Sztuka opowiada historię pana Carmichaela (Paweł, Sanakiewicz), który poszukuje swojej odciętej i zabranej mu przed laty ręki. Czarny chłopak Toby (Ana Nowicka) i jego biała dziewczyna Marylin (Monika Kufel) obiecują mu w tym pomóc. Licząc na łatwy zysk, podrzucają mu – wykradzioną z muzeum – rękę Aborygena. Oczywiście tytułowy bohater od razu zauważa oszustwo i zaczyna się seria zdarzeń okrutnych, ale ostatecznie, oprócz uszczerbku na zdrowiu psychicznym, wszyscy bohaterowie wychodzą bez szwanku. Efekt śmieszności zostaje osiągnięty przez absurdalność zaistniałych sytuacji, a także komizm słowny i charakterologiczny.
Teatr Barakah ma scenę bardzo małą, obejmującą w dużym stopniu również widownię, przejścia między krzesłami są tutaj bowiem intensywnie wykorzystywane jako przestrzeń gry: w tym przedstawieniu stają się królestwem Mervina (Lidia Bogaczówna) – boya hotelowego, który daje się wciągnąć w grę Carmichaela. Ścisk, fizycznie odczuwalna bliskość widzów i aktorów, a nawet sufit, który wydaje się podpierany głowami jednych i drugich, bardzo korzystnie wpływają na kreację przestrzeni w spektaklu. Klaustrofobiczne pomieszczenie idealnie oddaje charakter sztuki i uwypukla napięcie między postaciami. Można powiedzieć, że uzyskany został nawet kinowy efekt 3D – na przykład kiedy Marilyn i Toby są oblewani benzyną, również widzowie się uchylają, by nie zostać zmoczeni.
Na scenografię składa się ścianka oblepiona cyklicznie powtarzającymi się zdjęciami Jamesa Deana, Rity Hayworth, mostu wiszącego oraz napisami Hollywood i Sunset Bullevard. Kiczowata tapeta, utrzymana w kolorystyce dominującej w całym spektaklu: czarny, biały i metaliczny srebrny, typowo „tanio hotelowa” – odwołująca się do świata wyimaginowanego, cukierkowatego – zupełnie nie licuje z drastycznymi wydarzeniami, które dzieją się w pokoju hotelowym. W górnym lewym rogu sceny jest półka, na której w trakcie spektaklu siedzi mężczyzna (Łukasz Łukasik), ubrany w czarny garnitur, cylinder i lenonki, grający cały czas na gitarze elektrycznej. Ten podkład muzyczny na żywo intensyfikuje akcję w momentach kulminacyjnych. Poniżej znajduje się szafka, w której – jak się później okazuje – zamknięty jest Toby. Carmichael siedzi na środku i pali papierosa, strzepując popiół do popielniczki w kształcie (o ironio!) wyciągniętej ręki. Po jego prawej stronie stoi łóżko i walizka. Carmichel też jest ubrany w czarny garnitur, skórzany płaszcz i eleganckie buty. Jest łysy i trupio blady. Trochę straszny. Śmiech za to może budzić łamiący konwencję wygląd Toby’ego: ubrany jest przeciętnie, w czarne, sportowe ubranie, ale za to kolor skóry bohatera „osiągnięty” został w sposób kuriozalny – przez długie czarne rękawy i rękawiczki oraz czarna pończochę na głowie, zwieńczona peruką afro.
W dramacie jest wiele momentów, w których Carmichael lub Mervin wyrażają brutalnie rasistowskie poglądy, zatem takie „symboliczne” ukazanie prostych skojarzeń z rasą, a nie z konkretnym człowiekiem, jest jak najbardziej na miejscu. Przypuszczalnie reżyserka inspirowała się inscenizacją Otella w reżyserii Stefana Puchera, w której tytułowy bohater przypomina stereotypowye wyobrażenie Murzynka Bambo. Strój Marilyn to czarny kombinezon i kiczowata biżuteria, imitująca srebro. Jej makijaż i platynowa peruka nasuwają skojarzenie z Alice – postacią kreowaną przez Patricie Arquette w filmie Lost Highway Davida Lyncha. Pomysł udany, bo odwołanie do mrocznej narracji filmu wprowadza rozłam w farsowej konwencji sztuki.
W inscenizacji jest sporo udanych pomysłów, bardzo dobra obsada, zwłaszcza rewelacyjna Lidia Bogaczówna w męskiej roli Mervina (wąsiki i peruka obok precyzyjnie wypracowanych męskich gestów czynią cuda). Utwór McDonagha nie potrzebuje jednak arcydzielnej oprawy. Spektakl jest ciekawy – poruszone problemy okrucieństwa, obsesji i zachłanności dają do myślenia. Są tu wprawdzie niepotrzebne gesty (jak rozpinanie rozporka przez Mervina, gdy prosi się go o zgaszenie palącej się świeczki, wetkniętej w kanister z benzyną), ale całość ma duży potencjał komiczny: widzowie co rusz wybuchali śmiechem. Alternatywne teatry, takie jak Barakah, należy poznawać, zwłaszcza, gdy grają tak interesujące spektakle, jak Jednoręki ze Spokane.
Jednoręki ze Spokane
Teatr Barakah
Premiera: 18 czerwca 2011 podczas Nocy Teatrów
tłumaczenie: Klaudyna Rozhin
reżyseria: Ana Nowicka
scenografia: Monika Kufel
muzyka: Łukasz Łukasik
konstrukcja: Lesław Kostka
występują:
Lidia Bogaczówna – Mervin
Monika Kufel – Marylin
Ana Nowicka – Tobey
Paweł Sanakiewicz – Carmichael