Klatę można lubić lub nie, jednego nie można mu jednak w żadnym wypadku odmówić: posiada własną, indywidualną poetykę, którą konsekwentnie się posługuje w kolejnych realizacjach. W Koprofagach… widz otrzymuje gwałtowne zmiany tempa i popkulturowe puszczanie oczek. „Nic nowego pod słońcem” chciałoby się powiedzieć (co dobrze koresponduje z wymową spektaklu). Dopóki nie ma jednak mowy o zjadaniu własnego ogona, wstrzymam się z kręceniem nosem (choć trudno się pozbyć wrażenia, że jest to nie tyle możliwość, co odroczony wyrok).
Na pewno jest interesująco wizualnie (do czego Jan Klata zdążył już widzów przyzwyczaić). Nawet jeśli mówienie o wykorzystywaniu ekranów video w spektaklu teatralnym zaczyna powoli nosić znamiona dowcipu, to w tym wypadku zostały one zastosowane bardzo zręcznie, a nieprzerwane projekcje udatnie korespondują z sytuacją dramatyczną. I o ile metafora w postaci konika polnego zjadanego przez drapieżną roślinę wydaje się przekonująca, to już ogromna maszyneria zegara nad głowami bohaterów (jakkolwiek efektowna) pachnie nieco stęchlizną. Do tego stopnia, że złośliwi mogliby stwierdzić, iż tego typu koncept stracił swój powab po poetyckich dokonaniach baroku.
M a s z y n e r i a – właśnie to zdaje się estetyczno-ideowym kluczem spektaklu.
Zresztą, skoro jesteśmy już przy maszynerii, to warto przyznać, że cały zespół wywiązuje się ze swojego zadania przynajmniej zadowalająco. Klata wraz z aktorami wydobywa z powieści Conrada fasadowość i teatralność rewolucji, a może raczej: polityki i jej nieślubnego dziecka. Kpi sobie z ideowych maniaków, obnaża ich groteskowość i opieszałość (zebrania anarchistów to jedne z najlepszych sekwencji w Koprofagach...). Gdzieś pomiędzy tą polityczną zawieruchą światło reflektora pada na jednostkowe, osobiste dramaty, które stają się jej udziałem. Wszystko funkcjonuje jak sprawny mechanizm nakręcony przez wprawnego zegarmistrza. Jest tylko jeden problem: to, co chcą nam tym razem powiedzieć Jan Klata i Sebastian Majewski zostało już dawno zweryfikowane i unaocznione poprzez doświadczenia współczesności i właściwie nie ulega wątpliwości. Tym razem to o wiele za mało, aby wyjść z teatru zachwyconym.
koprofagi czyli znienawidzeni ale niezbędni
na podstawie powieści Josepha Conrada
"W oczach zachodu" i "Tajny agent"
Narodowy Stary Teatr w Krakowie
Reżyseria: Jan Klata
Dramaturgia: Sebastian Majewski
Obsada:
Grigori Mikulin, Vladimir - Mieczysław Grąbka
Julius Marklewsky, Yundt - Jacek Romanowski
Kirył Razumow, Michaelis - Juliusz Chrząstowski
Książe K., Profesor - Jerzy Grałek
Natalia Haldin, Heath - Anna Radwan-Gancarczyk
Piotr Iwanowicz, Verloc - Krzysztof Globisz
Rosa Luxemberg, Nadkomisarz - Katarzyna Krzanowska
Sofia Antonowna, Winnie - Ewa Kaim
Tekla, Ekscelencja - Małgorzata Gałkowska
Wiktor Haldin, Ossipon - Zbigniew W. Kaleta
Ziemianicz, Stevie - Wiktor Loga-Skarczewski
scenografia: Justyna Łagowska
choreografia: Maćko Prusak
reżyseria światła: Justyna Łagowska
choreografia: Maćko Prusak
projekcje: Michał Januszaniec
asystent reżysera: Katarzyna Gaweł
asystent scenografa: Małgorzata Jochan