Trzeci dzwonek wybrzmiał, zaczyna się przedstawienie. Wysunięta o całe trzy rzędy w stronę publiki scena pokryta jest stertą ubrań, co przypomina wysypisko śmieci. Przestrzeń oświetla ultrafiolet. Z głośników słychać szum, świergot ptaków. Odgłosy natury wyraźnie kontrastują z taką scenografią. Pojawiają się aktorzy. Rozrzucają ubrania w poszukiwaniu kostiumów, rozbierają się, ubierają, walczą o wyszperaną parę spodni i tak przez kilka dobrych minut. Wejście panów z obsługi technicznej burzy ten stan rzeczy. Ubrania zostają zrzucone ze sceny, odsłaniają błękitno-białą posadzkę. Milczenie trwa. Panuje bezruch. W końcu wszystkie oczy zwracają się w kierunku Branda rozpoczynającego patetyczny monolog (w tej roli rewelacyjny Roman Gancarczyk). Widownia oddycha z ulgą – właściwy spektakl jednak się zacznie.
Kim jest pastor Brand? Jak przystało na Ibsenowskiego bohatera, jest to człowiek na wskroś opętany ideą, nieugięty, gotowy poświęcić szczęście osobiste dla wyższego celu. W tym wypadku owym celem jest przywrócenie mieszkańcom miasteczka wiary w nauki Chrystusa i nadejście zbawienia. Brand, jak każdy „przybysz z daleka” w sztukach norweskiego dramatopisarza, nie jest mile widziany. Głoszone przez niego poglądy napotykają wyraźny opór wśród mieszkańców. Bohater nawołuje ich bowiem do porzucenia dotychczasowych nawyków, odrzucenia pokus bogactwa i przyjęcia postawy odznaczającej się pokorą. Mogłoby to uczynić Branda sumieniem miasta. Dzieje się jednak inaczej. Bohater sam siebie nazywa wybranym.
Istotnym elementem spektaklu są zabiegi formalne o charakterze metateatralnym, które bądź to dekonstruują teatralną iluzję, bądź wprowadzają widza w zakłopotanie. Nie brakuje też elementów sensualnych oraz chwytów, które zdają się nie pełnić żadnej istotnej funkcji poza estetyczną: na widowni zapala się światło, głos zza drzwi opowiada coś po norwesku o Ibsenie, pojawia się narrator komentujący przebieg wydarzeń scenicznych, w powietrzu rozchodzi się zapach kadzidła, nadejście zimy komunikują kostki lodu toczące się po scenie, a w jednej z pierwszych scen aktorzy kładą się na dopiero co wniesionych materacach tylko po to, żeby natychmiast z nich wstać i pozwolić je wynieść zespołowi technicznemu. Chaos? Niekoniecznie, choć chwilami można odnieść wrażenie, iż reżyserski koncept został aż nadto przyprawiony efektami, zwłaszcza że sam materiał dramatyczny nie potrzebuje szczególnej oprawy i w rezultacie zostaje przytłoczony przez działania sceniczne, traci swoją moc oddziaływania. Dość istotnym elementem jest też oświetlenie, które bez wątpienia wprowadza do spektaklu element sakralnej atmosfery kościoła, o którym marzy Brand. Przez znaczną część przedstawienia panuje półmrok. Strumienie światła wydobywają z niego poszczególne postaci czy też fragmenty przestrzeni scenicznej, ku którym należy skierować uwagę, całą resztę (wraz z niektórymi aktorami) pozostawiając pogrążoną w ciemności.
Jeżeli istnieje katalog modnych chwytów stosowanych w teatrze współczesnym, to Borczuch z pewnością wykorzystuje większość z nich. Niestety moda ma to do siebie, że szybko się nudzi. Kiedy, wraz z upływem czasu, zamiast nowych rozwiązań widz dostaje nieznośne nagromadzenie „awangardowych” chwytów dobrze znanych i powszechnie stosowanych, w reakcji może co najwyżej zacząć się wiercić w fotelu. Przecież już wie, i to całkiem dobrze, że ludzie na scenie to aktorzy, a całość życia i namiętności człowieczych to iluzja jedynie. I nie potrzebuje być oślepiany światłem z rampy, by przez kolejnych kilkanaście minut przypominały mu o tym wirujące przed oczyma powidoki. Chociaż inscenizacja Borczucha prawdopodobnie nie trafi do teatralnego menu jako specjalność zakładu, całość wychodzi obronną ręką i mimo wszystko warto zaryzykować to danie, głównie dzięki zespołowi aktorskiemu Teatru Starego, który jak zwykle na owacje publiczności zapracował uczciwie.
Brand. Miasto. Wybrani
wg Henryka Ibsena
reżyseria: Michał Borczuch
scenografia: Katarzyna Borkowska
Premiera:
2011-09-24 scena kameralna
scenariusz: Michał Borczuch, Łukasz Wojtysko
dramaturgia: Łukasz Wojtysko
muzyka: Krzysztof Topolski
obsada:
Agnes - Marta Ojrzyńska
Allmers - Krzysztof Zawadzki
Asta (Pani Burmistrz) - Iwona Budner
Brand - Roman Gancarczyk
Einar - Krzysztof Zarzecki
Gerda - Ewa Kolasińska
Lekarz - Zbigniew Ruciński
Matka Branda - Urszula Kiebzak
Rita - Małgorzata Zawadzka
Zoran - Bogdan Brzyski
Eyolf - Dawid Ogrodnik (PWST)