Jak Dymy zyskują po powiązaniu ich z szerszym kontekstem, w tym wypadku z podanymi w książce utworami, z tym soundtrackiem Rymy Jak Dymy nabierają rumieńców. Zastanawia mnie i niepokoi kurs obrany przez Morava Books. Książki od strony formalnej, zachwycają, natomiast coś złego dzieje się z treścią, coraz mocniej zaznacza się autorytarny charakter autora całej publikacji, pozbawionego wsparcia i czujnego oka zaufanego redaktora.

Medium is a Message


Literackiej warstwy książki dotyka problem związany ze zmianą medium, w jakim wykute zostały wypełniające ją słowa. Zawartość Rymów jak Dymy stanowią w dużej mierze spisane fragmenty utworów, wykonywanych przez amerykańskich raperów. Wydawałoby się, że przełożenie utworu wokalnego na tekst pisany nie powinno nieść poważnych strat. Tak jednak nie jest. W książce Oralność i piśmienność Walter J. Ong rozróżnia kultury oralne (niestosujące pisma) i piśmienne. Poddaje wnikliwej analizie antropologicznej utwory obu typów kultur, wskazując na głębokie różnice zakorzenione już w najbardziej podstawowych procesach myślowych. Przekładające się one na inną w obu kulturach gramatykę, składnię i całą konstrukcję utworów. W wydanej w 1982 roku książce określa kulturę tworzoną przez młodych czarnoskórych mieszkańców Ameryki Północnej jako silnie zakorzenioną w tradycji oralnej.

Znamienne, że rapowanie „z kartki” postrzega się w hiphopowym uniwersum jako wyraz złego smaku. Nawet jeżeli Mc zapisują swoje mityczne zeszyty tekstami, tak czy inaczej, konstruują je z myślą o wykonaniu wokalnym. Wskazuje na to gramatyka użyta w tych tekstach, zabarwiona performatywnie, kulawa w formie literackiej, czego, niestety, przykładem jest książka Rymy jak Dymy pełna złej poezji. Nie jest to wina autorów, a użytego przez Honzę Zamojskiego medium.

Byłbym niesprawiedliwy gdybym zakończył recenzję w tym miejscu. Aby załagodzić sąd, na zakończenie wklejam jeden z cytatów, który przypadł mi do gustu i który może służyć za obronę przed postawionymi zarzutami –

35: Hidden Track
 
Nie muszę się z tego tłumaczyć,
bo dla nikogo to nic nie znaczy,
veni vidi vici
memento mori
&
harakiri



 – lub też za gwóźdź do trumny.



Rymy Jak Dymy


Edycja, projekt, tłumaczenie: Honza Zamojski
ISBN: 978-83-926924-8-5
format: 220 x 160 mm, 144 str.,
druk offsetowy, oprawa miękka,
taśma płócienna, obwoluta
kolor: 2+2, Pantone 427 & Black
nakład: 300
język: polski