Jennie Dielemans, szwedzka dziennikarka i pisarka, w latach 2005-2008 wyrusza w podróż do najchętniej odwiedzanych zagranicznych kurortów. Plan jej podróży obejmuje Hiszpanię, Wietnam, Dominikanę, Tajlandię i Meksyk. Wraz z reporterką czytelnik przenosi się z miejsca na miejsce, by zobaczyć, jak wyglądają kulisy dzisiejszej masowej turystyki. W Wietnamie zagląda więc do specjalnie stworzonych wiosek z rdzenną ludnością, której przedstawiciele wpuszczają zachodnich „podróżników” do swoich domów.
W rzeczywistości, w której nawet podróż staje się towarem, Dielemans ujawnia, co tak naprawdę kupuje konsument w pakiecie z napisem all inclusive. Sprzedawany jest mu nie tyle autentyczny produkt, ile jego wyobrażenie, naznaczone silnie zachodniocentrycznym punktem widzenia. Autorka pokazuje, w jaki sposób rynek turystyczny dostosowuje się do potrzeb konsumentów, nastawionych na to, aby otrzymać jak najwięcej za jak najmniej. Odpowiedzią na ich pragnienie znalezienia się na dziewiczej, naturalnej plaży staje się stworzenie jej sztucznego odpowiednika. Z kolei możliwość spróbowania wszystkich miejscowych specjałów zapewnia gościom hotelowy bufet, co zapobiega jakiemukolwiek odpływowi turystycznej gotówki poza pilnie strzeżony obszar wypoczynkowy. Świat, do którego przyjeżdżają turyści, to przestrzeń odpowiadająca ich wyobrażeniom, w pewnym sensie hiperrealna. Wnioski, jakie wyciąga reporterka z tych przykładów, są niepokojące: płacąc za możliwość poznania obcej kultury i egzotycznych krajów, turysta otrzymuje rzeczywistość silnie zaaranżowaną, życzeniową, w której koloryt lokalny został zastąpiony bezbarwną nijakością spod znaku unifikującej wszystko globalizacji.
Postturystka widziana oczyma Dielemans reklamowana jest sloganem „Wszystko, co chcesz kupić, jest na sprzedaż”. Katalog dostępnych produktów wydaje się nieograniczony, podobnie jak nieograniczona jest wyobraźnia współczesnych konsumentów wrażeń. Stworzony przez dziennikarkę bilans zysków i strat pokazuje, w jaki sposób zdecydowana większość pieniędzy, zostawianych przez turystów w Afryce czy Azji, wraca do Europy. Wszystkie zaś koszty ponoszone przez rdzennych mieszkańców, pozostające dotychczas w sferze przemilczeń i niedomówień, zostają przez Dielemans nazwane po imieniu:
Wizja szerokiej, pustej rajskiej plaży przyczynia się do niszczenia niezbędnego do życia lasu mangrowego i wkłada broń w ręce policjanta turystycznego, którego zadaniem jest trzymać mieszkańców na dystans. Nasze hotele budują współcześni niewolnicy – Birmańczycy w Tajlandii, Haitańczycy na Dominikanie. Nasz spacer po polu golfowym kosztuje tysiące litrów wody, której brakuje w odwiedzanych przez nas krajach. Ale my nie chcemy o tym słyszeć. (…) Przecież jesteśmy na wakacjach.
Witajcie w raju… proponuje czytelnikowi zgoła inne od tradycyjnego spojrzenie na wakacyjne kurorty. Bez uciążliwie moralizatorskiego tonu opowiada historię miejsc i ludzi, skazanych na permanentne zapewnianie kapryśnemu Zachodowi wszelkich rozkoszy traveltainment. Książka Dielemans dopuszcza do głosu obie strony, dzięki czemu pozwala spojrzeć na opisywane zjawisko jednocześnie z kilku perspektyw. Kolaż różnorakich ocen i opinii poszczególnych bohaterów spajany jest silnie wyeksponowanym głosem autorki, prowadzącej czytelnika przez kulisy ponowoczesnej turystyki. Dielemans pokazuje, że współczesny przemysł turystyczny opiera się nie tylko na prostym rachunku między płacącym konsumentem a oferującymi szereg atrakcji kurortami. Dziennikarskie świadectwo dowodzi bowiem także wiecznie trwałego podziału na korzystających i wykorzystywanych oraz ujawnia koszta, jakie ponoszą obie strony.
Jennie Dielemans, Witajcie w raju. Reportaże o przemyśle turystycznym
przeł. Dominika Górecka
Czarne, 2011