Jednym z najzacniejszych członków światowej loży szyderców sztuki jest oczywiście Banksy. Banksy – bożyszcze tłumów, artystyczny Robin Hood… W zależności od okoliczności, jest uznawany za zdrajcę sztuki bądź ludu; oskarżany o kolaborację z Kate Moss (wypiera się) i o łamanie praw zwierząt (niesłusznie). W Polsce jesteśmy ostrzegani przez mądrych muralistów przed konsumpcjonizmem, Banksy tymczasem już dawno temu chełpił się własną populanością, pisząc na swojej stronie: Saatchi Gallery – 1850 odwiedzających w ciągu dnia. Tate Britain – 1850 odwiedzających w ciągu dnia. Tate Modern – 2500 odwiedzających w ciągu dnia. Dach przy autostradzie A4 – 2500 odwiedzających w ciągu godziny. W ramach artystycznej rywalizacji słynny gryzoń postawił na produkcję filmów. Wiadomo – niezły z tego interes. Ubiegłoroczne Exit Through the Gift Shop, w którym artysta złośliwie drwi z praw rządzących światem sztuki, zostało nominowane do Oskara.
Niedawno brytyjska Channel 4 wyemitowała najnowszy dokumentalny film Banksy’ego - The Antics Roadshow. Tym razem, zamiast fikcyjnych opowieści, dostajemy te z życia wzięte… Są jednak równie nieprawdopodobne, co zawrotna kariera Mr Brainwasha. Tytuł filmu to parafraza brytyjskiego programu The Antiques Roadshow, w którym podróżujący po Wielkiej Brytanii znawcy oceniają wartość przyniesionych przez lokalnych mieszkańców antyków. Banksy proponuje nam jednak inną podróż – poprzez największe wybryki i szaleństwa dokonane przez obywateli zasobnego Zachodu.
Zanim zaczniemy jednak naszą wesołą wycieczkę, na ekranie zobaczymy Londyn w ogniu zamieszek.
Aby nie zdradzić wszystkich szczegółów, dodam tylko, że w The Antics Roadshow nie chodzi tylko o kabaretowe psikusy, które ubarwiają szarą codzienność i ugrzecznione, trochę nie ludzkie ulice miast. Czasami drobne występki przeradzają się donośny protest wobec polityki państwa, jak ma to miejsce w przypadku działalności rosyjskiej grupy Voina. W obliczu wielkiego kutasa, wymalowanego na przęśle mostu tuż obok siedziby FSB, wszelkie inne reakcyjne faki wydają się dziecinną igraszką. Co statek, to obraza. Równie interesująca jest historia członkiń ruchu „Seeds of Hope”, które, na znak protestu przeciwko wojnie Indonezji z Timorem Wschodnim, rozbiły samolot bojowy, zgrabnie wykorzystując łatwo dostępne motki. Jak myślicie, jaka była kara?
Słowa, jakie często przewijają się w trakcie trwania dokumentu, przyświecają szeroko pojętej regule DIY: pokazywane występki są często łatwe w wykonaniu i tanie. Wystarczy odrobina odwagi i wiara w niemożliwe. Ulica to przecież zbiór fikcji, mitów i niepisanych zasad, którymi łatwo grać: przechodnie będą przeskakiwać przez przeciągniętą przez ulicę nitkę, nawet jeśli ta nie istnieje. Można powiedzieć, że Banksy daje nam swoiste ABC działań ulicznych. Nie chodzi bowiem o efekt estetyczny, ale o umiejętność poruszania się w semiotycznym gąszczu miasta. Jeśli nie umiesz czytać kodów ulicy – sorry, przegrywasz.
Czy są jakieś wnioski, które można by wyciągnąć z tego filmu, gdybyśmy mieli ochotę ruszyć głową (a nie tylko szczękami)? Może jest tu zawarta jakaś pochwała przewrotności i dobrego humoru, za pomocą których „zwykli ludzie” są w stanie grać na nosie wielkim korporacjom i samorządom miast, które zdaję się zapominać o swoich obywatelach. Ulice są przecież dla ludzi, a nie dla samochodów… a jeśli o tym nie pamiętacie, to wam pokażemy! Street art to w końcu nie tylko zabawa estetów, ale także narzędzie dialogu w społeczeństwie obywatelskim. Cóż, w starej dobrej Polsce ciągle uczymy się tego języka. Nasz street art o tyle jest w złej sytuacji, że ledwo rozwinął skrzydła, już zaczęto mówić o jego komercjalizacji. Wydaje się też, że brakuje nam podstawowego składnika, niezbędnego do wielkiej ulicznej kichy – humoru. Ostatnio nawet The Krasnals nie mogą sobie pozwolić na odrobinę obciachu. Niepoważne – komentuje hasło „Make love not art” Magda Moskalewicz w sierpniowym Arteonie. W obliczu tak kategorycznej oceny pora zadać kluczowe pytanie: czy ktoś widział moją poduszkę-pierdziuszkę? Może się przydać, gdy znów pójdę do muzeum.
The Antics Roadshow, 2011
reżyseria: Banksy
produkcja: Jamie D’cruz
narracja: Kathy Burke
Karolina Plinta – zła kobieta. Interesuje się sztuką współczesną. Anarchistka i kabotyn. Studiuje historię sztuki i filmoznawstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Współpracuje z portalem E-SPLOT, od grudnia 2010 roku prowadzi bloga "Sztuka na gorąco" http://sztukanagoraco.blogspot.com/ poświęconego aktualnym wydarzeniom artystycznym w... tam, gdzie akurat przebywa, czyli w Polsce.