Tekst schodzi w ich przypadku na dalszy plan. Zamojski skupia się na formie, którą cyzeluje do momentu, w którym zaczyna magnetyzować odbiorcę, zmuszać go do przeglądania. I w tym miejscu pojawia się haczyk. Publikacje wydawane przez Morava są trudne do zaklasyfikowania, poruszają wyobraźnię, ale nie oferują gotowych rozwiązań ani odpowiedzi. Zarysowane na ich kartach historie pozostają niewyraźne, płyną własnym rytmem. Są przywoływane jakby mimochodem, w cieniu napęczniałej formy.
Tak dzieje się również w przypadku My grandma’s recipes, pudełka z gumką kryjącego kilkadziesiąt przepisów – czasem na kartkach w linie, pisanych różnymi kolorami, wypisującym się długopisem, niewprawną albo starczą ręką, innym razem umieszczonych na specjalnych karteczkach z ilustracjami. Zamrożone w przepisach różne charaktery pisma świadczą o ludziach, którzy przekazali je tytułowej babce – kolekcjonerce, kucharce.
Honza Zamojski z wyczuciem kopiuje przepisy babki Davida Horovitza, serwując czytelnikowi skrawek historii o anonimowej osobie zza oceanu i jej kulinarnych przygodach. Jak czytamy w zapowiedzi książki, babcia Kay Maruyama, urodziła się w północnej Kalifornii w rodzinie japońskich imigrantów, a w trakcie drugiej wojny światowej przebywała w obozie internowania Amache.
Niespodziewanie dotykamy krawędzi niewygodnych historii, których de facto nie ma w niewinnie wyglądającym pudełku. Okazuje się, że w większości przypadków internowani do Amache zostali zmuszeni do sprzedaży swoich domów i firm po cenach znacznie poniżej wartości rynkowej, a ich aktywa zostały zamrożone. Półpustynna okolica obozu musiała sprawiać wrażenie ponurej dla tych, którzy zostali zmuszeni do przeniesienia się tutaj z zachodniego wybrzeża. Obóz był ogrodzony drutem kolczastym, a wieże strażnicze wyposażone w karabiny maszynowe, które nigdy nie zostały użyte.
W księgarni My grandma’s recipes zachęcają do tego, żeby wyciągnąć po nie rękę, zdjąć przytrzymującą je w całości grubą, różową gumkę, przewertować, śledzić charaktery pisma i nazwy potraw. Rozkoszować się kartonową fakturą opakowania. Przerzucać poszczególne kartki i pogrążać się w atmosferze domowej sielanki, porządku i spokoju bijącego z niewielkiego zbioru Kay Maruyamy, który być może był ostoją w zmaganiach z trudną codziennością. Enklawą i lekarstwem na niepewność świata. Zrób tak i tak, wsyp to i to, wymieszaj, podgrzej i piecz tyle i tyle a wyjdzie dokładnie to. Tyle i tylko tyle. Jasna instrukcja i przewidywalny rezultat. Historia i polityka zamknięta w małym pudełeczku, imitującym wzór ceraty z kuchennego stołu. Prehistoria kulinarna spleciona z chęcią zadomowienia się w obcym miejscu, możliwa do odtworzenia, wywołania.
Czy ktoś pokusił się o odtwarzanie dań z puli przepisów zebranych przez babkę Davida Horvitza? Książki kucharskie to najlepszy materiał na plagiat, przepis zaczyna bowiem żyć przez przekazywanie – rozprzestrzenianie się i materializowanie. To niejedyne pytanie przychodzące mi do głowy przy przeglądaniu zawartości pudełka. Czy Zamojskiego poruszyła nostalgia samej historii czy możliwości wizualne kryjące się za odsłonięciem intymnych zapisków, wycinków, kopii nawarstwionych wokół procesu codziennego gotowania? Jaki sens mają kopie odręcznych notatek obcej, amerykańskiej babki? Czy wolałabym je oglądać w oryginale? Splamione masłem, wymięte, niekompletne...
Historia ich kolekcjonerki pozostaje niedopowiedziana, zawieszona gdzieś obok, pomiędzy poszczególnymi kartkami przepisów. Odbiorca jest na początku skonfrontowany z zamkniętym, pełnym tajemnic i niejasności pudełkiem. Brak wyłuszczonego kontekstu przy pierwszym podejściu może działać odstręczająco. Tym większa przyjemność dokopywać się do historii Maruyamy, wizualizować jej postać i charakter. Widzieć ją, jak siedzi pochylona nad swoim pudełkiem w schludnej kuchni, zastanawiając się, co dziś zrobić na obiad. Wydaje się, że mglista historia jest odtwarzana z kilku stron na raz, przede wszystkim dla przyjemności samego autora, wnuka Kay, Davida Horvitza, który odbywa w ten sposób podróż do krainy dzieciństwa i który ...w trakcie uroczystości rodzinnych i świąt miał okazję zakosztować wielu z potraw powstałych na podstawie tych przepisów.
My Grandma’s Recipes - David Horvitz
edycja: David Horvitz, Honza Zamojski
design: Honza Zamojski
format: 135 x 90 x 22 mm, 35 luźnych kart, kartonowe pudełko, druk offsetowy
kolor: fullcolor + Pantone 185 (pudełko)
nakład: 200 egzemplarzy
język: angielski
cena: 25 PLN + wysyłka
2011 CC License: CC BY-NC-SA
Zrealizowano w ramach stypendium z Funduszu Promocji Twórczości.
Książkę można zamówić pod adresem: http://moravabooks.com/
19.10.2011 22:48 | zzz:
książki mogłyby z powodzeniem funkcjonować na wystawie jako dzieło sztuki - i funkcjonują;) a cz tekst schodzi tu na drugi plan - ryzykowne stwierdzenie, raczej jest ważną częścią całego dzieła