Twórczość kolektywu, którego liderami są Omer Krieger oraz Dana Yahalomi, skupiona jest wokół problematyki wewnętrznych interakcji w masowych, publicznych ruchach społecznych i politycznych. Izraelska formacja została zaproszona do Polski przez Zamek Ujazdowski w ramach Międzynarodowego Programu Pobytów Twórczych a-i-r laboratory, organizując podczas trzymiesięcznego pobytu w naszym kraju kilka wydarzeń.

Artyści najbardziej aktywni byli w Łodzi, gdzie podczas Festiwalu Dialogu Czterech Kultur zaprezentowali performance Also Thus, zaaranżowali spotkanie kilkunastu grup aktywistów działających na teranie miasta oraz przeprowadzili akcje nanoszenia symbolu Gwiazdy Dawida w miejsca antysemickich graffiti. W warszawskiej Zachęcie Izraelczycy uczcili swoją akcją 86 rocznicę zamordowania Gabriela Narutowicza, uznając posunięcie zamachowca Eligiusza Niewiadomskiego za temat doskonale wpisujący się w problematykę, którą drążą.

Jak chce Omer Krieger członkom grupy zależy bardziej na stawianiu pytań, wyżej wspomnianym drążeniu problematyki polityczności, niż podawaniu odpowiedzi i gotowych rozwiązań. Nie jest to z pewnością posunięcie odważne i oryginalne lecz w kontekście narastających w świecie kultury modnych, (powierzchownych) nastrojów proagitacyjnych – zasługuje na uwagę. Krieger mówi otwarcie, że dystansuje się od konkretnych poglądów i deklaracji politycznych, pozostając na pozycji obserwatora i przede wszystkim analizatora tego, jak relacje w obrębie struktur społecznych się mają.

Ostrożność, analiza zamiast agitki, ciekawe… ale mimo wszystko ciągle coś jest nie tak… - myśli widz oglądający wideo Public Movement.

W działaniach grupy czuje się faktycznie niedosyt, często akcje podszyte są artystyczną niedojrzałością i naiwnością, a wiele pomysłów jest po prostu chybionych. Dlaczego?

Publiczność zabierającą głos w dyskusji po spotkaniu, uderzyło polityczne niezdecydowanie, czy wręcz oportunizm (nie nazwany – co chcę zaznaczyć wyraźnie – wprost) jaki wyłonił się z wideo dokumentujących akcje performerów. Czy to zasadna ocena Public Movement? Z pewnością nie znajdziemy w nich zaangażowania polegającego na wykrzykiwaniu konkretnych haseł, ale z drugiej strony użycie słowa oportunizm byłoby przesadą. Problem niedosytu, z którym zmagał się widz, ma moim zdaniem inne podłoże.

W dyskusji Kriegerowi zarzucono brak rejestracji reakcji na akcje grupy potencjalnych obserwatorów (dłuższe ujęcie rejestrujące „publiczność” pojawiło się właściwie tylko w akcji Also Thus, jednak kamera zawsze ustawiona była w ten sposób, że nie można zobaczyć twarzy oglądających). Performance bez interakcji…? Public Movement w Public Space ale z wykluczeniem przypadkowego/docelowego odbiorcy. To istotnie mocny zarzut, który prowadzi nas do sedna problemu. W akcjach Public Movement cały czas odczuwa się rozkrok pomiędzy konceptualnością i performatywnością ich działań. Public Movement jako koncept, projekt badania społecznej masy, relacji osób zrzeszonych w różnego rodzaju organizacjach, służbach publicznych itd. nie jest może przedsięwzięciem odkrywczym, ale z pewnością ciekawym, natomiast Public Movement jako działanie performatywne jest po prostu nieporozumieniem, wpisującym się w modę na choreograficzność, taneczność performanceu, który ma ciążyć ku środkowi, który ma być w pewnym sensie samowystarczalny i przede wszystkim „estetyczny”. Coś na modłę Xavier’a Le Roy. Taka formuła wymaga jednak innej przestrzeni, innej niż przestrzeń publiczna. Formuła taka, została wypracowana również do poruszania innej tematyki, można by oczekiwać więc prób przekształcenia, mniej lub bardziej podpatrzonej i przejętej artystycznej tkanki, dla potrzeb nowych celów. Niestety. To pęknięcie prowadzące widza do poczucia, że „czegoś tu brakuje”, wynika chyba z niezrozumienia medium, którym grupa się posługuje. Działania Public Movement - tak jak pisałem wcześniej - są ciekawe dla mnie tylko i wyłącznie jako program tworzenia idei, anty-utopi, konceptu abstrakcyjnego ruchu, który może być każdym, a zarazem nie jest żadnym konkretnym znanym nam ruchem, który w każdej z akcji nabiera konkretów, lecz nigdy na tyle dużo by mógł być czytelną aluzją polityczną.

Na prelekcji Omera Kriegera uderzyły mnie jednak nie akcje kolektywu. Uderzyła mnie sama osoba Kriegera… Podczas spotkania, trwającego akurat w czasie Izraelskiej ofensywy w Gazie, ujrzałem zaskakujący - przynajmniej dla mnie - obraz młodego Izraelczyka niezwykle zdystansowanego do sytuacji politycznej swojego kraju, historii narodu, „rasowych” stereotypów. Nie przesadzę chyba pisząc, że zdystansowanie to graniczyło momentami z frywolnością. Muszę przyznać, że słysząc z jego ust uwagi na temat Jewish Jokes wypowiadane z tak niezwykłą lekkością, w której nie dało się wyczuć ani krzty artystycznej prowokacji, przecierałem uszy ze zdumienia. Poza? Ucieczka przed pułapkami żarłocznych narracji przeszłości? Wyzwolenie? Nie mam pojęcia, Bunkier opuściłem przede wszystkim zdziwiony, ale i mimo wszystko podbudowany…



Dokumentację działań grupy można znaleźć na stronie:
http://www.publicmovement.org


Fot. Also Thus, Public Movement