Jak się zdaje, Yoss (właściwie José Miguel Sánchez) tyleż reinterpretuje i redefiniuje, ile po prostu wykorzystuje siedem grzechów głównych, czyniąc z nich motyw czy też nić łączącą poszczególne opowieści. Kubański pisarz dokonuje przekładu grzechów głównych na występki narodowe (oryginalny tytuł książki to właśnie Siedem grzechów narodowych), jak się tłumaczy z jednego języka na drugi. Oto bowiem znajdujemy się na jednej z fikcyjnych hawańskich ulic o jakże pięknej nazwie Calle Felicidad (ulica Szczęście), która położona jest między ulicami Esperanza (Nadzieja) oraz Provenir (Przyszłość). Narratorzy poszczególnych odsłon hawańskiego świata, nasi przewodnicy po skrawku kubańskiej przestrzeni, przybliżają nam kilku mieszkańców budynku przy Felicidad 13. Klucz doboru postaci, co jasne, wynika z tytułowych grzechów, ale czy tylko? Wszak bohaterowie mieszkają przy jednej ulicy, mijają się na klatce schodowej, w sklepie, gdy zaś przyjrzymy się im bliżej, okaże się, że łączy ich znacznie więcej, niż mogłoby się wydawać…

Siedem grzechów kubańskich rozpoczyna się od przewrotnej dedykacji, w której autor niejako usprawiedliwia się, wyłuszcza dość niejasno i mglisto przyczyny wyboru takiego tytułu. (Auto)ironicznie Yoss dedykuje książkę między innymi… sobie. Co istotne, każdy z siedmiu utworów opatrzony został wprowadzeniem, przybierającym formę anegdoty o gorzkiej wymowie, niejednokrotnie będącej aluzją do obecnej sytuacji politycznej, gospodarczej i społecznej na Kubie.
Tym samym wprowadzenie przeobraża się w tragikomiczną dykteryjkę, pozbawioną funkcji moralizatorskich, luźno związaną z treścią opowieści, ale stanowiącą dla niej osobliwy emblemat. Utwory te są zresztą tak naprawdę raczej obrazkami, szkicami (z) rzeczywistości, a nie nowelkami czy opowiadaniami.

Narratorów jest co najmniej ośmiu, a zatem nie tylu, ile utworów. Każdy z mieszkańców Felicidad opowiada swoją historię, snuje opowieść o własnym (zmarnowanym) życiu, o pragnieniach, troskach, nikłych radościach. Co ważne, kubański pisarz we wszystkich swoich obrazkach stosuje nieco inną technikę narracyjną. Przykładowo w drugim utworze, Kamień za kamieniem (dedykowanym Gniewnym), mamy do czynienia z monologiem robotnika zatrzymanego przez komisarza. Początkowe przesłuchanie zamienia się raptem tyleż w rozmowę z przedstawicielem wymiaru sprawiedliwości, ile swego rodzaju spowiedź, dialog z samym sobą. Trzecie opowiadanie (Dzień X, godzina X, minuta X – Leniwym) prowadzone jest w formie monologu wewnętrznego dziennikarza. Publicysta – jak można podejrzewać, kiedyś był korespondentem zagranicznym – popada w inercję, stagnację, bierność, poddaje się zniechęceniu. Marzy o Artykule (pisanym z wielkiej litery), który poruszałby bliżej niezdefiniowany „supertemat”. Artykuł z rojeń urasta do rangi mitycznego Tekstu, którego nie jest dane mu napisać, bowiem komunistyczna rzeczywistość sprowadza jego wybujałą wyobraźnię na ziemię. Czwarty utwór (Restauracja Los Orishas – Chciwym) zapisany został w formie… czterdziestu trzech punktów, przywodzących na myśl regulamin, minikodeks czy osobliwe przykazania. Monologi wewnętrzne, po drobnej modyfikacji, powrócą w piątym i siódmym utworze. Natomiast szóste opowiadanie, o tytule Ona i ta druga, dedykowane Zazdrosnym, stworzone zostało na zasadzie paralelnych zestawień, porównań, wyliczeń. „Ona” konfrontuje swoje życie z życiem „tej drugiej”, czyli tak zwanej „przyjaciółki”.

Yoss posługuje się językiem codzienności – kolokwialnym, chropowatym, często skrótowym, kalekim i ułomnym, odartym z literackiej urody i powabu, niekiedy wulgarnym, dosadnym. Kubański pisarz wykorzystuje w swoich obrazkach (z) życia takie chwyty, jak choćby jukstapozycja czy symultaniczność, które dostrzegalne są zarówno w obrębie pojedynczych utworów, jak i w Siedmiu grzechach kubańskich traktowanych jako nierozerwalna całość. Dość powiedzieć, że zarówno na planie „makro” (czyli biorąc pod uwagę wszystkie siedem utworów), jak i „mikro” (w pojedynczych, konkretnych scenach i odsłonach) przyglądamy się hawańskiej ulicy z różnych perspektyw, dostrzegamy ścieranie się różnych punktów widzenia jednego zjawiska. Akcja, jak można domniemywać, rozgrywa się w ciągu niecałych dwóch dni.

W budynku przy Felicidad 13 jak w soczewce skupiają się (nie tylko) kubańskie grzechy główne. Rozpusta, lubieżność, perwersja, rozwiązłość seksualna (mylona często z wolnością) przeplatają się z biedą, nieustannymi i nienasyconymi pragnieniami o „lepszym życiu”. Permanentna chęć ucieczki od trudów i niedoli ku innemu życiu spełnia się w nielicznych chwilach cielesnej przyjemności, po których pozostaje, na krótko, kac moralny. Yoss z różnych perspektyw pozwala odbiorcom przyglądać się wielorakim powodom i przejawom nagości (zarówno fizycznej, jak i moralnej, intelektualnej, duchowej), zmysłowości oraz cielesności. Nagość bowiem staje się substytutem innego życia – życia wyzwolonego.

Czy zatem Siedem grzechów kubańskich jest książką kontrowersyjną i obrazoburczą? Nie. Yoss starannie odcyfrowuje rzeczywistość i koduje ją ponownie w formie drobnych obrazków, obrazków o wymowie gorzkiej, cierpkiej, ale niepozbawionej (auto)ironii i dystansu.


Yoss, Siedem grzechów kubańskich
przeł. Gabriela Hałat
Wydawnictwo Claroscuro, 2010.